Trucker hiob Trucker hiob
820
BLOG

Pięćdziesiątnica, osioł i dary Ducha Świętego.

Trucker hiob Trucker hiob Rozmaitości Obserwuj notkę 12

Zesłanie Ducha Świętego. Pięćdziesiąt dni po Zmartwychwstaniu. Jezus, jak obiecał, dał nam Ducha, który jest naszym Adwokatem, Obrońcą, Nauczycielem. Który prowadzi nad do poznania calej prawdy. Albo raczej Prawdy przez wielkie "P", którą jest Jezus. Bo Duch to inna Osoba, ale ten sam Bóg. Bóg jest przecież tylko jeden.

 

O potrzebie napisania kilku słów na ten temat przypomniała mi "Mamucha" na Frondzie, komentując moją ostatnią notkę. Pozwolę sobie tutaj, bez jej wiedzy i zgody, zacytować jej komentarz w całości:

Ośmiolatek ze łzami w oczach poinformował swoich rodziców, że żyją w  grzechu ciężkim, ponieważ rozwiedli się. Bystre dziecko wywnioskowało to z słów pani katechetki, która opowiadała o nierozerwalności małżeństwa. Akurat tak się złożyło, że byłam świadkiem wielkiego oburzenia owych rodziców, którzy spotkali się, by domagać się wspólnie ukarania katechetki, która "nie liczy się z wrażliwością dzieci" i nie bierze pod uwagę ich czasem szczególnej sytuacji, i po prostu je krzywdzi.

 

- Zaraz, zaraz – nie wytrzymałam (znam ich od lat) – Katechetka krzywdzi, gdy mówi dzieciom prawdę?? Przecież to wy najbardziej skrzywdziliście własne dziecko! Co wy sobie myślicie, że jeżeli synek ma tatę złodzieja, to jest zakaz omawiania siódmego przykazania?! Największą krzywdą dla dziecka jest to, że rozbiliście rodzinę, rozbiliście jego bezpieczny świat! Skojarzenie, po słowach katechetki, że rodzice ciężko grzeszą, jest już mniejszą przykrością, z którą w  ciągu życia przyjdzie mu się jeszcze nie raz zmierzyć. Taki oto zgotowaliście mu los.

 

Owi rodzice zrezygnowali z pójścia na skargę do księdza. Obawiali się, że usłyszą coś podobnego, ale i tak pozostali w przekonaniu, że katechetka nie nadaje się do pracy z dziećmi, a ja pozwoliłam sobie na  niestosowne uwagi (dziecka przy tym nie było, oczywiście).

Dla nikogo kto mnie zna nie jest chyba zaskoczeniem to, że mi się spodobał komentarz Mamuchy. Spodobał mi się, bo ja ani nie jestem tolerancyjny, ani nie uważam, by katolik, chrześcijanin, miał się przede wszystkim kierować troską o to, by nie zranić czyichś uczuć. Jako czymś o najwyższej wartości. Natomiast każdy z nas ma obowiązek ostrzegać brata przed niebezpieczeństwem utraty zbawienia. Problem polega jedynie na tym, że zwykle, ze wstydu, czy dla świętego spokoju, po prostu usprawiedliwiamy się, że to nie nasz interes i starając się uniknąć kontrowersji, pomijamy sprawę milczeniem.

 

Jednak w Księdze Ezechiela mamy wyraźną wskazówkę, jak powinniśmy w takiej sytuacji postępować. Słowa trudne i otrzeźwiające, ale skoro tam są, warto, byśmy się z nimi zapoznali. To jest Słowo Boże. Ignorowanie ich niewiele nam pomoże. Cytowałem je już wielokrotnie, ale warto je przypomnieć jeszcze raz:

"Jeśli powiem bezbożnemu: Z pewnością umrzesz, a ty go nie upomnisz, aby go odwieść od jego bezbożnej drogi i ocalić mu życie, to bezbożny ów umrze z powodu swego grzechu, natomiast Ja ciebie uczynię odpowiedzialnym za jego krew. Ale jeślibyś upomniał bezbożnego, a on by nie odwrócił się od swej bezbożności i od swej bezbożnej drogi, to chociaż on umrze z powodu swojego grzechu, ty jednak ocalisz samego siebie. Gdyby zaś sprawiedliwy odstąpił od swej prawości i dopuścił się grzechu, i gdybym zesłał na niego jakieś doświadczenie, to on umrze, bo go nie upomniałeś z powodu jego grzechu; sprawiedliwości, którą czynił, nie będzie mu się pamiętać, ciebie jednak uczynię odpowiedzialnym za jego krew. Jeśli jednak upomnisz sprawiedliwego, by sprawiedliwy nie grzeszył, i jeśli nie popełni grzechu, to z pewnością pozostanie przy życiu, ponieważ przyjął upomnienie, ty zaś ocalisz samego siebie." (Ez 3, 18-21)

Zatem to  mnie, Ciebie, każdego z nas Bóg może uczynić odpowiedzialnym za śmierć brata. Za śmierć duchową, za jego potępienie. Czasem bowiem to właśnie ja, albo Ty, możemy być jedyną osobą, która może go uratować. To ciągle będzie jego decyzja, czy nas wysłucha, czy nie. I ciągle go Bóg z tej decyzji rozliczy. Ale od nas zależy, czy będzie on miał w ogóle szansę na to, by mu się otworzyły oczy. I z tego, czy mu tę szansę daliśmy, Bóg rozliczy nas.

 

No dobrze, może ktoś powiedzieć, to wszystko pięknie-ładnie, ale skąd ja mam wiedzieć, co powiedzieć? Ani nie znam na tyle nauki Kościoła, ani nie ma odwagi. Jestem nieśmiały, boję się wygłupienia się i utraty przyjaciela. Nie każdy jest teologiem, nie każdy przeczytał cały Katechizm. Może prorok Ezechiel mógł tak robić, ale ja nie jestem ani prorokiem, ani synem proroka.

 

I doszliśmy do sedna. Czyli do Ducha Świętego. Ducha, który obficie rozdziela swoje dary każdemu z nas. Za darmo. Wystarczy Go o nie poprosić. Nie skąpi i daje tyle, że się aż przelewa.

 

Jakie jednak są to te dary? Różniste, panie, różniste. Biblia w różnych miejscach, w Starym i Nowym Testamencie, daje nam wiele przykładów darów Ducha Świętego. Niektóre z nich są wręcz "nie z tej ziemi". Dar języków, dar uzdrawiania i nawet przywracania do życia zmarłego. Dar prorokowania itp. Ja jednak chciałbym przypomnieć te "normalne" dary, które może otrzymać każdy z nas. Te "siedem darów Ducha Świętego", które są wyszczególnione w każdej książeczce do nabożeństw, w każdym katechizmie.

 

Lista ta wzięła się z  Księgi Izajasza 11,2, gdzie czytamy:

"I spocznie na niej Duch Pański, duch mądrości i rozumu, duch rady i  męstwa, duch wiedzy i bojaźni Pańskiej."

Septuaginta, greckie tłumaczenie hebrajskiego Starego Testamentu i Wulgata, łacińska wersja Biblii, którą przetłumaczył święty Hieronim, dodają tu jeszcze dar pobożności, a św. Paweł w Liście do Galatów daje nam listę owoców tych darów:

Owocem zaś ducha jest: miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność, łagodność, opanowanie.(Ga 5, 22-23a)

I proszę. Wszystko jasne. Duch Święty nam daje rozum i mądrość i wiedzę, byśmy w ogóle cokolwiek wiedzieli. Daje nam dar rady, byśmy z sensem radzili innym i dar męstwa, byśmy mężnie przełamali fałszywy wstyd i daje nam dar bojaźni Bożej, byśmy raczej bali się Boga, niż opinii naszych bliźnich. A wszystko to dzięki darowi pobożności, dzięki któremu w ogóle możemy prosić w modlitwie o te dary Ducha Świętego.Bo zawsze inicjatywa jest ze strony Boga i to zawsze On nam daje pierwszą Łaskę, bez której "nie potrafilibyśmy odróżnić lewej ręki od prawej".

 

Ale po co to nam? Na to odpowiada Święty Paweł. Po to, byśmy mieli radość w sercu, byśmy odczuwali miłość do każdego człowieka i pokój we własnym sercu. I mając dary Ducha Świętego, możemy z cierpliwością, uprzejmością, łagodnością i opanowaniem pomagać naszym braciom w Chrystusie. To jest właśnie ta prawdziwa dobroć. Dobrymi ludźmi jesteśmy pomagając braciom w ich problemach, a nie zamiatając je pod dywan i udając, że ich nie ma.

 

Piszę o tym, bo wiem, że to działa. Wiem, że to jest prawda. Widzę to w swoim życiu. Ja, który, gdy miałem przemówić do więcej, niż paru osób, dostawałem wysypki na całym ciele, któremu głos się łamał i zaczynały latać czarne płatki przed oczami – ja dziś jestem gotów iść na stadiony i przemawiać do milionów. Jestem gotów robić z siebie błazna, wydzierając się do mikrofonu kamery w mojej ciężarówce, gdy śpiewamy co wieczór o 22 "Panience na dobranoc" – tylko po to, by choć jedną osobę przybliżyć do Jezusa.

 

Ośmieszam się? Z pewnością. Według kryterium wielu ludzi – na pewno. Tak, jak ośmieszył się w oczach swej żony król Dawid, fikając koziołki przed Arką Bożą powracającą do Izraela. Ja jednak dawno przestałem się przejmować tym, co ludzie powiedzą. Przejmuję się tylko tym, co powie Jezus. Bowiem głęboko wierzę, że to już niedługo będzie nasze spotkanie i nie chciałbym wtedy świecić oczami ze wstydu. Wtedy nagle okaże się zupełnie nieważna opinia ludzi. Za to opinia Jego, mojego Pana, mojego Zbawiciela, mojego Boga – będzie wszystkim.

 

Bóg dal mi wiele łask. Znacznie więcej niż sobie na to zasłużyłem. Moja sakiewka z talentami jest ciężka i wypchana po brzegi. I boję się, że marnuję wiele z nich. Że wiele z nich zakopałem ze strachu w ziemię. Jedyny mój ratunek w Bożym Miłosierdziu. Ale te parę talentów, których nie zakopałem, chcę pomnożyć jak najbardziej. Dlatego każdego dnia modę się o wszystkie dary Ducha Świętego. Choć jestem osiołkiem, to bez nich nasz Pan nawet na sekundę nie chciałby mnie pożyczyć. Bo i po co?  A tak, dzięki darom Ducha, nawet taki stary osioł może być czasem użyteczny dla Pana.

Nazywam się Piotr Jaskiernia, mam 61 lat i od wielu lat mieszkam w Stanach. Z zawodu jestem "truckerem", kierowcą. Moim hobby jest apologetyka, a moją pasją nowa ewangelizacja. Zawsze szukam nowych dróg, by dotrzeć z Dobrą Nowiną do kolejnych osób, stąd moja obecność tutaj. AUDYCJE RADIOWE, PROGRAMY TV I ARTYKUŁY PRASOWE Z MOIM UDZIAŁEM: KLIK Moje FORUM: www.katolik.us Zapraszam. Kontakt.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (12)

Inne tematy w dziale Rozmaitości