Umieściłem wczoraj notkę w ramach sporu, który toczę z Sz.P. Sadurskim. Użyłem takiej formy, przy pomocy której potrafię w miarę zwięźle przedstawić problem i mój do niego stosunek. Zgoda, że nie jest to forma akdemicka.
Pan Profesor zechciał mi tradycyjnie odpowiedzieć, za co dziekuję, i odczytałem w jego odpowiedzi delikatny zarzut, że wykorzystuje jakieś tam swoje "talenta" literackie dla łatwego wygrywania z dyskursem akademickim. Posługiwanie się pewnymi literackimi formami wypowiedzi - zdaje się mówić Pan Profesor - pozwala skutecznie osmieszyć jakiś pogląd, niekoniecznie wykazać rację własną.
Po przemyśleniu muszę się z Panem Profesorem zgodzić: tak mogło to wyglądać, chociaż nie było intencją. Przyznaję również, że niewłaściwie odczytałem zakres Pana Profesora uwagi co do płaszczyzn rozważań. Pan Profesor miał na mysli konkretną, kontraktualną koncepcję umowy społecznej, ja odczytałem uwagę Pana Profesor in extenso odnosząc ją do płaszczyzny dyskusji jako takiej.
Dlatego licząc na wyrozumiałość (Pana profesora i czytelników) pozwolę sobie wrócić do właściwego tonu i postawić kilka konkretnych pytań. Poniżej zamieszczam cytat z komentarza zamieszczonego na moim i Pana Profesora blogu:
"p.prof.Sadurski
Ostatnią rzeczą, którą chciałbym, to pouczać Pana. Zaręczam, że przed wykształceniem, wiedzą i poglądami innych czuję nalezyty respekt i pokorę.
Forma, którą stosuję w polemikach nie ma na celu ułatwienia sobie zadania, ale - nie wiem na ile gotów jest Pan uwierzyć - maksymalną precyzję (zwyczajnie w ten sposób wyrażam się najłatwiej i najprecyzyjniej).
Próbowałem ująć moją polemikę w formę bardziej akademicką, ale wyszło nudno i drętwo.
Mam nadzieję, że wysiłek, który wkładam w swoje wpisy świadczy również i o tym, że traktuję polemikę poważnie; mógłbym w tym czasie podokładać panu premierowi na przykład, co z tygodnia na tydzień coraz łatwiejsze, a jednak polemikę z Panem traktuję jako priorytet i wcale nie dlatego, żebym się jakoś uwziął, ale dlatego, że uważam ŻE JEST ONA ISTOTNA.
Tak jak Pan chciałbym przekonać ludzi do swoich poglądów, i tylko dlatego, że uważam je za trafione, chociaż nie wykluczam, że mogę błądzić. Proszę mnie przekonać.
Sprawę relacji sfery normatywnej do empirii uważam od dziś za zamkniętą o tyle, że przyjmuję Pana zapewnienia o konieczności weyfikacji (falsyfikacji) idei z empirią.
A żeby nie pozostawiać dyskusji na etapie "ezopowym" pozwolę sobie na wyabstrahowanie z opowiastek kilku konkretnych pytań, na które oczekiwałbym odpowiedzi, jesli oczywiście Pan zechce odpowiedzieć.
1. Gdzie i w jaki sposób dokonuje się weryfikacja (falsyfikacja) porządków normatywnych? Czy na podstawie badań nad historią? Etnografią? Kulturą?
Podam przykład: Rosja Carska wprowadziła kiedyś podatek podymny. Skutkiem tego odrodziły się rody i gospodarka rodowa, co cofnęło ekonomiczny rozwój społeczeństwa rosyjskiego o stulecia.
2. Jak przeprowadzić granicę dla wolności jednostki, aby społeczność nie popadła w anarchię? Które z "tradycyjnych" instytucji nalezy zachować i chronić, a które możemy sobie "odpuścić" i jak dokonąc takiego wyboru, jakie będą kryteria?
Np. związki osób tej samej płci - tak, związki jednej osoby z wieloma innej płci - nie. Nie znajdując uzasadnienia (na gruncie liberalnego rozumienia wolności jednostki) rozumiem, że decydują tu wartości (względy) społeczne. Pytanie: jakie?
3. Jakie jest logiczne uzasadnienie dla ochrony życia i zdrowia od pewnego momentu. Mam wrażenie, że ustalając taki moment wracamy do logiki z czasów "przedtomaszowych", a nawet na grunt magii. Nie potrafię tego zrozumieć. O wiele prościej (i ontologicznie poprawniej) byłoby przyąć, że jednostka ma prawo do zakończenia innego życia ludzkiego w pewnych przypadkach (tu: uzasadnienie w jakich?).
4. Jaka sfera intymności jest dopuszczona do manifestacji w miejscu publicznym? Gdzie jest granica?
Czy Gość z kawiarni ma prawo do manifestacji swojego udanego (przynajmnie on tak sądzi) pożycia z osobą płci przeciwnej, czy też nie? Bo narusza... No własnie co? Obyczaj? Zasady dobrego smaku? Czyjąś wrażliwość? Wstyd?
Pozdrawiam serdecznie!
Inne tematy w dziale Polityka