fot. Instagram/Beyonce
fot. Instagram/Beyonce

Porozmawiajmy o muzyce: Beyonce „Cowboy Carter”

Hirek Wrona Hirek Wrona Muzyka Obserwuj temat Obserwuj notkę 39
Muzyka ma różne odcienie, grana jest w różnych miejscach, na różnych instrumentach i przez różnych ludzi. Taki przekaz przynosi najnowszy album Beyonce „Cowboy Carter”. Podobny był w trakcie ubiegłorocznej trasy koncertowej, w ramach której odwiedziła m.in. Warszawę. To właściwie wszystko, co chciałem napisać o nowym wydawnictwie Madame Knowles-Carter. Dodam: tego albumu należy posłuchać. I tyle.

 „Cowboy Carter” - rewelacyjna płyta Beyonce

Jednak zawodowy obowiązek nakazuje bym wskazał kilka powodów mojego zachwytu nad tym wyjątkowym dziełem Artystki, które z miejsca kandyduje do miana albumu roku i kilku nagród Grammy (Beyonce poprawia kolejne rekordy w liczbie zdobytych nagród w niebywałym tempie).

Jednocześnie nie można ignorować 76 mln odtworzeń albumu w dniu premiery. Jedna z płyt Elvisa Presleya zatytułowana była „50,000,000 Elvis fans can't be wrong”. W przypadku Beyonce należy dodać jeszcze 26 mln. Cóż zatem tak fascynującego i ważnego jest na płycie „Cowboy Carter”? Wszystko!


To forma audycji radiowej. Formuła użyta została już wcześnie choćby na krążku „World Music Radio”  - Jona Batiste czy też „1-800-Oświecenie” – Taco Hemingwaya.

Historia rozpoczyna się 8 lat temu na „Lemonade” – szóstym wydawnictwie wokalistki. To właśnie tam znalazły się piosenki:
country „Daddy Lessons”  i o wymowie polityczno-społecznej „Formation”, w którym brzmią słowa:
„My daddy Alabama, Momma Louisiana
You mix that negro with that Creole make a Texas bama”.
(“Mój tata z Alabamy, mama z Luizjany
Jestem owocem miksu teksańskiego Murzyna z luizjańską Kreolką, czyli jestem teksańską „bamą”).


[Początkowo ”bamą” określano afroamerykańskich przybyszy ze stanu Alabama, którzy udali się na północ Stanów Zjednoczonych, później już wszystkich czarnoskórych z Południa, którzy wyemigrowali na Północ].

Beyonce wskazuje na siebie jako na wielorasowy miks, a jednocześnie rozlicza się z rasizmem i nierównościami społecznymi. Wszystkie negatywne emocje i wszelkie problemy społeczne Beyonce wyrzuciła właśnie w „Formation”. W „Daddy Lessons” dała natomiast sygnał, że każda muzyka jest dostępna dla Amerykanów wszystkich ras i dowolnego pochodzenia.

I takie wydaje się przesłanie najnowszego albumu artystki „Cowboy Carter”.

Plejada artystów, którzy wystąpili z Beyonce

Jednak nie wszystko jest takie proste i banalne. Ona nie nagrała płyty z muzyką country, choć to właśnie brzmienie przebija się na całym albumie. Wokalistka raczej podróżuje po Stanach Zjednoczonych i wyśpiewuje historie, które obserwuje. Bluegrass z Apallachów, pełen szkockich i irlandzkich brzmień zabarwionych afrykańskim rytmem, urban music z Harlemu i Bronxu, mroczny blues ze Środkowego Zachodu, nowoorleański soul z jazzowym feelingiem, spalone słońcem pieśni Arizony czy wreszcie country-blues Teksasu.

Artystka znalazła jeszcze jeden skuteczny sposób, aby zainteresować media i fanów swoją nową twórczością. Imponująca jest lista nazwisk związanych z tym albumem. Drugim utworem na albumie jest "Blackbiird" nagrana z  Brittney Spencer, Reyną Roberts, Tanner Adell i Tierą Kennedy. Co utwór The Beatles robi na płycie Beyonce?


W 1957 roku do Little Rock Central High School w Arkansas zostało zapisanych dziewięcioro uczniów pochodzenia afroamerykańskiego, co wywołało ogólnoamerykański kryzys rasowy. I o tych wydarzeniach Paul McCartney napisał piosenkę, która Beyonce umieściła na swoim najnowszym wydawnictwie.

Artystka nagrała również piosenkę legendarnej wokalistki country - Dolly Parton "Jolene". W "II Most Wanted" występuje córka chrzestna Dolly Parton - Miley Cyrus. Sensacją jest również udział 90-letniego Williego Nelsona w "Smoke Hour Willie Nelson". W "Levii's Jeans" pojawia się Post Malone, a Beyonce śpiewa: "Chłopcze, pozwolę ci być moimi dżinsami Levi's / Żebyś mógł przytulać ten tyłek przez cały dzień".


Oprócz gwiazd, które występują jest też plejada artystów, którzy pomagali jej napisać piosenki: genialna Rhiannon Giddens, oszałamiająca Angielka - Raye, śpiewająca autorka tekstów - Cam, świetni gitarzyści Robert Randolph i Gary Clark Jr. Szalenie ważne są zapowiedzi radiowe, gdzie biegną głosy Chucka Berry'ego, Sister Rosetty Tharpe czy Mike'a Johnsona.

Beyonce nie udaje wokalistki country. Nie schlebia fanom tego gatunku. Ona po prostu śpiewa o tym, że to też jej muzyka. Może jej słuchać i może ją wykonywać. Ona przedefiniowuje takie pojęcia jak „rasowość gatunków” czy „stylowość pochodzenia”.
To dzięki niej stacje radiowe zaczęły grać „czarne” country, a liczba wyszukiwania w Google sklepów z butami „kowbojkami”, teksańskimi kapeluszami oraz krawatami „bolo” wzrosła niebywale.

„Bolo” to dziedzictwo indiańskich twórców biżuterii z plemion Hopi i Nawaho. „Bolo tie” nosili angielscy Teddy Boys w latach 50-tych. Bono w trakcie legendarnej trasy „Rattle & Hum” nie mógł rozstać się ze swoim kowbojskim kapeluszem. „Kowbojki” nierozerwalnie kojarzą się z rockiem. To atrybuty „białej” amerykańskiej kultury.

Beyonce "wjeżdża" na swoim białym koniu

A tu nagle „wjeżdża” Beyonce na swoim białym koniu, w kowbojskim kapeluszu, w kowbojkach i z amerykańską flagą w ręku.
Nie zważa na protesty konserwatywnych środowisk muzycznych, organizacji sympatyzujących z rasistowskimi poglądami czy tradycyjnych artystów country. Ona krzyczy: TEŻ MAM DO TEJ MUZYKI PRAWO!


Niewielu jest artystów, którzy w tak odważny i tak uniwersalny sposób wyrażają swoje poglądy na sztukę XXI wieku, jak robi to Beyonce. Jej nie tylko słucha się, ale ją się słyszy. Bez wątpienia jest jedną z najważniejszych artystek XXI wieku i jedną z najbardziej wpływowych kobiet świata.

Poprzez szacunek i unifikację amerykańskiej sztuki oraz tradycji przekazuje wszystkim ludziom na świecie, by nie wstydzili się swoich korzeni. By nie bali się spojrzeć bardziej holistycznie na swoje dziedzictwo. Bo ono ma wiele składowych. Tak jak muzyka amerykańska. Dlaczego to takie ważne? Ponieważ popkultura z północnej części Ameryki ma wyjątkowy wpływ na losy świata. Beyonce o tym wie.

Kultura jest po to by bawić i jednoczyć, a nie dzielić.

Album Beyonce posłuchać możesz w Spotify, Apple Music i Tidal-u.

Na zdjęciu okładka płyty "Cowboy Carter", fot. Instagram/Beyonce

Hirek Wrona

Czytaj także:

Hirek Wrona
dziennikarz muzyczny Hirek Wrona
Nowości od autora

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura