Motto:
Żeby się przejrzeć w swoich marzeniach.
Po co Rosji Niemcy?
Żeby móc te marzenia zrealizować.
(Karlin)
Czytam sobie od rana różne tam analizy wydarzeń gruzińskich i z tego czytania wyciągam jeden smutny wniosek. Jesteśmy (Polska, ale chyba cała Europa) rozpadnięci cywilizacyjnie.
Nigdy nie ukrywałem nazwisk swoich mistrzów nauki polityki. Powtórzę raz jeszcze zachęcając do sięgnięcia: Eric Voegelin, Arnold Toynbee, Feliks Koneczny.
Znajomość pism ostatniego z wymienionych uważam za nieomal obowiązek polskiego "kształciucha"* bo to Polak, bardziej doceniany za granicą, niż znany u nas, a przy tym wszystkim umysł przenikliwy, oryginalny i twórczy.
Blogosfera staje się coraz to istotniejszą platformą prezentowania informacji i wymiany myśli, a w związku z tym staje się również coraz bardziej zaciekłym obszarem walki politycznej, ideologicznej i cywilizacyjnej. Będę pierwszy i przyznam się do agenturalnej proweniencji. Otóż odkąd pisuję publicznie, czuję się jawnym, nieopłacanym (nikt nie proponował:-) zawziętym agentem cywilizacji łacińskiej.
I jako bezpłatny agent wzywam do ujawnienia się agentów innych cywilizacji, w szczególności cywilizacji turańskiej i bizantyjskiej. Stańcie do starcia z otwiartą przyłbicą, przecież i wy wiecie, że "nie można być cywilizowanym na dwa sposoby!"
O cywilizacjach i o nauce o nich nie sposób w jednym wpisie, ale temat niełatwy, a i pod moim poprzednim wpisem padły pytania o przynależność cywilizacyjną USA, czy zarzut, że zaliczam (za Konecznym) Niemcy do cywilizacji bizantyjskiej.
Tak, zaliczam, bo idealnie pasują mi do definicji tworu niesakralnego, z supremacją sił fizycznych, a więc z uwielbieniem dla państwa i jego potęgi, prawa w sensie pozytywistycznym i jego bezwzględnego obowiązywania, bez rozstrzygania o jego etycznej ocenie. Protestantyzm jest w tym rozumieniu również echem upadłego Bizancjum, jako że, pomijając niewątpliwy autentyczny religijny zapał jego ojców założycieli, doprowadził do upaństwowienia religii (ciuius regio, eius religio), a kapłanom nadał status urzędników państwowych.
Bizantynizm w Niemczech ma długą historię, a jego pocżątki tkwią w dalekim średniowieczu, kiedy to przyszła cesarzowa Teofano przybyła do Niemiec z bogatymi darami, ale też (niestety) z liczną świtą bizantyjskich doradców i uczonych. Dzięki tej postaci bizantyjskie pojęcia publiczno-prawne zagościły w niemczyznie na długie wieki, by znaleźć doskonały kształt we wszystkim, co stworzył złowrogi "preußische Geist".
Rosja to olbrzymi kraj, przez wieki niejednolity cywilizacyjnie. Stworzony przez skandynawskie plemię Rusów (Ruś Kijowska), w formie państwa-faktorii handlowo-wojskowej wiodącej ku Bizancjum, chrzczony przez Bizancjum i rozwijajacy swoją duchowość (i państwowość) w oparciu o bizantyjskie wzorce. Podobnie jak w przypadku Niemiec dzieło bizantynizacji Rusi przeproweadziła kobieta: Anna, siostra samego cesarza bizantyjskiego, która została żoną Włodzimierza Ta pierwotna Ruś znikła z powierzchni naszej planety starta w pył przez najazd Mongołów. I to Mongołowie zaszczepili na Rusi większość instytucji państwowych. Walnie przyczynili się do powstania na Rusi cywilizacji turańskiej, walczącej o wpływy ze słabnącą cywilizacją bizantyjską.
Początki nowożytnej Rosji zwykło się wiązać z postacią Iwana III Srogiego. Pomijam znane wszystkim fakty zjednoczenia ziem ruskich, pokonania Tatarów, podbicia Nowogrodu, straconego raz na zawsze dla Europy łacińskiej. Wspomniany już Feliks Koneczny poświęcił Iwanowi III (a w zasadzie kilku zaledwie latom jego panowania) sażnisty tom, w którym precyzyjnie opisał, jak z księstwa położonego na kresach Europy stała się Ruś "trzecim Rzymem", a dotychczasowi książęta zaczęli tutułować się Carami i wysuwać pretensje do zwierzchnictwa nad światem chrześcijańskim.
Pretensje były bizantyjskie, ale umysłowość mongolska.
Dopóki się tego nie zrozumie, nie zrozumie się również wielu charakterystycznych cech rosyjskiej polityki i jej przedłużenia - prowadzenia wojny.
Wielu generałów zadziwiała szybkość z jaką posuwały się armie moskiewskie i jej zwyrodniała postać - Armia Czerwona. Europejscy generałowie zakładali czas przeprowadzania operacji wojskowych uwzględniając aprowizację, kuchnie polowe, etc...
Armie rosyjskie, pomijając okres okcydentalizacji Rosji po Piotrze I aż do końca Romanowów, a właczając Armię Czerwoną, nie potrzebowały żołdu ani aprowizacji. Ich wynagrodzeniem było "nagrabliennoje", wliczając ruchomy dobytek, kobiety i prawo do mordów dla zabawy.
Niech więc nikogo nie dziwi "brak" przedwojennej Legnicy i setek innych miast na ziemiach dzisiejszej, Zachodniej Polski. Po ich zdobyciu były puszczane z dymem przez pijane żołdactwo dla... zabawy. Wódka, palenie całych kwartałów miast, gwałty była zawsze f o r m ą wypłaty żołdu.
Tak jest i dzisiaj w Gruzji. Tak będzie wszędzie, gdzie pojawi się armia rosyjska. Armia nie - jak sądzą naiwni - spadkobierczyni armii niemieckich dynastii carskich, ale hord pierwszego nihilistycznego państwa na ziemi - Związku Sowieckiego.
Spotkałem się kiedyś z zarzutem, że mój stosunek do Rosji nie uwzględniał dzieła Piotra I i jego następców. Uwzględniam. Od jego czasów Rosja cywilizowała się w drodze ponownej bizantynizacji, ale ta droga została przerwana Rewolucją Październikową, kiedy to Rosja powróciła w koleiny turańszczyzny, szczególnie groźna, bo - dzięki budowie carów - potężna. I wystarczyło 70 lat by zniszczyć dzieło carów, niszcząc przy okazji połowę świata.
Zapamietajmy: turańska Rosja, jak każda cywilizacja turańska - może się rozwijać tylko dzieki podbojowi. Jesli traci tę zdolność - rozpada się.
Czym jest dzisiejsza Rosja? Demokratycznym państwem Zachodu? Odbudowanym imperium carów? Nie, jest prostą kontynuacją Zwiążku Sowieckiego, państwem rządzonym przez nihilistów z byłego KGB, GRU, który zmienił sposób zarządzania majatkiem z niewydolnego, centralno-rozdzielczego na centralno-kontrolny (quasi-kapitalistyczny).
Jak to się stało, zapyta ktoś, że cywilizująca się Rosja stoczyła się w turańszczyznę? I czy autor nie przypisuje sobie prawa do zbyt smiałych tez i nadmiernych uproszczeń?
Ależ jeden z największych rosyjskich i światowych pisarzy - Dostojewski, poświęcił tej sprawie nieomal w s z y s t k i e swoje dzieła! Poczytajcie Biesy uważnie i znajdziecie tam wszystko. Słabiutki, bo niepoparty cywilizacyjnym zapleczem, powierzchowny liberalizm i narastanie tego azjatyckiego szału, co musiało doprowadzić do tego, do czego doprowadziło: wielkiej katastrofy.
Dzisiaj dowiedzielismy się, że Polska wiąże się ze światem Zachodu poprzez bezpośrednie zaangażowanie w amerykańskie plany wojskowe.
To dobrze, bo Polska w obecnym stanie nie potrafi obronić się sama przez Rosją. Czy potrafi wraz z Ameryką? Być może też nie, ale j e s t s z a n s a.
Ważniejsza od tarczy jest jednak inna sprawa. Odbudowa polskich i niezinfliltrowanych przez FSB służb bezpieczeństwa. Amerykanie nie zainstalują w Polsce nawet sokowirówki, jesli polskimi słuzbami dowodzić będą sowieccy oficerowie. Jeśli obok porozumień jawnych istnieją i te tajne (co oczywiste), to bezwzględnie wymuszają one na polskim rządzie kompletne przemontowanie polskich służb specjalnych.
I to własnie, a nie tarcza, wzbudza szczególną wściekłosć Kremla.
Wściekłość Kremla budzi prezydent niepodległej Gruzji, który ujawnił, poprzez opór, plany stopniowego podboju utraconych przez Sowiety "terytoriów zaleznych".
Wściekłość Kremla i jego polskich sług budzi akcja czterech Prezydentów w Tbilisi.
Bo to oznacza, że jej plany stały się czytelne. I to oznacza, że zupełnie niepodziewanie dla niej, zamiast stopniowo pożerać małe, niepodległe kraje, staje wobec koalicji byłych podbitych narodów, popartych w dodatku przez jej śmiertelnego wroga - USA.
Nie jestem przesadnym amerykanofilem i wcale nie marzę o mieszkaniu (w przyszłości) w amerykańskim protektoracie. Tyle, że DZISIAJ wybieramy pomiedzy obecnością wojsk amerykańskich, a nawet najzagorzalszy krytyk nie może nazwać tej obecności okupacją, a przyszłą obecnością wpływów rosyjskich (a niewykluczone, że i wojsk). Różnica jest taka, że Amerykanie nie wysadzą dla zabawy gdańskiej starówki, nie wpuszczą też Apaczów, by rabowali i gwałcili pod ich ochroną.
Trzeba jednak pamiętać, że Polska, nawet z Litwą, Łotwą, Estonią i Ukrainą, nawet wsparta przez amerykańską administracje i amerykańskie instalacje wojskowe, nie obroni się przez Rosją bez jednoznacznego, łacińskiego kursu innych wielkich krajów Unii.
Na miejscu kolejnego "wybitnego" męża niebrzydkiej aktorki wysłałbym telegramy kondolencyjnedo gruzińskich rodzin rozstrzeliwanych właśnie przez osetyjskich i rosyjskich kryminalistów przy aprobacie rosyjskiej armii (wypłata żołdu w naturze). Niestety, mąż nie posiada zdolności aktorskich swojej żony i przy kagiebowcach wygląda śmiesznie.
Jest szansa, że w przytszłości skupi się nad przywracaniem kulturze francuskiej Północnej Afryki. Kierunek afrykański prezydentowi Sarkozy'emu polecam szczerze. Znajdzie tam wielu partnerów.
Kluczowe dla przyszłości będzie stanowisko Niemiec. Czy to środkowoeuropejskie państwo (jego opinia publiczna) dostrzeże pewnego rodzaju niezręczność sytuacji, w której ich przywódca otrzymuje wielomilionową emeryturę od partii Gazpromu (niczym Voltaire od Katarzyny)? Gazprom płaci, ale Gazprom wymaga.
Po raz kolejny w historii Niemcy mają szansę odegrać pozytywną, bądź fatalną rolę. Ostatnim razem, kiedy zawarli pakt z Turańcami, skończyło się zdemolowaniem połowy ich państwa i katastrofą dla naszej części Europy.
Miejmy nadzieję, że uczą się historii i DZISIAJ pamietają, że ich miejsce jest w EUROPIE.
Pozdrawiam
*Kształciuch to taki, co się jeszcze chce kształcić :-)
Inne tematy w dziale Polityka