hipertrofia hipertrofia
1591
BLOG

Gwałt na ludzkości, czyli miłość i seks na Skype.

hipertrofia hipertrofia Kultura Obserwuj notkę 2

 

Czy istnieje coś takiego jak fizyczność na odległość?

Czy jest ona bardziej podniecająca niż ta, która zachodzi między parą nowo poznanych kochanków na tyłach podrzędnej dyskoteki lub na kuchennym blacie?

Czy między słowami można wyrazić to czego na prawdę się pragnie, a na internetowej kamerce pokazać to, co "stosunkowy" partner powinien wiedzieć z bliska?

Czy to prawda, czy tylko niedorzeczne science fiction i gwałt na ludzką naturę?

Zgorzkniała Romantyczka powiedziałaby, że to niesamowite, iż mimo odległości można kochać. Budzić się rano, odpalać skype, szykować się do wyjścia podczas gdy on zaślepiony w monitor swojego komputera na drugim końcu świata podziwiałby jej śpieszące się do pracy pośladki. Tymczasem zdeklarowana Fanka nadgorliwej bliskości nazwie to absurdem. Bo jak można mówić o fizycznym pociągu podczas gdy codziennie o poranku nie czuje się zapachu skóry swojego partnera? Jaki jest sens w kochaniu, gdy swojego uczucia nie można wyrazić ciałem w sposób dosłowny? Poczuć dotyk, być dotykaną, a następnie to wszystko odwzajemnić...

Romantyczka ma inne zdanie. Wiernie podkreśla, iż prawdziwa miłość kryje się między słowami, a umiejętność przeniesienia fizyczności na mobilną drogę jest wręcz sztuką.

- Jaka miłość? – pyta Fanka łączenia 36.6 stopni z drugim 36.6 . – Jak długo można wyrażać swoje uczucie poprzez smsy, urocze piosenki wrzucane na Facebook’owego wall’a? To dziecinada dla szesnastolatków, których rodzice dozują im spotkania, a randki aranżują wyłącznie przy otwartych drzwiach do ich pokoi!

- Kochanie może istnieć nawet na drodze od Spitsbergenu po Ateny. Kochanie może być mobilne, przekazywane drogą radiową. Jedyną kwestią jest tylko fakt, czy dwoje ludzi chce temu podołać! – apeluje Romantyczka.

Jest diabelnie pewna swoich przekonań. Wie, że zaraz po zakończeniu Skype’owej, porannej sesji, wspólnego śniadania, równomiernego przełykania herbaty, wyjdzie z domu, a jej ukochany już naśle ją stosem sms’ów czy mmsms’ów ze zdjęciem jego dzisiejszej drogi do pracy. Że cały dzień będzie z nim na bieżąco, będzie znała każdy jego oddech, jednocześnie będą słuchać tej samej piosenki. Piosenki naturalnie o miłości.

- Gówno prawda! – mówi zirytowana bajkami Romantyczki Fanka codziennego dotyku. Niby jest ona uzależniona od bliskości swojego faceta jednakże świadomość, że po powrocie do domu on na nią będzie czekał pozwala jej niezależnie przeżyć ten dzień. – Nie sztuka jest zatruć sobie wzajemnie życie. Trzeba umiejętnie dozować sobie uczucie. Zostawić trochę tajemnicy na wieczór, a nie od razu na komputerowym przenośniku danych osobowych wywlekać na światło dzienne jakiego koloru ma się dziś na sobie bieliznę. Oczywiście, jeśli Romantyczka jest desperatką i cieszy się, że upolowała jakiegokolwiek faceta z drugiego końca świata, w porządku, niech wyskakuje z fatałaszków już za pierwszym wspólnym „online”, ale niech mi nie mówi, że ma pojęcie o prawdziwej miłości…

- Nie jestem desperatką! – wtrąca się Romantyczka. – Z moim partnerem kochamy się jak każda inna para. Każda inna para tylko troszkę inaczej. Umiemy nasze pragnienia i uczucia wykorzystywać nawet mimo tego, że los umieścił nas na dwóch różnych półkulach. Dzielimy się przemyśleniami, jemy wspólne kolacje uderzając się kieliszkami wina w monitory swoich komputerów…

- Ty się w głowę lepiej uderz! – podsumowuje Fanka bliskości. Ona nie wyobraża sobie wspólnego obiadu z ukochanym bez trzymania go za rękę, karmienia go resztkami swojego niedojedzonego posiłku. Zastanawia się jak mobilne przesłanie jest w stanie zastapić splątane pod stołem nogi i ten dreszcz, że jeszcze tylko godzina lub dwie, a oni poza skosztowaniem obiadu, będą mogli skosztować samych siebie.

Romantyczka oburza się na słowa swojej „współ-dyskutatorki”                     

- Niepotrzebnie się wzburzasz! Po prostu nie rozumiesz sensu prawdziwego uczucia. Uczucia, które nie potrzebuje iskry łóżkowych doznań, by podkręcić stan swojej miłości do następnego dnia. My kochamy się bezwarunkowo. Kochamy się słowami, duszami, tym co jest wewnątrz, a nie tym co na zewnątrz, co za chwile pożre Ci menopauza, a Ty nie będziesz już miała co zaoferować swojemu partnerowi.

- Naprawdę myślisz, że każdy zdrowy związek, który żyje obok siebie opiera się wyłącznie na seksie?

- Tak. Ludzie w dzisiejszych czasach to niewyżyte zwierzyny pozbawione czułości. Najpierw trzeba poznać się dogłębnie, by wiedzieć czy jest sens fizycznego zanurkowania w swoje ciała.

Romantyczka powraca do wspomnień z początku ich znajomości. Poznawali się online. Zakochali się online i tak od paru miesięcy rozgrzewają internetową linię do czerwoności. Rozmawiają godzinami, od koloru jego skarpetek, przez jej kolejny awans, po sens egzystencji. Nie mają przed sobą tematów tabu. Gdyby mogli wzięli by ze sobą internetowy ślub. On już nie raz wspominał, że marzy mu się taka zona jak ona. Wieczorami gra jej na gitarze. Już parę razy napisał o niej piosenkę. Jest ona jego muzą. Razem oglądają filmy będąc jednocześnie online na swoich czatach, chcą widzieć mimiki swoich twarzy podczas gdy ich ulubiony bohater zostaje zabity, lub gdy para, której kibicowali nareszcie się zeszła. On doskonale wie, w którym momencie jej ukochanej komedii romantycznej ona się popłacze. Wie także, z którego oka pocieknie jej pierwsza łza i z której półki wyjmie pudełko ukrytych chusteczek. Tymczasem mężczyzna kobiety kochającej bliskość aż tak wiele o niej nie wie. Oczywiście, zdaje sobie sprawę, że jak każda stereotypowa kobieta wzruszy się na wyciskaczu łez, ale nie zagłębia się w szczegóły jej płaczu. Przytula, daje jej upragnioną bliskość i problem „z głowy”. Internetowy partner natomiast musi uspokoić swoją ukochaną słownie, lecz za nim najpierw to zrobi musi poznać sens jej płaczu. Wysłuchać w czym tkwi problem.

- Nikt po pierwszej randce w „Realu” nie każe Ci iść od razu do łóżka. Chyba, że sama nie umiesz opanować swoich zwierzęcych pragnień i zwyczajnie wolisz pójść na łatwiznę ograniczając się internetowym romansem. Taki XXI w. kondom na niepohamowane pragnienia. – podkreśla Fanka nadmiernej bliskości.

- Nie muszę się w niczym ograniczać. Ja porostu znalazłam inny smak miłości. – kończy Romantyczka.

Zapada zmrok. W mieszkaniu zakochanej cieleśnie pary rozpoczyna się rytuał codziennej nocy. Pieszcząc swoje ciała zasypiają wtuleni w swoje zapachy. Natomiast w mieszkaniu Romantyczki jeszcze trwa conocny wyścig z czasem. Już prawie świta, a ona ostatkami sł odstawia przed ukochanym siódmy tej nocy striptiz. Potem rozmawiają. O uczuciu. Muzyce i przyszłych wakacjach. Czas iść spać. Za dwie godziny wypiją kawę. Ostatni sms – „Śpij dobrze”. Ostatni mms zatytułowany „Ja i moja poduszka”. Godzina snu już tylko dzieli ją do budzika. Opadają powieki.

Czy fizycznością można nazwać wzajemne doprowadzanie się do orgazmu wyłącznie za sprawą internetowych, nienamacalnych ruchów ciał?

Czy miłością można nazwać relacje odrysowaną od schematu pozbawionego szczegółów w swojej tożsamości?

Odpowiedź w kolejnym filmie z kategorii science fiction.

Premiera – kiedy ludzkość dojrzeje do miłości.

hipertrofia
O mnie hipertrofia

próbująca skakać w pogo , w rytm słów Grabaża , upijająca się malinowym Kubusiem ... ; D porywcza, chyba zbyt wrażliwa .

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura