Homocon Homocon
109
BLOG

Feudałowie polityczni Koalicji

Homocon Homocon Polityka Obserwuj notkę 0
Kilka głośnych wypowiedzi ostatnich tygodni: od Tuskowego zaprowadzania praworządności tak jak „ją rozumiemy”, wpis pana Bodnara o poszukiwaniu podstawy prawnej dla podjętych już przecież działań, jak i sprzed dwóch dni wypowiedź marszałka sejmu, o tym, że oczekuje on, że w interesującej go sprawie orzekać będę wyłącznie właściwi sędziowie, to w sumie ciekawy przyczynek do pytania: na ile obecne decyzje polityczne podejmowane przez Koalicję są przemyślane i mają charakter wdrożenia pewnej konkretnej linii politycznej, a na ile to w sumie „rozpoznaniem bojem”.

Gdy w grudniu poprzedniego roku rząd starał się przejąć kontrolę nad TVP, pojawiały się głosy sugerujące (usprawiedliwione tym bardziej, gdy ujawniono istnienie tzw. grupy Wejście), że za działaniami tymi musi stać „konkretny plan”, że działanie to nie może być żywiołowe. Lecz wykalkulowane. Nastawione na konkretny (może jednak przesunięty w czasie) cel.

Jednak zakres kompromitacji i „rozmach” działań wydaje się sugerować, że obecnie rząd składa się z kilku nieskoordynowanych ośrodków działań, które choć kierowane jakimś ogólnym pojęciem walki z „państwem PiS”, nie posiadają wspólnego zarządu. A na pewno nie pełni tej funkcji Donald Tusk.

Kilka dni temu minister sprawiedliwości odwołał z prokuratury krajowej przeszło 94 prokuratorów i dodatkowo 50 z rejonowych, co trudno nazwać działaniem nieradykalnym (choć są dziennikarze przypisujący ministrowi „umiarkowanie”). W samej PK jest 81 prokuratorów, a delegowanych miało być 169 łącznie.

Minister tłumaczy ten ruch m.in. niedoborami w prokuratorach rejonowych, przy tym jednocześnie zapewniając, że decyzja ta była przemyślana po dokładnych analizach. Pewnie podjętych między wigilią a Sylwestrem. Jednocześnie nawet liberalne media tłumaczą ja przeprowadzeniem czystki politycznej. Trzeba wszak usunąć Ziobrystów.  Dziennikarka Zuzanna Dąbrowska, sprzyjające obecnemu rządowi, zasugerowała, że unieważnienie delegacji ma dać następnie możliwość Bodnarowi przywracania tych delegacji, jednak zależnie od swojej woli. Ma to przyczyniać się do budowania nowej, lojalnej względem szefa MS grupy prokuratorów. Czyli działanie stricte polityczne.

Na chwilę obecną decyzja ministra nie poprawiła ani stanu prokuratur rejonowych (no bo ich pracę trzeba będzie na nowo organizować), ponadto jak informuje PK, większość spraw długoterminowych prowadzona jest w centrali, a nie w rejonach, więc przeniesienie tych 144 prokuratorów tylko wydłuży postępowania. Za to za skutkowała de facto likwidacją Departamentu Cyberprzestępczości i Wydziału Współpracy Międzynarodowej.

I znowu czy minister (jak chce Dąbrowska) kierował się (dość prostackim) planem politycznym, czy obawą, że nie jest w stanie kierować PK, więc tak jak Sienkiewicz w sprawie TVP, podjął decyzję o jej „likwidacji”, czy też faktycznie wierzy, że nagłe z dnia na dzień przerzucenie prokuratorów z jednego miejsca do drugiego da pozytywny efekt (jest więc kompletnym dyletantem), niezależnie od powodu to, tak czy inaczej, trudno tej decyzji przypisywać „przemyślenie”. Cokolwiek Bodnar chciał zrobić, mógł proces ten przeciągnąć na kilka tygodni. Chyba że?

Jeśli przyjąć tezę, że de facto Tusk całym tym procesem nie kieruje – całym w znaczeniu działaniami Sienkiewicza, Bodnara czy Hołowni, lecz dał ich wszystkim możliwość swobodnego działania, „na rympał” czy jak tam chcą, to pytanie dlaczego?

Jedna brutalna odpowiedź to taka, że Tusk zwyczajnie nie potrafi zarządzać ludźmi. Już gdy był premierem przed 2014 r., jego umiejętności w tym zakresie były mierne. Po latach są jeszcze gorsze. Ostatnio gdy rządził, musiał otoczyć się ludźmi całkowicie przez siebie zdominowanymi (jak Kopacz). Co by nie było i jakby ich nie oceniać, ani Bodnar, ani Sikorski nie są pozbawieni własnego zaplecza, jakie budowani. Są oni uzależnieni od Tuska, ale i on jest w jakiś sposób od nich.

Tusk także nie jest liderem środowiska liberalnego, i jego okolic, jakim dla konserwatystów jest Kaczyński. Nie to, że ludzie z kręgów obecnej władzy nie są posłuszni Tuskowi, ale nie wzbudza on w nich ani wielkiego zaufania, ani szacunku. Więc starają się go unikać, i on ich, i działać na własną rękę. Na co on im pozwala.

Czy takie działania, podjęte i owocujące chaosem w PK i TVP, a mamy jeszcze na talerzu KRS i Trybunał, oraz zapewne Sąd Najwyższy, nie mówiąc o innym departamentach, to tylko wynik amatorszczyzny? Gdyby szukać wytłumaczenia to powiedziałbym, że obecna ekipa tak działa, no bo musi.

Są to działania na szybko, więc powodujące, powiedzmy, spore zamieszanie, ale obecny rząd musi je podjąć, bo jak najszybciej musi przejąć kontrolę nad podlegającymi im strukturami, nawet z kosztem dla sprawności tych struktur.

Wraca więc temat, czy jednak po czerwcu 2024 r. Tusk nie będzie się szykować do ponownej przeprowadzki do Brukseli. Jego nagłe zniknięcie otworzy przecież w Koalicji nowy sezon polityczny. Nowe przetasowania. Walkę o władze. Stąd każdy minister zaczyna traktować swój departament jako element przyszłej gry politycznej. Musi się w nim ustawić. Zawrzeć szeregi, by potem przystąpić ze swoim lokalnym „wojskiem” do szturmu. A czasu jest mało.


Homocon
O mnie Homocon

Zajmuję się głównie tematyką międzynarodową, polityką zagraniczną; z przekonań sceptyczny konserwatysta. Na salonie24 teksty o geopolityce, społeczeństwie, kulturze, felietony. https://twitter.com/azarzGrajczyski

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka