Gusten de Helm Gusten de Helm
403
BLOG

ZSRS przegrał z kretesem ostatnią wojnę

Gusten de Helm Gusten de Helm Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 5

Tekst poświęcony pamięci Profesora Pawła Wieczorkiewicza, który miał odwagę i wizję historii gdzie najwiekszym wrogiem Polski, Polaków i wolności jest Rosja. Miał rację.

 

Dwa bliźniacze reżimy - III Rzesza i ZSRS - współpracujące ze sobą najsprawniej i najściślej osiągnęły 66 lat temu maksimum z tejże kooperacji. Dalej pozostawał już tylko konflikt i rywalizacja w wersji pełnej - wojna. Tlący się na zapleczu ideologicznym konflikt (narodowy socjalizm za jednego z głównych wrogów Niemiec i cywilizacji europejskiej uważał komunizm) oraz coraz bardziej widoczna rywalizacja o zasoby świata, nie mogły być rozwiązane dyplomatycznie. Umiejętnie podsycana wojna z Brytanią była ostatnim testem Rosjan na zdolność Rzeszy do ostatecznego zwycięstwa na Zachodzie.

Na wojnie z Wyspami czas pracował dla Stalina i Anglików zaś Hitler zorientował się, że mimo wielu niedostatków posiadanej armii uderzenie na ZSRS należy dramatycznie przyspieszyć. Bitwę o Wielką Brytanię można było wygrać tylko zajmując Moskwę. Gdyby zaś nie uderzyło się na Moskwę (w domyśle: zwyciężyło) żadne zwycięstwo nad Anglią i defilada odbierana przez Fuhrera z okien Pałacu Buckingham nie miały by sensu.

Wytyczne dla Niemiec

Argumentami za szybkim rozpoczęciem wojny było prewencyjne uprzedzenie przygotowywanego sowieckiego ataku na Europę. Kiedy oczywistym stało się, iż wojna zimowa z Finlandią była w istocie zamarkowaniem uderzenia rosyjskiego na Berlin i Paryż czas dramatycznie przyspieszył. Do dziś nie można określić poziomu ryzyk i założeń strategicznych gry „Kremlowski Zbrodniarz vs. Opętany z Berchtesgaden”. Pozostanie więc retorycznym pytanie: czy taktyczna porażka w 1-szej fazie wojny zimowej z Finlandią miała wprowadzić Hitlera w błąd czy był to wypadek przy pracy? Jeżeli miał to być podstęp to w zasadzie się udał.

Niemcy przekonani o niemożnościach militarnych Rosjan nie wzięli pod uwagę czynnika zimna, co zemściło się w kampanii 1941 r. Jeżeli zaś wojna fińska była tylko ćwiczeniem to strona rosyjska wyciągnęła z tej kampanii błyskawiczne i daleko idące wnioski. Po Finlandii narodowym socjalistom pozostawało liczyć wyłącznie na blitz oraz umiejętności dowódcze kadry Wehrmachtu i „upolowionego” Waffen-SS, które wraz z odpowiednimi Luftflotten musiały do końca 1941 r. odciąć głowę komunistycznej hydrze.

„Wsio po płanu, wsio dla mira”

Informacje o budowie armii jakiej dotychczas nie znał świat docierały do Berlina powoli ale systematycznie. Wdrażano wnioski fińskie i z każdym miesiącem coraz bardziej wyprzedzano militarnie i gospodarczo – w sensie nastawienia pro wojennego - uśpioną Europę. Po historycznym zwycięstwie nad Francją w 1940 roku Niemcy zostały opanowane przez euforię granicząca z samouwielbieniem. Największe i najbardziej upragnione odegranie się na Francji za Wersal stało się faktem. Francja stała się wasalem i de facto administracyjnym aliantem Niemiec przewodzących Europie.

Brytania stanowiła raczej utrudniony geograficznie case dla planistów i managerów wojny nie zaś wyzwanie strategiczne. „Wypuszczenie” spod Dunkierki do domu tysięcy uciekających Anglików stanowiło zachętę Fuhrera do negocjacji pokojowych z Downing Street. Informacja, że Rosja sojusznik i przyjaciel a nawet gospodarczy współpracownik Rzeszy szykuje śmiertelny atak nie była popularna. A już mowa o jakiejkolwiek nowej wojnie, wielkiej i skierowanej na Wschód, znajdowała poklask prawie wyłącznie wśród pretorianów oznaczanych śmiertelnie groźnymi runami. Niemcy nie chcieli walczyć, chcieli konsumować owoce zwycięstwa 1940r.

Czasami słyszy się tylko to co się chce usłyszeć

Negatywnym przykładem słyszenia niech będzie tu postawa polskich elit gdzieś na przełomie 1938-39 gdzie powszechne było przekonanie o niezachwianej potędze Wojska Polskiego i ponadczasowej wartości sojuszy z Francją i Anglią. Podobnego błędu nie popełnił Hitler oceniając stan stosunków z Rosją w 1941 roku. Niemcy dostrzegły wielkie niebezpieczeństwo w rosnącej gigantycznej machinie zarówno po stronie armii sowieckiej jak i przemysłu.

Oceniono, że potęga ta raz uruchomiona w czasie optymalnym dla siebie, nigdy nie będzie mogła zostać zatrzymana. Na chyba że sama zatrzyma się na Atlantyku i Gibraltarze. Dlatego podjęto, racjonalną w tym układzie, decyzję o ataku wyznaczając datę na poranek 22 czerwca 1941.

Niemożność dyktatora

„Wszystko, teraz i osobiście” – to można określić jako credo polityczne i wojskowe Adolfa Hitlera. Tak zarysowany sposób postępowania nie dawał szans na jakiekolwiek korekty, szczególnie korekty strategiczne. Strategia bowiem była w narodowo-socjalistycznej Rzeszy podporządkowana ideologii. Od tego już tylko krok do upadku. Planując wojnę z Rosja, w jej fazie początkowej, oparto się na sprawdzalnej w innej skali i warunkach, strategii blitzkriegu.

Założono, kierując się m.in. wnioskami z wojny Sowietów z Finami, że 3 grupy armii rozbiją błyskawicznie, słabe i nieruchliwe ugrupowania rosyjskie i zajmą Leningrad oraz Moskwę przed końcem 1941 roku. Potem przyjdzie czas na resztę tortu. Stan taki niechybnie zmusi Stalina do negocjacji i podpisania separatystycznego pokoju.

Największy błąd w historii powszechnej

Niemożność korekty strategicznej uwarunkowana ideologią i przeświadczeniem o własnej wielkości nie ustrzegła jednak Hitlera przed wielkim błędami strategicznymi. Mimo braku wewnętrznego przeświadczenia o wartości manewru i roli tymczasowych taktycznych odwrotów - Adolf Hitler po nieudanym szturmie Moskwy popełnił największy i najprostszy błąd strategiczny, błąd - wg Clausewitza - dyskwalifikujący każdego głównodowodzącego.

Pod Moskwą – mimo nie osiągnięcia żadnego celu strategicznego - Adolf Hitler podzielił siły. Narodowi socjaliści przegrali z komunizmem pod Moskwą I mimo późniejszych sukcesów na Ukrainie, zawładnięcia Kaukazem i dostrzeżenia wagi kaukaskiej ropy, decyzja o podziale sił rozpoczęła serię dalszych błędów strategicznych i w konsekwencji niepowodzeń i ostatecznej klęski. Na marginesie można tu wspomnieć o zlekceważeniu nastroju Ukraińców do budowy własnego państwa przy udziale Niemiec, forsowaniu z szaleńczym uporem straceńczej misji 6. Armii czy mentalną niemożność połączenia się na północy z Finami przy permanentnym oblężeniu Leningradu. W ostateczności upór i niechęć do manewru Głównodowodzącego doprowadziły do utraty większości sił pancernych po nieudanej strategicznie bitwie kurskiej. Wszystkie te niepowodzenia biorą swe źródło w fakcie odstąpienia od Moskwy.

Przesłanki dla Rosji

Rosjanie to praktyczny naród. Dopóki więc się opłacało, kooperacja i układy z Rzeszą trwały w najlepsze. Faktyczne carte blanche na komunistyczna kolonizację republik bałtyckich, zgoda Niemiec na niesienie „wolności” Finom czy wieczysty prezent w postaci większej części średniej wielkości europejskiego kraju znanego wcześnie pod nazwą „Rzeczpospolita Polska” warte były współpracy z narodowym socjalizmem. Ale już brak zgody Berlina na podział Bułgarii czy awantury wewnętrzne na Bałkanach dały jasno do zrozumienia, że etap współpracy się kończy. Co się jednak dało ugrać to czysty zysk. Tak myślano na Kremlu forsując jednocześnie zbrojenia na skalę nieznaną w historii powszechnej. Planowane (i realizowane do lat 60-tych XX wieku) budowy industrialne pokazywane światu jako zdobycze ludu pracującego były w istocie jednym wielkim programem militarnym.

Kto zresztą mógłby się przeciwstawić realnie państwu które zbudowało 2-3 zakłady produkujące od kilku do kilkudziesięciu tysięcy (sic!) czołgów rocznie? Belgia, która miała podobnych pojazdów mniej niż 100? Rzesza „miała mieć” podobne, choć liczebnie znacząco mniej liczne, siły i podobny sprzęt w planowanym roku…1945. Ponieważ wszystko to wiedziano na Kremlu przygotowania wojenne szły pełna parą a doniesieniom o możliwości prewencji ze strony Rzeszy nie dawano wiary. Towarzysz Dżugaszwili pił więc wódkę i spał spokojnie ufając, że na trupie Polski ograł Hitlera.

Ostatnia religijna wojna

Wojna, która wybuchła 22 czerwca 1941 r. zwarła w „religijnym” uścisku dwie ideologie. Dlatego, zwana czasami krucjatą, wojna przybrała niespotykane wcześniej oblicze. Ideologicznie rzecz biorąc par excellence „uczciwszy” reżim z Berlina nie kłamał. W sposób otwarty i publiczny wprowadził ideologię do ustawodawstwa (norymberskie ustawy rasowe) i wdrażał zbrodnicze rasowo lecz formalnie praworządne rozwiązania. W materiałach NSDAP i samego państwa kierunek wschodni jako „przestrzeń życiowa” Niemiec był constans. W odróżnieniu od narodowo-socjalistycznych Niemiec, Rosja Sowiecka otwarcie głosiła (co do dzisiaj czyni), że jest krajem miłującym pokój i samostanowienie narodów.

Rosja zawsze i wszędzie kłamie

Wewnętrznie i również formalnie, ustawodawstwo sowieckie może być przykładem dbałości o prawa człowieka, jego rozwój i pomyślność materialną. Zachód zresztą do dzisiaj daje się kupić na to ponieważ doktryna i działania w praktyce Zachodu to jedność. Stąd „jedność” narodowo-socjalistyczna. W praktyce Rosji – prawo stanowione to jedynie atrybut formalny i materialnie nie związany z praktyką. Stąd wojna 1941 roku stała się w jednej chwili wojną „religijną” w znaczeniu wojny o prawdę. Co gorsza – dla Rosji – prawda o systemie i jego praktykach przeniknęła do mas żołnierskich Wehrmachtu. Okazało się, iż Moskwa rzeczywiście wszystko podporządkowała agresji na Europę. I okupacji całej Europy. Kłamstwo o bezpieczeństwie u boku Rosji przebiło się również do świadomości co bardziej wyrobionych. I chociaż wygrana militarna Rosji nie była w rezultacie wojny pełna, to na długie dziesiątki lat nastał okres mozolnego odbudowywania image’u Sowietów.

Wygrani-przegrani

Jeżeli analizować cele strategiczne określone przez 1941 rokiem przez Moskwę, teza o wygranej przez Rosję wojnie nie wytrzymuje krytyki. Przede wszystkim tysiące T-34 zatrzymały się na Łabie. Biorąc pod uwagę wielokrotną przewagę Rosjan nad Wehrmachtem taki rezultat wojny był dalece niezadowalający a zarazem nieoczekiwany. Wydaję się, że główną przyczyna porażki Rosji był fakt iż marsz ku Atlantykowi i Madrytowi, armia sowiecka rozpoczęła z linii Wołgi nie zaś z linii Bugu. Po drugie, opisywany upadek armii III Rzeszy nie był tak spektakularny jak się powszechnie sądzi. W istocie był to zmasowany lecz zorganizowany odwrót, którego nie pozwolono (z powodów propagandowych) nawet tak nazwać.

Ostatecznie jednak większość Niemców wróciła z wojny do swojego kraju. Przegrani Niemcy wreszcie, po powrocie uporali się z dyktaturą, odeszli od narodowego socjalizmu w drodze cywilizowanych procedur i zbudowali jedną z najlepszych demokracji na świecie. A Rosjanie? Cóż, ci zaczęli już tylko pić wódkę i zgryzać słoniną, z czasem zresztą importowaną. Dalej postarali się o zestaw chorób cywilizacyjnych charakterystycznych dla 18-19 wiecznej Europy, plus HIV oczywiście, zaś do wódki dodali narkotyki i aborcję. I tak co roku ubywa ich o circa milion lub więcej…

Retorycznie pytam tylko…

Co by było gdyby wśród aliantów III Rzeszy oprócz Rumunii, Bułgarii, Węgier, Włoch, Hiszpanii(1 dywizja ochotnicza), Norwegii i Finlandii i pomniejszych ochotniczych kontyngentów znalazło się Wojsko Polskie? Co by się stało z Moskwą gdyby blitz 22 czerwca 1941 r. rozpoczął swój bieg z nad Niemna, spod Grodna, Sarn i Lwowa?

Może wtedy nowoczesne państwo polskie nie miało by raptem niecałe 40 lat stażu (liczę 21 +18) z ponad 50-letnia przerwą „w środku”? Może nie było by shoah…?

Nie dowiemy się ale cisną się na usta słowa filozofa-poety: …”w ogóle żadnej z tego nie będzie pociechy tylko świństwo równomiernie rozpełznie się wszędzie.”

GdH/Odessa Kwiecień 2009

PS. Kryzys w Norwegii zmusił kolegów do powrotu. Nie ma jazdy, nie ma budowy, nic nie ma. Czekamy więc na lepsze czasy; może podrozej gaz a może wojna, wojna nas uratuje?

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura