Czas płynie i przybywa tekstów katastroficznych. Przyznam się, że nie za bardzo wierzyłem w ekonomiczną katastrofę na miarę globu pamietając o tym, że dotyczy ona niewielkiej grupy ludzi zamieszkujących niebieską planetę i ich kolejnych wakacji w tropikach, plazmy, którą planowali kupić i nowego (bądź starego) modelu Audi, a to wszystko w czasie, gdy wiekszość ludzkich problemów jak zwykle krązy wokół dzbana czystej wody i ziaren zdatnych do przerobienia na placek.
W zeszłym tygodniu do mnie dotarło, że to jednak nie przelewki; w Albionie sklepy przystroiły się informacjami o obniżkach cen! W czasie Świat Bożego Narodzenia! (niedoinformowanych informuję, że w UK Świeta rozpoczynają się około 1 listopada i kończą 31 grudnia, a polegają na wydawaniu pieniędzy, rautach, balach i piciu alkoholu).
Nie pamiętam żadnej podobnej przedświątecznej obniżki cen, więc ten zeszłotygodniowy obrazek zadziałał na mnie trzeźwiąco. Jesli tu, na wyspach, wszsystko się wali, to cóż dopiero może zdarzyć się w Polsce? Popełniłem więc naiwny tekst o zrywie społecznym na miarę Solidarności, co słusznie skomentowano jako przejaw marzycielstwa i histerii, w drugim zarysowałem czarny scenariusz sytuacji międzynarodowej, w której światowemu kryzysowi stawiać będą czoła Obama, Merkel, Sarkozy, Brown i Zapatero. Jeśli dopiszemy do tego Tuski, Chavezy, Berlusconich i Gyurcsánych to skonstatować nalezy, że świat chyba nigdy nie był w rękach takich dziwacznych postaci (jak rodzina Adamsów!)
Sytuacja chyba rzeczywiście jest dramatyczna, bo do chóru Kasandr dołaczył red. Sakiewicz apelując o stworzenie rządu jedności narodowej POPiS, co jest równie naiwne, jak moje wołanie o społeczny aktywizm w obliczu walącego się państwa.
Wielu woła: "lać wodę!" "spadochron!"a nikt o tym, że się pali albo jak się fajnie leci. Jako bloger nieznany z imienia i nazwiska, mieszkający zagranicą i w związku z tym nieuchwytny dla skorumpowanych ordynatorów oddziałów zamkniętych, spróbuję w żołnierskim skrócie opisać czego się boimy.
Otóż dziewiętnaście lat tem, ni z tego, ni z owego, przy apatyczności społeczeństwa i pełnej kontroli tegoż przez władze system nam się zdemokratyzował, a potem przestaliśmy być częścią obozu Wschodu stając się częścią obozu Zachodu.
A boimy się tego, że obóz Wschodu się nie rozpadł, tylko taktycznie przebudował, odpuszczając sobie rubieża z bezpośredniegoi zarządu i skupił się na odbudowie centrum. Zmienił system przepływu środków finansowych z niewydolnego na wydolny. Po odbudowie centrum i opasaniu wszystkich dziedzin życia sprawnymi kordonami policji jawnej i niejawnej, rozpoczyna rekonkwistę.
Rekonkwistę mają mu umożliwić, jak zwykle, pożyteczni idioci i pozostawieni w dużych ilościach agenci róznych płci i maści.
Ilu rosyjskich agentów jest w Polsce nie wiemy, bo przez lat dziewietnaście nie próbowalismy ich namierzyć. WSI, które formalnie do tego były powołane uzywały do przesyłania informacji o swoich poczynaniach szyfrów, które były czytelne dla Rosjan nie mniej niż gdyby je wyświetlano na bilbordzie zawieszonym na Pałacu Kultury, były więc de facto mundurową służbą rosyjską w newralgicznym systemie bezpieczeństwa odrodzonego państwa.
Co więcej, służby te korzystały z pełnej ochrony informacyjnej, a w ich obronie występowali najwybitniejsi dziennikarze, co pozwala stawiać tezę o tym, że "partia moskiewska" czerpie z zastepów najemników IV władzy pełnymi garściami.
Piszą mi różni ludzie, że gdzie tam, Panie, Rosja; przestarzała i generalnie passe, rozpite, rozlazłe i niezdolne do działania.
Toż ja nie biję na alarm, że oni zjedzą Chiny, ale nas: niewydolny twór o słabej ekonomii, skorumpowanych elitach politycznych, niezweryfikowanej kaście adwokackiej, sędziowskiej, prokuratorskiej; o bizantyjskim aparacie urzędniczym, o karierach "od zera przez wsi oficera do buchaltera", o niezweryfikowanej pod kątem współdziałania ze służbami moskiewskimi , wpływowej grupie dziennikarzy, nauczycieli (w tym akademickich).
To wszystko w nieciekawym otoczeniu międzynarodowym. Kanclerze Niemiec zasiadają po skończonej kadencji w Gazpromach, obecna kanclerz ma jakieś niejasne "ciągi" rodem jeszcze z NRD; ktoby tam na fotelu kanclerskim nie zasiadał ma generalnie Polskę w najlepszym przypadku d...e i tak już zostanie, jakkolwiek by się pan prof. Bartoszewski nie zarzekał, że jest dokładnie odwrotnie (zresztą chyba spostzregł, że skorzystano z jego osobistych wad w sposób haniebny, że użyję bliskiej mu retoryki).
Czy grozi nam, że nas warkoty czołgów zbudzi? Gdzie tam. Czołg kosztuje pieniądze; a jak czołg ugrzęźnie na polsiej drodze, kto za to zapłaci? Po co? Jeśli kryzys finansowy dotknie nas, to posypiemy się jak domek z kart, bo nie mamy ani zaplecza, ani aktywów, którymi moglibyśmy łatać dziury. Gordon Brown krzyczy o groźbie deflacji w UK. Większe firmy wytrzymają jakiś miesiąc, dwa, trzy. A nasze? Żeby sprzedać tniemy ceny magazynowe? O 10, 20, 45%?
Nas po prostu kupią jak bydle na targu, przy entuzjazmie wielu dziennikarzy, dobrotliwych uśmiechach "człowieków honoru" i aplauzie autorytetów moralnych. To będzie: "konwergencja", "nowa polityka bezpieczeństwa", "zawiązywanie więzi euroazjatyckich". Bedzie o zużyciu się formuły "bezpieczeństwa atlantyckiego", bo to za daleko. Że bzdura? A kto pisał, że nie możemy do NAFTY, bo to ileś tam kilometrów?
Zresztą, nie takie głupoty nam wciskali przez te dziwietnascie lat, byśmy i tej nie łykneli.
Z rosyjskiego punktu widzenia zresztą, jesli nie teraz, to kiedy?
Amerykanie ugrzęźli w Agfganistanie i Iraku, mają prezydenta od którego oczekują cywilizacji miłości, kryzys szaleje, a Europa jest niezdolna do jakiegokolwiek działania, jesli Bush nie zadzwoni i nie op..., co już oglądaliśmy tuż w po wynikach amerykańskich wyborów, kiedy się wszystkim poodmieniało.
W każdym razie już nas testują. Ruszył niezawodny Zacharski odgrzewając kotleta o "Olinie". Cała akcja wygląda na ukrycie rzeczywistego "Olina" albo ciągle buszujących "Kata" i "Minima".
Przygotowuje się również intensywnie rehabilitację różnych znanych i lubianych autorytetów i wieszczów, co zaowocowało pospolitym ruszeniem już wczoraj.
W każdym razie lecimy. Wydaje się, że w dół, ale zanim zaryjemy nosem w ugór możemy sobie zawsze pogadać. Więc pogadajmy.
Pozdrawiam
Inne tematy w dziale Polityka