Rolex Rolex
175
BLOG

FOŁKSFRONT

Rolex Rolex Polityka Obserwuj notkę 10

Zacznę od przeprosin. Przepraszam Wszystkich szanownych komentatorów mojego bloga, a w szczególności damy krwi błekitnej, że nie odpowiadałem na komentarze i inne sposoby komunikacji przez ostatnich kilka tygodni z okładem, a to z powodu etapu w życiu. Jak to mawiają górale: "jest świnto prawdo, syćko prawdo i g... prawdo", ale jest też prawda etapu. Ten etap kończy się wraz z nadejściem przyszłego tygodnia, kiedy to jego zaniechania zostaną skutecznie (mam nadzieję) nadrobione. Muszę więc Wszystkich czytelników i sympatyków poprosić jeszcze o odrobinę cierpliwości.

Dziekuję.

Jest jeszcze inny powód, dla którego, nawet jesli miałbym czas dzielić się przemyśleniami na tematy bieżącej polskiej polityki, miałbym szczególne trudności. To poczucie zażenowania. W ciągu ostatnich kilku tygodni poolska polityka i polska klasa polityczna wraz z nią udowodniły, że są gówniarstwem. Takim zwyczajnym, a najprawdopodobniej bandą jurgieltników opłacanych przez PAŃSTWA - takie poważne twory, podmioty na arenie miedzynarodowej, a że każdy rozsądny twór jest oszczędny, więc kupuje się jurgieltników podrzędnego sortu, bo po cholerę przepłacać, skoro krajowcy łykają to, co jest im podane, jako polityczna opcja.

Po ujawnieniu rozmów polskiego ministra obrony narodowej i z polskim prezydentem, po komentarzach wobec głowy państwa ze strony niejakiego agenta Niesiołowskiego, słynnego z wydania w ręce komunistycznych oprawców kobiety, która miała nieszczęście być jego narzeczoną, nikt nie powinien mieć złudzeń. Polska była, jest i chyba, niestety, będzie państwem sezonowym, obszarem zamieszkałym przez "ludność" władającą "narzeczem", położonym pomiędzy PAŃSTWAMI - Niemcami i Rosją. Rozszarpanie depozytariuszy władzy narodu przez różnego rodzaju Axele było tego tylko smutną konsekwencją.

Prawda bywa smutna i ta jest też niezawesoła. Nie istnieje byt polityczny nazywany Rzeczpospolitą Polską, a jego pozorne istnienie wiąże się tylko z tym, że jednemu i drugiemu mandatariuszowi zwierzchniej władzy nad Priwislanskim Krajem nie opłaca się sprawować własnej administracji, bo tubylcy nie znają języków, a tysiące tłumaczy byłoby zbyt kosztowne. Taniej, bo za flaszkę, mieszkanie w bloku i wczasy na Karaibach (popularnych wśród polskich elit, bo jakże bliskich mentalnie) można sobie w Polsce kupić kogo się żywnie chce, od premiera, po prezesa Banku Narodowego.

Flaszka i tak bywa pewnie poddawana w wątpliwość przez księgowych wywiadów PAŃSTW, bo po jaką cholerę wydawać choćby i na flaszkę, jesli ma się pod ręką kompromitujące akta zbierane przez lata przy pomocy własnej ekspozytury zwanej dla niepoznaki "służbą bezpieczeństwa"?

Mawiał ś.p. Józef Piłsudski - socjalista, ale jednak polski - że: "Polacy naród dobry, tylko ludzie kurwy" W 1989 roku powiał wiatr historii i wraz z liśćmi i odpadami i te, widać chude, powywiewało na wyżyny. A można było powiesić zawczasu!

Trudno, razem z odpadami tłuc będą przez szklane ekrany i kołchoźniki, które za własne pieniadze zainstalujemy w naszych domach. Ja się poddaję.

Był u mnie dziś mój nauczyciel angielskiego. Miły chłop, prostuje zwroty nabyte potocznie i koniecznie chce, żebym słowo "house" wymawiał "hais" (jak chcą toffee noses), a nie "aus", jak uczy Londyn. Mam diablą satysfakcję irytując go cockneyem wyuczonym na podstawie profesjonalnego wydawnictwa Hellen Mirren/Penny Dyer, o czym nie wie. W każdym razie przytargał skan artykułu o Lechu Wałęsie z angielskiej prasy, traktującym o byłym prezydencie, jako podrzędnym donosicelu.

Tłumaczyłem, jak umiałem złozoności polskiej historii współczesnej, ale poddałem się, kiedy usłyszałem: "Couldn't you make any car accident...? It would sound better..." No cóż tu odpowiedzieć...? Dusza nasza chłopska, przeorana franciszkanizmem nie pozwala na konieczną stanowczość? Pokazałem mu album ze zdjęciami z Polski, żeby uratować poranioną godność własną. Mazury, Kraków-Rynek, Łódź, Warszawa, Puławy, Zamość, Lublin, Breslau, Danzig, etc...

"It's fantastic!" zawołał "I didn't know, you had so european like history! We don't have such a beautiful understanding of our civilisation roots in here"

Fuck* you! - jak w Alicji z krainy czarów: Widziałem już narody bez historii, nigdy nie widziałem historii bez narodu. A to własnie nam się stało i wygląda na to, że tak już zostanie.

A "elity"? Któryś z dwóch, albo Davila albo... zapomniałem, powiedział, że "jesteśmy karłami stojącymi na barkach olbrzymów", a miał na myśli przeszłe pokolenia. Czytając polską prasę chciałoby się w tym kontekście zacytowac dowcip: "Przyszła baba do lekarza z żabą przylepioną do czubka głowy. - Co się Pani stało? - pyta lekarz. - A coś mi się do dupy przyczepiło - odpowiada żaba."

Nie na temat?

Pytałem znajomego, kiedy wraca do Polski. "Jak odłożę na kałacha" Na temat.

 

Pozdrawiam.

 

P.S.

Lekcje od Narodów dla tybylców (przykro mi) do odsłuchania:

http://www.youtube.com/watch?v=_KA9QKgcNRM

http://www.youtube.com/watch?v=lBI_K4UzcjY&feature=related

 

 

FUCK = Furnication Under the Consent of the King

 

Rolex
O mnie Rolex

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (10)

Inne tematy w dziale Polityka