Trucker hiob Trucker hiob
566
BLOG

Kronika pielgrzymki. Minęło dziesięć dni.

Trucker hiob Trucker hiob Rozmaitości Obserwuj notkę 0

Minęło niemal dziesięć dni mojej pielgrzymki. Każdy z nich wypełniony wydarzeniami i zajęciami. Nie napisałem o tym do tej pory, ale to nie dlatego, że nie było o czym, ale dlatego, że trudno mi znaleźć choć chwilę czasu. Teraz jednak jadę do Niepokalanowa i mam w pociągu czas, by to naprawić.


W poprzedni weekend pojechałem z rodziną do Krynicy Zdrój. Przy okazji natrafiliśmy na zlot starych samochodów. W zasadzie żadnych rewelacji tam nie było, to taki lokalny rajd staruszków, głównie z Polski i Słowacji, ale na widok jednego z tych aut zabiło mi mocniej serce, bo miałem kiedyś identyczny samochód.


Image Hosted by PicturePush Image Hosted by PicturePush


Ja już jestem taki stary, że Skoda Octavia, czy 1000 MB, które dziś uchodzą za historyczne samochody, pamiętam jako szczyt marzeń moich rodziców, czy wujków. Dla rodziców to były zresztą dość abstrakcyjne marzenia, bo ani nas nie było stać na zakup auta, ani też rodzice specjalnie go nie pragnęli. Dopiero, gdy sam byłem na tyle dorosły, że w wakacje mogłem pracować, zarobiłem sobie sam na samochód. Ale ponieważ za wakacyjną pracę w Polsce zarobić można było naprawdę niewiele, to i mój samochód był dość ułomny.


Image Hosted by PicturePush


W 1975 roku kupiłem Mercedesa 170V z 1936 roku. Nie był na chodzie, musieliśmy go, z pomocą kolegów, przepchać do domu, ale po paru miesiącach pracy zaczął się poruszać o własnych siłach. Przynajmniej od czasu do czasu. To już wtedy był staruszek, miał niemal 40 lat, tym bardziej mnie ucieszył podobny pojazd, pięknie odrestaurowany, ciut młodszy, bo z 1938 roku, ale przecież mający dziś już ponad siedemdziesiąt lat.


Image Hosted by PicturePush Image Hosted by PicturePush


W Krynicy odwiedził mnie jeden z moich formowych przyjaciół, polski kierowca, Sławek, mający na forum nicka „Draywer”, wraz ze swym kolegą, Robertem i jego siostrą, Renatą.


Image Hosted by PicturePush


Przywieźli mi wspaniały prezent, pięknie wykonane herby Krakowa i godła Polski, do nalepienia na moją ciężarówkę. Te stare miały już cztery lata, wyblakły i zaczęły się strzępić, więc musiałem je usunąć. Cieszę się, że teraz będę miał nowe, o żywych kolorach i z daleka będę mógł na amerykańskich autostradach z dumą prezentować swoje korzenie, swoją Ojczyznę.


Image Hosted by PicturePush Image Hosted by PicturePush


Krynicę opuściłem wcześnie, gdyż w niedzielę postanowiliśmy odwiedzić z Victorią Częstochowę. Tym razem nie byłem na Jasnej Górze, ale w katedrze. Było tam ostatnie przed wakacyjną przerwą spotkanie Wspólnoty Przymierza Rodzin „Mamre” i Msza Święta, po której modliliśmy się o uwolnienie od złych mocy i o pomoc Ducha Świętego w naszym życiu.


Każdy, kto wątpi w to, że kudłaty to realna postać i w to, że rzeczywiście są wśród nas osoby będące pod jego silnym wpływem, powinien choć raz zobaczyć jak się tam uwidacznia obecność złego. Modlitwa ma niezwykłą moc, moc, której zły nie może się oprzeć. Nie chcę opisywać szczegółowo tego, co tam zobaczyłem, ale powiem tylko to, że Victoria, która jest bardzo wrażliwą dziewczyną, nie mogła kilka nocy spać.


Szatan to nie jest literacka przenośnia. To jest realny i bardzo groźny wróg, nieustannie dążący do zniszczenia nas i wyrwania z rąk Dobrego Pasterza. Nie dajmy mu tego robić. Możemy go pokonać, modlitwą i postem. Módlmy się za nasze rodziny, dzieci, naszych kapłanów i ofiarujmy za nich nasze cierpienia, wyrzeczenia, posty. To działa. Jednak gdy nie będziemy robić nic, oddamy mu zwycięstwo walkowerem.


Kolejne dni minęły na rodzinnych spotkaniach. Odwiedził mnie Marcin „NoHumanek”, jeden z administratorów mojego forum, który sam jeden na początku zajmował się techniczną stroną forum, tworząc go od podstaw. To był jego pierwszy pobyt w Krakowie, więc troszkę pozwiedzaliśmy,. Odwiedzając między innymi Wawel. Poszedłem oddać ostatni hołd Prezydentowi Kaczyńskiemu, a później poszliśmy na Rynek i pierwszy raz w życiu wydrapałem się na wieżę Kościoła Mariackiego.


W Krakowie przebywał także nasz frondowy przyjaciel i pielgrzym, Ewagriusz. Pobyt ten został wymuszony chorobą, trudno więc się cieszyć z tego powodu, a jednak trudno mi się oprzeć uczuciu radości, że mogłem go poznać i spędzić z nim parę godzin na interesującej rozmowie.


Image Hosted by PicturePush


Tacy ludzie jak Ewagriusz przypominają mi, jak niewielką posiadam wiedzę, jak wiele muszę się jeszcze uczyć, jak bardzo jestem człowiekiem ułomnym i małym. Nie dlatego, że on się wywyższa, czy wymądrza. Ewagriusz jest niezwykle skromnym, ujmującym i delikatnym człowiekiem. Jednak rozmawiając z nim natychmiast staje się oczywiste, że to on jest doktorem nauk, a ja nie. Moja wiedza jednak jest bardzo ograniczona i wybiórcza. Ale to jego strata, a mój zysk, bo ta nasza krótka rozmowa na pewno była dla mnie znacznie bardziej interesującym i pouczającym doświadczeniem, niż dla niego.


Ewagriuszu, dziękuję i życzę Ci szybkiego powrotu do zdrowia.


W czwartek siostrzeniec żony, lekarz medycyny, chirurg w szpitalu w Jerez w Hiszpanii, autor ponad pięćdziesięciu publikacji naukowych i współautor podręczników dla studentów medyzyny, Andrzej Komorowski, bronił swej pracy doktorskiej. Teraz nasz mały Andrzejek nie tylko jest doktorem, ale jest „doktorem doktorem”. :-D Gratulacje!


Niedziela to dzień odwiedzin u państwa Kucharczaków. Nie bardzo wiem jak to się stało, że mnie tren zaszczyt spotkał. Pewnie znowu się jakoś sam wprosiłem, ale nawet, gdy jest to prawda, to ani nie żałuję, ani nie mam żadnych wyrzutów sumienia. Cudowna rodzina, wspaniali ludzie, serdeczni, mili i jestem szczęśliwy i dumny, że mogę Franka i Asię Kucharczaków nazywać swoimi przyjaciółmi.


Image Hosted by PicturePush Image Hosted by PicturePush


Państwo Kucharczakowie pracują w Gościu Niedzielnym. Teksty Franka czytuję od dawna i od dawna jestem nimi zachwycony. Nie wiedziałem jednak, że Asia jest tak wspaniałą artystką, malarką. Wiele straciłem.


Image Hosted by PicturePush


Jej obrazy są naprawdę cudowne, a jej „artystyczne oko” widać choćby na tej fotografii poniżej, której nie potrafił zepsuć nawet kiepski model. Nawiasem mówiąc tłem tego obrazu jest jej obraz, nieudolnie skopiowany przeze mnie powyżej, „Zwiastowanie”.


Image Hosted by PicturePush


Po powrocie do Krakowa przeszedłem jeszcze przez Rynek, gdzie, jak to zwykle bywa w lecie, była jakaś impreza, koncert. Tym razem jednak nie był to zwykły koncert rockowy, lecz koncert chrześcijańskiej grupy „Trzecia Godzina Dnia” Koncert był częścią imprezy zorganizowanej przez Braci Mniejszych Kapucynów Prowincji Krakowskiej, która miała na celu zebranie funduszy na misje w Afryce.


Image Hosted by PicturePush Image Hosted by PicturePush


Według programu, jaki był zamieszczony w Necie i na plakatach, wczesnym popołudniem miała być licytacja obrazów i masek afrykańskich. Nie wiem, czy wtedy była, ale wiem, że była po 22. Nie udało mi się nabyć licytowanego obrazu, ale maska jest moja i będzie nas teraz straszyć, ale także będzie nam przypominać o obowiązku wspomagania misjonarzy modlitwą i nie tylko.


Image Hosted by PicturePush Image Hosted by PicturePush


To tyle wspomnień z ostatnich dni. Minąłem Warszawę Zachodnią, czas pakować swoje zabawki, zaraz wysiadam. Wieczorem Niepokalanów mojego ukochanego świętego, Maksymiliana. Audycja w radiu i znowu możliwość podzielenia się tym, co nasz wspaniały Bóg robi z naszym życiem. Jeżeli tylko Mu pozwolimy.

Nazywam się Piotr Jaskiernia, mam 61 lat i od wielu lat mieszkam w Stanach. Z zawodu jestem "truckerem", kierowcą. Moim hobby jest apologetyka, a moją pasją nowa ewangelizacja. Zawsze szukam nowych dróg, by dotrzeć z Dobrą Nowiną do kolejnych osób, stąd moja obecność tutaj. AUDYCJE RADIOWE, PROGRAMY TV I ARTYKUŁY PRASOWE Z MOIM UDZIAŁEM: KLIK Moje FORUM: www.katolik.us Zapraszam. Kontakt.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości