Helena T. Helena T.
9877
BLOG

Przystawki po kolei, czyli o kulturze jedzenia Prezesa

Helena T. Helena T. Polityka Obserwuj notkę 758

Prezes Kaczyński nie słynie z eleganckiego konsumowania przystawek, zaś do dania głównego już od siedmiu lat  nie ma dostępu. Nic dziwnego, że  do konsumpcji nowej porcji przystawek zabrał się nieco zbyt łapczywie, co wyraźnie widać było podczas ogłaszania zjednoczenia prawicy. Na tę łapczywość wskazywało zaproszenie partnerów na scenę po to jedynie, aby ich pokazać, nie zaś – dopuścić do głosu,  a także symboliczne ustawianie Ziobry na scenie, ciągłe dbanie o to, aby to Prezes był pośrodku, uśmiech nie schodzący Prezesowi z twarzy, co zwracało uwagę na tle zasępionych min Ziobry i Gowina, efektu dopełniło zaś skandowane przez tłum hasło. Nie brzmiało ono „prawica”, „zjednoczona prawica”, nie „PIS” nawet, tłum skandował bowiem to, co w zjednoczonej prawicy dlań najcenniejsze: „Jarosław”.

Jakie będą dalsze dzieje zjednoczenia, które swój początek ma w tym upokorzeniu, możemy się domyślać. Myślę, że losy poszczególnych postaci dramatu będą różne, a wynikać będą i ze stylu przejścia, i z przeszłych wydarzeń i z potrzeb obecnej zjednoczonej prawicy, czyli - PISu. Skupmy się w tych rozważaniach na trzech kluczowych osobach, które zjednoczyły się właśnie z PIS-ową prawicową macierzą, czyli Jacku Kurskim, Zbigniewie Ziobrze i Jarosławie Gowinie.

Jacek Kurski

Jacek Kurski nie miał do tej pory skrupułów w zmianie barw partyjnych, a jego kolejne wolty zaskakiwały i budziły niekłamany podziw, podszyty coraz większym niesmakiem. Tym razem jednak Kurski doszedł do ściany. Zdradził Ziobrę i zostawił go samego w najtrudniejszym momencie, w negocjacjach zjednoczeniowych. Kaczyński wykorzystał moment, kiedy Kurski zrozpaczony, po przegranych wyborach, bezrobotny i z poważnymi problemami w życiu osobistym, rozważał nawet wycofanie się z polityki. Po co zrobił to Kaczyński? Dla osłabienia negocjacyjnego Ziobry? Nie, pozycja negocjacyjna przystawek i tak była słaba. Kurski jest Kaczyńskiemu potrzebny? Nie, póki co Hofman radzi sobie nieźle. Dlaczego zatem Kaczyński dogadał się z Kurskim? Moim zdaniem w ten sposób unieszkodliwił Kurskiego – nikt już nigdy nie zaufa temu politykowi. Kurski znalazł się teraz na łasce i niełasce Prezesa, nie ma nawet dla niego zagwarantowanych Ziobrze i Gowinowi w porozumieniu zjednoczeniowym miejsc na listach do parlamentu.

Co będzie dalej z Kurskim? Poradzi sobie. Wszyscy go znają na wylot, jest zdolny do wszystkiego, nikt się niczego dobrego po nim nie spodziewa – i to jest jego siła. Będzie trzymany w niepewności, aż znajdzie się zadanie, w którym będzie się mógł wykazać. Może kolejny „dziadek z Wehrmachtu”?

Zbigniew Ziobro

Był nazywany następcą Kaczyńskiego, jego partyjnym przybranym „synem” (teraz – marnotrawnym). Niestety, był nieco zbyt ambitny, za co został zesłany do Europarlamentu. Gdzie dostał się w ręce Kurskiego… i wiemy, jak się to skończyło. Prezes Kaczyński nie słynie z wybaczania, a zdrady młodego polityka, któremu dał palec, a ten chciał całą rękę, nie wybaczy nigdy.

Po co zatem Ziobro Kaczyńskiemu? Jest niepotrzebny. Chodzi tu jedynie o pozbycie się problemu tych niesterowalnych 3-4% wyborców, popierających Solidarną Polskę. Ziobro niebawem będzie mógł potwierdzić, że nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki.

Co będzie dalej z Ziobrą? Prezydent Krakowa to maksymalny pułap jego obecnych możliwości, a i to jeśli Kaczyński da mu możliwość ubiegania się o ten urząd, będzie mógł mówić o szczęściu. W przeciwnym razie zostanie zmarginalizowany.

Jarosław Gowin

Gowin to jedyna naprawdę cenna zdobycz Kaczyńskiego. Dziwić mógł nawet nieco zbyt stanowczy ze strony Kaczyńskiego tok negocjacji zjednoczeniowych, bo na Gowinie musiało Prezesowi zależeć. Jarosław Gowin to dojście do cennego elektoratu prawej strony Platformy Obywatelskiej (przypomnijmy, w ostatnich wyborach na szefa Platformy zdobył 20% głosów). Gowin to jednak więcej – to polityk nieskompromitowany, jasno deklarujący swoją wierność wartościom chrześcijańskim i narodowym, wreszcie – polityk z pozycją, prezencją, charyzmą, umiejący występować publicznie. Żadnych zdrad na koncie, z Platformy wyszedł honorowo. Jednego tylko Gowin nie ma – partyjnego zaplecza politycznego, grupy popierających go zwolenników. Gowin nie umie budować oddanych mu zespołów. W tym mistrzem jest Prezes Kaczyński.

Co będzie zatem dalej z Gowinem? Jeśli dobrze rozegra tę trudną rozgrywkę z Kaczyńskim, a w szczególności z broniącymi dostępu do wodza gwardzistami, ma szansę zastąpić w sercu Kaczyńskiego prof. Glińskiego. Kaczyński bardzo nie chce przegrać z Komorowskim wyborów prezydenckich, a gwiazda Glińskiego nieco już zbladła. Gowin byłby idealnym kandydatem. De facto jednym z bardzo nielicznych, którzy realnie mogliby Komorowskiemu zagrozić. Aby startować w wyborach prezydenckich, Gowin musi zrobić tylko jedno – przekonać Prezesa, że będzie lojalny. A to akurat Gowin umie robić…

 

Helena T.
O mnie Helena T.

` ` .

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka