Media i poprzednie Igrzyska w Soczi rozbudziły w nas nadzieje, że na Zimowej Olimpiadzie w Korei też zdobędą polscy reprezentanci "właściwą" dla naszych potrzeb i oczekiwań liczbę medali. Jednak proza życia szybko sprowadza kibiców na ziemię i uświadamia, że mogą liczyć głównie na występy na miarę możliwości.
Ja rozumiem, że dla naszych saneczkarzy i/lub snowboardzistów sam udział w Igrzyskach jest już "sukcesem". Ale moje oczekiwania, być może rozbudzone duchem Dobrej Zmiany, jednak żądają więcej.
Ktoś w Internetach brutalnie skomentował, że Polska to dziwny kraj:
"Inne kraje kombinują wysyłając na Paraolimpiady zdrowych zawodników, a Polska wręcz odwrotnie."
Smutne i pewnie krzywdzące dla wielu naszych reprezentantów.
***
Nadal kibicuję naszej biegaczce z Kasiny. Ciągle trzymam kciuki za jak najlepszy występ Justyny Kowalczyk, która jest dla mnie nadal jedną z największych postaci w sportach zimowych. Niestety gdzieś w duszy i myślach czuję żal do "działaczy", którzy w moim przekonaniu nie dali jej talentowi właściwych warunków do rozwoju. Dostali perłę, a zachowali się imo jak wieprze.
Ale to nie tylko ten przykład Justyny Kowalczyk mnie tak nastawia. Myślę, że oczekiwanie od zawodników, którym nie zapewniono warunków do przygotowań, jakichkolwiek wyników jest wręcz karygodne. O braku zaplecza dla saneczkarzy (brak toru) i panczenistów (brak torów pod dachem, pierwszy taki obiekt otwarto w PL dopiero jesienią 2017) mówi się od dawna. I co? Nadal brak Dobrej Zmiany lub zmiany przychodzą zbyt późno, tuż przed Olimpiadą.
O tym, że w związkach sportowych siedzą ludzie, którym nie chce się nic zmieniać w sposobie działania związku, w polityce kadrowej oraz w szkoleniu zawodników, tez mówi się od dawna. I co? Jak jakiś sponsor zmian ie wymusi to nic się nie zmienia.
Niestety sport na tym poziomie wymaga profesjonalnego zarządzania i dużych pieniędzy. A u nas brak imo obu tych elementów. Talenty nadal nam się zdarzają. Ale nadal brak pomysłów na rozwijanie zdolności młodych sportowców, na zachęcenie ich do pracy i w ogóle kontynuowania kariery sportowej na poziomie zawodowców. Amatorszczyzna "działaczy" przekłada się na poziom dyscyplin, w których "działają".
Dlatego Dobrej Zmiany w polskim sporcie nadal oczekuję.
