Kilka dni temu na sowieckim pamiątkowym czołgu stojącym przy Alei Zwycięstwa w Gdańsku ktoś powiesił krwistoczerwony transparent z napisem „Putin = Stalin”. Moim zdaniem – przedwcześnie. Z całym szacunkiem dla starań Putina, trudno na razie stawiać znak równości pomiędzy nim a niedoścignionym wzorem despotyzmu, jedynowładztwa i terroru Josifem Wissarionowiczem. Jednak rządząc w społeczeństwie wychowanym na kulcie jednostki począwszy od czasów carskich, Putin (chcąc nie chcąc?) z każdym rokiem bardziej wpisuje się we wzorzec pozostawiony mu w spadku przez poprzedników.
Czy władcą autorytarnym może zostać każdy, w „sprzyjających” okolicznościach? Czy też to raczej ludzie o szczególnych cechach osobowości dążą do takiej władzy i czasem udaje im się ją osiągnąć? W świetle badań psychologicznych, odpowiedź jest jednoznaczna: aby zostać udanym władcą autorytarnym, trzeba mieć predyspozycje. W przeciwnym razie minimalne nawet demokratyczne skłonności mogą zmarnować cały zbudowany wcześniej autorytarny kapitał, jak to stało np. w przypadku Augusto Pinocheta. Dopiero zatem suma osobowościowych autorytarnych predyspozycji i możliwości ich pełnego zaprezentowania po uzyskaniu absolutnej władzy, da nam prawdziwego dyktatora z krwi i kości.
Skłonności autorytarne w osobowości, przejawiające się w pełnym podporządkowaniu autorytetom i pogardzie dla słabszych, agresji i uogólnionej wrogości, wiązane są powszechnie - od czasu prac Theodora Adorno - z tzw. „czarną pedagogiką”. Jej zasady to według psychoanalityczki Alice Miller m.in. następujące przekonania: rodzice zawsze mają rację, jeśli dorośli krzywdzą dziecko to robią to dla jego dobra i jest to przejaw miłości, nie należy wyrażać uczuć tylko zachowywać się poprawnie, posłuszeństwo to najważniejsza z cnót, surowość i chłód dobrze przygotowują do życia. Jeśli ktoś ma to szczęście, że trudno mu sobie wyobrazić, jak w praktyce wygląda takie wychowanie, zachęcam gorąco do obejrzenia filmu „Biała wstążka” Hanekego (Złota Palma 2009, Złoty Glob 2010), ukazującego realia wychowania w przedhitlerowskich Niemczech.
Dziecko krzywdzone w dzieciństwie przez rodziców, wychowane w surowej dyscyplinie i bezwzględnym podporządkowaniu, bite, a kochane wyłącznie za posłuszeństwo, przez całe swoje dorosłe życie mści się potem za te krzywdy na innych ludziach. Szczególną satysfakcję sprawia mu agresja wobec słabszych od siebie, co wydaje mu się naturalnym i uzasadnionym zachowaniem.
Stalin pochodził z biednej rodziny potomków gruzińskich pańszczyźnianych chłopów. Stracili oni dwoje starszych dzieci, a i mały Stalin był dzieckiem słabym i chorowitym. Jego ojciec, alkoholik, opuścił ostatecznie rodzinę po latach terroryzowania żony i syna, kiedy Josif Wissarionowicz miał 6 lat. Mały Stalin bity był i przez matkę, i przez ojca, przez ojca tak mocno, że zdarzało się, że chłopiec miał krew w moczu. Później Stalin kształcił się w seminarium duchownym, był zdolnym uczniem, pisał wiersze... To wszystko nie zmieniło jego wcześniej ukształtowanej potrzeby agresji i zemsty.
Putin był wyczekanym dzieckiem, jego starszy brat umarł jako dziecko podczas blokady Leningradu. Warunki w powojennym Leningradzie były trudne, mały Wowa mieszkał wraz z rodzicami w jednym pokoju komunalnego mieszkania, bez ciepłej wody, bez łazienki. Rodzice jednak dbali o higienę i rodzina raz w tygodniu udawała się do Niekrasowskich Bań, aby się wykąpać. Putin był rozpieszczany przez rodziców, wystarczy powiedzieć, że dostał od nich zegarek, podarowali mu także samochód, wygrany na loterii. Matka Putina była gościnna i troskliwa, rzuciła nawet posadę w przedszkolu i została dozorczynią, aby mieć cały dzień syna na oku. Ojciec jednak słynął z twardej ręki. Rodzice nie byli religijni, jednak Wowa został ochrzczony przez matkę, w tajemnicy przed ojcem. Poszanowania hierarchii uczył się Wowa również na podwórku, gdzie starsi chłopcy nie oszczędzali młodszych. Krążą opowieści o tym, że rodzicami Putina są zupełnie inni ludzie, i że został on adoptowany, jednak wieści te nie są potwierdzone.
(zdjęcie: sodahead.com)
Z punktu widzenia zasad powstawania autorytarnej osobowości, Putin nie ma zatem żadnych szans przy Stalinie. Jeśli mimo to ktoś nadal podejrzewa, że Putin jest w stanie szybko dorównać Stalinowi pod względem dyktatorskich predyspozycji, przytoczę na koniec kilka argumentów nie do odparcia.
Po pierwsze, Putin jest za mały. Prezydent Rosji ma około 1,65 m wzrostu, czyli przy Stalinie, mierzącym całe 1,73 m, jest malutki. Jeśli jednak uznamy, że lepsze jest mniejsze zło, wówczas Putin, owszem, już na wstępie ma przewagę. Dyktatorzy zresztą generalnie wywodzą się raczej spośród ludzi mikrej postury, dość wspomnieć, że Hitler miał 1,7 m wzrostu.
Po drugie, żona Putina nie popełniła samobójstwa. Mało tego, żona Putina szczęśliwie przeżyła rozwód z nim, nie siedzi w więzieniu, a nawet ma środki do życia. Bliscy Stalina nie mieli takiego szczęścia. Jego pierwsza żona zmarła na nieokreśloną chorobę, druga zaś została znaleziona martwa, a przy niej leżał rewolwer... Stalin odmówił też np. wymiany swojego syna pojmanego przez hitlerowskie wojska na jednego z niemieckich oficerów. W rezultacie syn Stalina popełnił samobójstwo rzucając się na obozowe druty ogrodzenia pod napięciem. Córki Putina ponoć mają się dobrze.
Po trzecie, Putin nie umie tak dostojnie siedzieć. Porównajmy pozę Putina podczas ostatniej konferencji prasowej na temat Ukrainy oraz sposób siedzenia Stalina:
(zdjęcie: wikipedia)
(zdjęcie: interia.pl)
Niby poza podobna, ale Putin musi jeszcze popracować nad spokojną pewnością siebie prawdziwego, rasowego jedynowładcy.
Po czwarte, Putin ma niewłaściwy stosunek do zwierząt. O ile Stalin był zwolennikiem eugenicznych eksperymentów i liczył, że uda się skrzyżować człowieka z szympansem, uzyskując idealną, posłuszną i odporną na ból armię, o tyle Putin, jak by to powiedzieć, cóż, chyba zwyczajnie kocha zwierzęta. Ilość zdjęć Putina ze zwierzętami z całą pewnością jest większa niż liczba jego zdjęć z żoną.
Po piąte, Stalinowi nikt nie zarzucał, że jest gejem. Temat zaś domniemanego homoseksualizmu Putina omówiony został szeroko w książce „Cała prawda o Putinie”, mało tego, jej autor Stanislav Belkovsky udziela na ten temat wywiadów i do dziś żyje w zdrowiu...
Wygląda zatem na to, że Putin nie tyle jest urodzonym dyktatorem, ile raczej stara się sprostać oczekiwaniom tradycji i historii.
A gdzieś tam w środku pewnie mały Wowa cieszy się, że przynajmniej ze zwierzętami może być zupełnie szczery, na dowód czego lubi fotografować się z nimi półnagi...
Inne tematy w dziale Społeczeństwo