Rolex Rolex
78
BLOG

PAPIEROWA APOKALIPSA

Rolex Rolex Polityka Obserwuj notkę 48

      Jak świat długi i szeroki niesie się pieśń o zbliżajacej zagładzie. I zstępuje już n-ty anioł i dmie w spiż przyprawiając pracowników City o niestrawność i drgawki. O! Już dawno mocny drink wypijany w przerwie na lunch nie smakował tak gorzko!

W dal odchodzą pijane czwartki i piątki; krynice wspaniałych wspomnień bankierów, doradców wszelkiej maści, developerów odmian trzystu i agentów ubezpieczeniowych. Oraz anegdot, choćby takich, jak poniższa.

W pewnej szacownej firmie w londyńskim City pracował sobie pewnien doradca finansowy. Firma była nieduża, ale obsługiwała wyłącznie grube ryby i jesli się za coś brała, to za wielkie pieniądze. Jeden z jej zasłuzonych pracowników otrzymał kiedyś wezwanie do stawienia się przed Zarządem. Przybył i usłyszał, że jego szefowie stanowczo domagają się by swoje ulubione whisky i gin, które w duzych ilościach spożywał na lunchu, zastąpił alkoholem bezwonnym, jako że klienci skarżą się na jego upiorny wyziew podejrzewając, że nietrzeźwy.

Pracownik był równie szacowny jak instytucja, więc zastosował się do polecenia sumiennie. Jakież było jego zdziwenie, kiedy po dwóch tygodniach znalazł na swoim pracowicie wytartym łokciami biurku list o treści następującej:

"Mr X,

Zarząd Y and co Ltd zwraca się z uprzejmą prośbą o zignorowanie wydanego przed dwoma tygodniami polecenia zastąpienia spozywanych napojów alkoholowych o mocnym zapachu produktami bezwonnymi i uprzejmie prosi o powrócenie do spożywania ich w sposób rutynowy. To prawda, że nasze polecenie wypływało z konieczności zareagowania na skargi klientów, którzy podejrzewali nietrzeźwość. Niestety, odkąd przestali czuć zapach myslą, że jesteś po prostu głupi.

Best Regards

Y

Ostatni Financial Times przyniósł bogaty przegląd pogłębionych analiz światowego kryzysu finansowego; były słupki i procenty, opisy oczywitych mechanizmów i katalog błedów. Po raz kolejny ekonomisci udowodnili, że uprawiana przez nich nauka ma solidne podstawy teoretyczne, oparte na matematyce wyższej, a ta wszak nauk królową.

Pewnej takiej nieśmiałości środowiska nalezy przypisać fakt, że analizy pojawiły się PO, a nie PRZED krachem finansowym. Lepiej jednak późno niż wcale. Ważne, że są na posterunku. "Co będzie dalej?" pyta dziennikarz rad, że bedzie mu dane spić mądrość z ust ekonomicznej Pytii.

"Nie wiadomo" odpowiada Pytia radośnie. "Rynek jest w fazie wzrostu nieracjonalności zachowań; ludzie działają już nie według naszych modeli, ale w zgodzie ze swoim brakiem znajomości tychże. Ponadto wpadli w panikę."

O żesz! To barany! Kowalski zawsze, dajmy na to, działał w zgodzie z krzywą formuły Kaleckiego, a tu masz ci los! Zbiesił się!

A skoro o formule (wzorze) Kaleckiego to wróćmy na nasze podwórko. My od zachodu nie gorsi. I gdzież tam ofiarom nauki zachodniej do nauki rodzimej. Przypomnijmy, że formuła Kaleckiego tłumaczyła, dlaczego gospodarka socjalistyczna piąć się musi w góry, w czasie gdy kapitalistyczną dręczą wzloty i upadki. W formułę wpisany był tak zwany współczynnik usprawnień, a że był w liczniku i rósł, to i sama krzywa szybowała ku nieskończoności niczym sterowiec "Graf Zeppelin" przy okazji staru do swojego ostatniego lotu. I miliony we wzrost ten wierzyły, obiektywne, przejściowe perturbacje mając za nic.

To z powodu formuły Kaleckiego setki tysięcy nie tylko że wierzyły w promienną przyszłość socjalizmu; wobec takiej przygniatającej obiektywnej prawdy wielu godziło się na dopomożenie wzrostowi poprzez dołożenie kamyczka do potężnej budowli, choćby tak drobnego jak donosik (który nikomu nie szkodził), raporcik (ale bez nazwisk), pokwitowanko (ale z sumą tak drobną, że niewarto wspominać).

Jakżesz można przeciwstawiać się nauce?

A wracając do naszego trzęsienia. Brytyjskie tabloidy pokryły pierwsze strony wieściami iście hiobowymi. "Pożegnajmy się z wakacjami na Seszelach!", "Nowa Honda PRYX już nie dla Ciebie!", "Nie stać nas na dom z pięcioma sypialniami!".

A na trzeciej stronie nudy, panie, jak to w tabloidach. Facet na Saharze, o ewidentnych objawiach anoreksji, dźga spaloną ziemię dragiem w poszukiwaniu wody, jakieś marne chatynki zmiótł wraz z mieszkańcami niewielki huragan, dzieci mają wielkie głowy i chude rączki, słowem: nuda. Cóż oni mogą wiedzieć o apokalipsie?

Jak w tym dowcipie: Przed skrzyżowaniem z piskiem opon zatzrymuje się nowe Porshe cabrio. Facet pali sobie cygaro i z irytacją przygląda się świecącej na czerwono sygnalizacjio świetlnej. "Skrzyp, skrzyp" i na równoległy, lewy pas wolno wtarabania się wózek ciagniety przez umorusanego, chudego człowieka.

Ten z Porshe zerka, z niesmakiem, odwraca głowę... Nagle, tknięty jakimś przeczuciem odwraca się ku antropoidowi zaprzężonemu do kupy szmelcu na kółkach. "Janek?" krzyczy niedowierzająco. "Stefan!" z radością szepcze chudzielec pomięcy kolejnymi sapnięciami. "Co u Ciebie?"

"U mnie?" kierowca Porshe rozpiera się wygodnie na skórzanym fotelu. "Cienko... Problemy same... wiesz... Piate auto, szósty dom, trzecia zona... nuda! A co u ciebie?

"Ja to już trzeci dzień nie jadłem" ledwo szepcze zaprzężony do wózka.

"Żartujesz?" nie może nadziwić się kolega. "No to stary - zmuś się!"

 

      

Rolex
O mnie Rolex

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (48)

Inne tematy w dziale Polityka