Helena T. Helena T.
3450
BLOG

Mój pierwszy ban

Helena T. Helena T. Rozmaitości Obserwuj notkę 265
Zatem zdarzyło się. Dostałam pierwszego bana na salonie24. Jest to zarazem mój pierwszy ban w ogóle w moim internetowym życiu.
 
Jak można się domyślać, jest to dla mnie wydarzenie sporej rangi, dlatego proszę mi wybaczyć tę nadmierną być może koncentrację na sobie, publiczne rozdrapywanie ran oraz histerię, ale chciałabym mojego pierwszego życiowego bana uczcić niniejszym wpisem. Określenie „życiowy ban” nie jest tu być może najbardziej na miejscu, bo życie akurat ma to do siebie, że banów przeróżnych nam nie szczędzi. Pozostańmy zatem przy określeniu „ban internetowy”.
 
Wczoraj późno wieczorem zajrzałam na chwilę na salon24. Byłam skonana: praca, mycie okien i wieszanie firanek męczy, zresztą, powiedzmy to sobie raz całkowicie szczerze, życie męczy i bez mycia okien. Tak czy owak, zajrzałam na salon24. Nie miałam ochoty na politykę, weszłam zatem na wątek jednego z blogerów, nazwijmy go A…..s, gdzie zamieścił on swoje opowiadanie na temat rozległy i dość istotny, mianowicie na temat życia i śmierci.
Opowiadanie jak opowiadanie, oniryczna atmosfera, śmierć w postaci pięknej kobiety itp. Nie jakość literacka dzieła przykuła moją uwagę, przyznam szczerze, niejednokrotnie czytałam w życiu gorsze wypociny. W opowiadaniu zaskoczyło mnie co innego, było to zastanawiające nagromadzenie elementów mających podkreślać wysoki status społeczny i finansowy Narratora. Zaskoczeniu temu dałam wyraz w komentarzu, który zamieściłam na blogu A….sa:
 
„@Autor
Dużo o Autorze mówi ten tekst. O tym, co dla niego ważne.

Na początek mamy, co prawda, opis objawów meno-, czy raczej w tym przypadku, andropauzy: 

"Byłem, jak mawiają, podminowany, miałem huśtawkę nastrojów, której częstotliwość zwiększała się z minuty, na minutę. Im byłem bliżej, tym bardziej. Nie mogłem zrozumieć stanu w jakim się znajdowałem i odgadnąć jego powodu, a to drażniło mnie dodatkowo. Taka dziwna mieszanka uczuć, lęku i podniecenia."

Poza tym możemy jednak przeczytać, że:
- życie Narratora pełne jest Ważnych Spotkań (a zatem jest on zapewne Ważną Osobą)
- Narrator zawsze się spieszy z przyzwyczajenia (ponieważ zapewne jego życie bogate jest w Ważne Wydarzenia)
- jego samochód jest sporych rozmiarów (zapewne nie tylko samochód...)
- na prywatne spotkania umawia go sekretarka (bo kiedy niby miałby sam się umawiać?)
- nawet kiedy się poślizgnie, Narrator nie pada na pysk, tylko wywija widowiskowego potrójnego tulupa, czy innego rittbergera (tacy jak on nie padają przecież na pysk)
- jeśli Narrator ma psa, to jest to oczywiście piękna, kremowo biała charcica (a co, kundla miałby trzymać w domy albo jakiegoś małego wypierdka?)
- jak spędza Narrator czas po wszystkich Bardzo Ważnych Spotkaniach? oczywiście w miękkim szlafroku po półgodzinnym prysznicu, przy ambitnej muzyce, świetle przyciemnionym regulatorem i lampce szkockiej (nie spędza natomiast czasu na wyprowadzaniu siedzącego cały dzień w domu psa, na karmieniu kota, czy szorowaniu lodówki)
- mieszkanie ma urządzone Narrator ciężkimi gabinetowymi meblami (ale w wolnych chwilach stać go jeszcze na współczucie wobec właścicieli kompletów mebli z Ikei)
itd.
itp.
- i nawet jak śmierć po niego przychodzi, to w postaci pięknej, nagiej, chętnej i pomysłowej hurysy...”
HELENA T.5.12 23:53”
 
Złośliwe? Nieco złośliwe, przyznaję szczerze. Ale cóż, ludzie nie są idealni, zaś kobiety to już w ogóle. Pozostańmy może przy następującej ocenie: złośliwe, ale nie wredne.
 
Jakież było moje zdziwienie, kiedy autor A….s, mimo późnej pory, odpowiedział mi:

„@HELENA T.
Tak wygląda ta charcica (Alfa)




 
Fotkę samochodu, też wkleić ???
A……S00:12”
 
Piesek rzeczywiście śliczny. Olśniona, odpowiedziałam zatem szybko Autorowi:
„@A…….S

Poprosimy. I w ogóle fotki wszystkiego tego, co jest wystarczająco dużych rozmiarów, żeby to bez wstydu pokazać.
 
HELENA T.00:19”
 
 
Ponieważ zdjęcia przykuły moją uwagę, wrzuciłam je szybko w googla i ze zdziwieniem dowiedziałam się, że przedstawiają charcią championkę sprzed dwudziestu lat o imieniu Tradycja…
 
Pomyślałam: może to taka nowa świecka tradycja salonu, że wkleja się tu zdjęcia nieżyjących psich medalistów pisząc że to nasz własny pies…? Na wszelki wypadek podając link do strony ze zdjęciami psiny, zapytałam A…sa, o co tu chodzi.
Helena T.
O mnie Helena T.

` ` .

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (265)

Inne tematy w dziale Rozmaitości