dedykuję koledze Majorowi
Ja Wam powiem tak: świat byłby inny, gdyby nie ten FASZYZM! Wstaję rano, piję zbożową przepalając skrętem, rozważam swoje sny starając się przedłuzyć ten oniryczny klimat choćby na pół godziny rzeczywistości i nic z tego. Dopada mnie już po kwadransie. Ze strażnicy zainstalowanej tuz pod oknami mojego blogu wychodzi sygnalista w czarnym uniformie. K...a! Przecież to dopiero siódma! Nie... do totalniaka nie dotrze... Jedzie, dzień w dzień, Horst Wessel Lied na tym jego niestrojącym puzonie, czy tubie, mniejsza. Odchylam pożółkłą firankę i dyskretnie spoglądam na szeroki betonowy trakt wiodący ku Partaitagowi. Tłumy. Jak co dzień walą bezrozumne barany wysłuchać kolejnych bzdur o eugenice, kontroli urodzin, czystości rasy...
Czuję się czasami jakbym był ostatnim racjonalnym bytem na tej planecie... eh!
Już i to dobrze, że mogę sobie w volksnecie pokłusować. Nie jest to pozbawione ryzyka i czasami się martwię, czy biedy rodzinie nie napytam, ale gdybym tego nie robił, to bym pękł! Po prostu! Dosrywam tym totalniakom, ile wlezie. A to się ponabijam z Oberstumbahnfuhrera, a to z delikatnie zahaczę o samego wodza, jego akolitów, a najczęściej walę w tę bezrozumną tłuszczę en masse.
Dzisiaj nici z pisania, bo muszę iść na Walkirię! I co się dziwisz, ślepia na mnie trzeszczysz? Zona prosiła. Nie, nie to zeby była jakąś tam faszystką. Po prostu: kobieta. Lubi te wszystkie czarne suknie, mój mundur ze srebrnym szamerunkiem jurysty, muzykę Wagnera, płomienie setek pochodni po wzniosłymi murami świątynii Odyna. Zresztą, do oprawy to ja nic nie mam. Architektura rzeczywiście wspaniała, muzyka też.
Powiem Wam, mnie to zwyczajnie wali. Złozyłem przyrzeczenie partyjne, legitymacje mam, składki uiszczam. Ale tego, k...a, zakłamania, co się pod tą wyniosłą formą czai, to zwyczajnie nienawidzę. Brzydzi mnie.
I tak te moje partyjne przyrzeczenia nieważne. Nasz slub też nieważny, bo wewnetrznie się sprzeciwiałem. Zresztą za uroczystość ślubną była opłata, 1200 ojrovolksów! To co, takie zdzierstwo i mam się czuć zobowiązany? "Mury trzeba ogrzać, kapłani Odyna muszą jeść, kwiaty, pochodnie, oliwienie posągów" Sruty, pierduty!
Ważne, że się nie daję i czekam aż ten cały rasistowski zabobon rozleci się w cholerę. Może bedę już wtedy po aplikacji? Szef to strasznie zawziety naziol, ale mnie chwali. Nie, no jasne, że się przed nim nie wychylam. Zresztą, cholera wie, czy on w to wszystko wierzy, czy udaje? Za inteligentny, żeby wierzyć.
Nie byłoby źle, jakby nie wierzył, bo było by nas dwóch antytotalitarystów. Ja i on. Spotkam go dzisiaj, bo też będzie na Walkirii. Stos bedzie podpalał.
Aaaa tam! Dzisiaj posiedzę na tej Walkirii, a jutro sobie wezmę wolne. Cały dzień w volksnecie! Jak ja im dopieprzę!
Lecę, lecę! (to do teściowej). Kurcze, gdzie ja mam szturmówkę? A tu jest! Schowała się pod Voltairem! Cholercia, miałbym niezłe mycie głowy, jakbym zgubił.
To do spotkania jutro na łamach! Opowiem Wam jakie były jajca! Ponabijamy się zcarnych do woli!
Pozdrawiam
Wasz
Kapral Franciszek Kłusak
Inne tematy w dziale Polityka