hrPonimirski hrPonimirski
384
BLOG

Upadek wychowania, upadek wartości, upadek cywilizacji

hrPonimirski hrPonimirski Polityka Obserwuj notkę 17

Znów ruszyła kolejna kampania społeczna. Tym razem chodzi o zaprzestanie bicia dzieci. Sugerowanie, że danie klapsa jest równoznaczne z jego katowaniem, ma tyle sensu co porównywanie kraju demokratycznego z krajem totalitarnym. Mówiąc precyzyjniej – porównywanie policji kraju demokratycznego z komunistyczną bezpieką.

Skoro rodzice nie mogą używać siły wobec swoich dzieci, to również państwo nie powinno używać siły wobec swoich obywateli. Skoro dziecko można wychować bezstresowo, to analogicznie można sobie wychować obywatela – stworzyć nowego człowieka, któremu obce będą prymitywne pobudki.

Teoria doktora Spocka była modna w latach ’80. Mój kuzyn był tak wychowywany i był dosyć rozwydrzony. Nie oznacza to jednak, że dawanie klapsów jest rozwiązaniem na dłuższą metę. Żeby wychować dziecko należy sobie odpowiedzieć na proste pytanie:

„Czego dziecko w zasadzie potrzebuje?”

Dziecko jak każdy człowiek potrzebuje akceptacji, zrozumienia i zainteresowania. Człowiek jest zwierzęciem stadnym i potrzebuje permanentnego kontaktu z drugim człowiekiem. Oznacza to, że nie można dziecka pozostawić samego sobie. W dzisiejszych czasach jest to trudne, bo państwo swoją polityką podatkową (50% dochodu) wymusiło na kobietach pracę ze względów ekonomicznych. Dodatkowo stwarza się wrażenie, że większym dobrem jest praca kobiety niż wychowywanie dziecka. Kobieta jako istota bardziej społeczna od mężczyzny czuje się w obowiązku pracować, co kłóci się z jej instynktem macierzyńskim.

Dziecko jest przeważnie nieznośne, dlatego że nie poświęca mu się wystarczającą ilość uwagi. Czasem się tylko „popisuje” a takie dziecięce wygłupy są częścią radości posiadania dzieci. Czasami chce zwrócić na siebie uwagę bardziej drastycznymi metodami – krzykiem, płaczem, tupaniem nóżkami. Można je wtedy zignorować, by nie nauczyły się, że to jest metoda wywierania wpływu na rodzica. Jednak po odczekaniu jakiegoś czasu, należy się z dzieckiem pobawić, bo czuje się zaniedbane. Swoistym poradnikiem wychowywania dziecka jest film Kogel-mogel, w którym dziecko bardziej się garnie do obcej dziewczyny, niż do własnej matki, bo ta się nim nie zajmowała. Zaczęło się od tego jak ta dziewczyna wytarła dziecku buzię, jak się umazał lodami.

Ja miałem kontakt z podobnym dzieckiem. Znajomi wynajmują część domu, w którym mieszkała dziewczyna  z dzieckiem. Dziecko chętniej spędzało czas u znajomych niż z własną matką, która wolała wisieć na telefonie, niż się nim zajmować. Znajomi poprosili mnie, bym jadąc do nich wziął jakieś normalne kreskówki – np. Bolka i Lolka czy Reksia, bo od tych amerykańskich to dziecko zwariuje. I jakieś normalne książki z wierszykami dla dzieci. Na początku były pewne problemy – dziecko nie potrafiło skupić dłużej niż 5 minut uwagi na czymkolwiek, ale opowiadając mu co się dzieje na ekranie jego umysł zaczynał nabierać przekonania, że cała historia ma jakiś sens i że warto oglądać dalej. Podobnie z książkami. Układaliśmy też coś w rodzaju puzzli. Pokazywałem mu jak dopasować kształty. Na początku szło mu opornie, ale potem robił to sam. Wystarczyło trochę czasu, by dziecko nie siedziało same przed telewizorem, a stało się spokojne i bardziej rozumne.

Zrozumienie. Jeśli dziecko rozumie, na jakich zasadach ułożony jest świat i że one mają sens będzie normalne. Nie oznacza to, że rodzic ma mieć zupełny zakaz dawania klapsów. To może być nawet jeden raz w życiu dziecka, ale konieczny. Nie mówiąc o tym, że czasem trzeba dać po łapach, by dziecko nie wsadziło ich między drzwi. Czasem trzeba reagować szybko dla bezpieczeństwa dziecka, a dopiero potem tłumaczyć mu konsekwencje jego działania. Prawdopodobnie to, że rodzic musi danym momencie dać klapsa jest spowodowane jego błędami wychowawczymi. Nie poświęcił dziecku odpowiedniej ilości czasu, albo był za mało stanowczy. Człowiek jest jednak omylny, a w tak subtelnej kwestii jak wychowywanie dziecka trudno ocenić kiedy się „pomyliło”. Nie oznacza to jednak, że gdy sytuacja tego wymaga nie powinien tego zrobić.

Na samym początku tekstu pojawiła się refleksja, że państwo może próbować wychować swoich obywateli. Podobnie jak klaps jest rozwiązaniem ostatecznym również ostatecznością powinno być używanie przemocy przez państwo. Państwo więc może tłumaczyć obywatelom słuszność swoich zarządzeń, by ludzie dobrowolnie się nim podporządkowywali. Państwu służą do tego media. Także komercyjne. W końcu państwo to byt abstrakcyjny, a liczy się tylko grupa trzymająca władzę. Część ludzi tego nie zauważa i daje się nabierać na wszelkiego rodzaju kampanie.

Za nim doszło do wspomnianej kampanii media przez dłuższych okres epatowały wyrzucaniem dzieci przez okno. Został zastosowany mechanizm ten co zwykle. Media stworzyły problem a rząd ma go rozwiązać. Problem oczywiście jest. Ale problemem są też zabójstwa osób dorosłych i gwałty. Telewizja wyraźnie gra na emocjach, bo chodzi o istoty zupełnie bezbronne. Nawet jak jakaś patologia działaby się co miesiąc raz na milion, to mając do dyspozycji 30 mln dorosłych obywateli, można przez bity miesiąc dzień w dzień pokazywać nowy przypadek. O to moc mediów. Coś co jest marginalną patologią może być pokazane jako zjawisko powszechne. Dzieciom nonstop dzieje się krzywda, ale ponieważ od niedawna pokazywane jest to na taką skalę, można odnieść wrażenie, że nagle społeczeństwo oszalało i trzeba coś z tym zrobić, bo nie wystarczają dotychczasowe metody – prawo + policja.

Państwo czy grupa trzymająca władzę nie może logicznie wytłumaczyć swoich rozporządzeń, bo one nie są logiczne. Gra więc na emocjach. Pomijam aspekty ekonomiczne, o których nie raz pisałem – tzn. że „socjalistyczne” ustawy zamiast chronić biednych dostarczają zarobku najbogatszym. Teraz dochodzą aspekty społeczne. W USA podobna polityka doprowadziła do tego, że dzieciaki są rozwydrzone. Rodzice praktycznie nie mają na nie wpływu, bo dzieciaki mogą ich zaskarżyć – donieść jak Pawka Morozow. Znajomy tego mojego znajomego (z pochodzenia Polak) wręcz wyraził się o swoim potomstwie, że to są głupie, amerykańskie bachory. Jeśli ktoś eksperymentuje na dziecku bezstresowe wychowanie indywidualnie, nie jest to aż takie złe. Rówieśnicy „dotrą” już takie dziecko i będzie się zachowywać normalnie. Swoją drogą co jest lepsze mały klaps, czy potem konfrontacja siłowa z rówieśnikami, bo zachowywało się względem nich bezczelnie tak jak wobec swoich rodziców? W USA – powiada znajomy – nawet wśród dorosłych jest zero odpowiedzialności.

Czy my też chcemy mieć rozwydrzone społeczeństwo?

Ostatnio w jednym ze swoich felietonów Kazik Staszewski, wyraził pogląd, że państwo, które pobiera haracz za samą możliwość mieszkania w jego granicach jest dla niego bytem obcym, a podporządkowuje się państwu tylko, dlatego że może użyć przemocy.

Czasem wydaje mi się, że Kazik reprezentuje nieliczną grupę, która nie ma złudzeń, co do kolejnych wynalazków władzy. Tak naprawdę chyba tylko niewiele osób zdaje sobie sprawę, że wszystko idzie ku totalitaryzmowi, a demokracja jest tylko pustym słowem. A jeżeli nawet jest „wola ludu” to ludu zindoktrynowanego przez media. Zilustruję to na przykładzie podgrzewania żaby. Jak się żabę wrzuci na wrzątek, będzie się miotać i jeszcze pochlapie wrzątkiem wrzucającego. Jeśli natomiast wrzuci się ją do zimnej i zacznie powoli podgrzewać, nawet nie zauważy kiedy się ugotuje. Społeczeństwo amerykańskie jest podgrzewane od jakiś 100 lat. U nas obniżyli temperaturę (okrągły stół) i wydało nam się, że woda jest zimna, co nie było prawdą. Myśmy tylko zostali zsynchronizowani z temperaturą Zachodu i teraz będziemy regularnie podgrzewani wspólnie z nim.

Ponieważ media mainstreamowe grają na emocjach, ja - chociaż medium undergrundowe – też zagram. W USA rodzice zagłodzili 7letnie dziecko. Media nie pokazały zwłok dziecka, bo wyglądało gorzej niż dzieci z niemieckiego obozu koncentracyjnego Auschwitz. Paradoks polega na tym, że sprawę wytoczono nie rodzicom dziecka a urzędnikom opieki społecznej, którzy zdaniem sądu nie zapobiegli w porę zagłodzeniu dziecka. Teraz prawnicy zabijają się by reprezentować dziecko przeciwko opiece społecznej, bo sprawa jest do wygrania w cuglach. Wbrew pozorom nie jest to patologia społeczna a przede wszystkim państwowa. Jeśli sąd da wyrok, że to organy państwa dopuściły się zaniedbania, każdy będzie mógł zagłodzić bezkarnie dziecko. Jak wiadomo prawo w USA oparte jest na precedensach – więc wyrok będzie nowym prawem. Dzieciaki więc de ivre i de facto przejdą pod kuratelę państwa. Ziści się więc marzenie Platona, czy bandytów z ZSRR o państwie idealnym, które w swoim totalitaryzmie zajmuje się odbieraniem rodzicom dzieci i ich wychowywaniem. W Korei Płn. jest już tak od dłuższego czasu.

Jeżeli prawdą jest, że w dzisiejszych czasach przemoc w rodzinie nasila się, to dzieje się tylko, dlatego że rodzina sama w sobie przestała byc dla ludzi istotną wartością. Dlatego zastanówmy się, kto jest odpowiedzialny za rozkład rodziny w dzisiejszym świecie i czy dalsza ingerencja państwa w sprawy rodziny nie doprowadzi do eskalacji problemu.

"The market is a democracy in which every penny gives a right to vote." [Ludwig von Mises] "The battle is a democracy in which every sword gives a right to vote." [Jerzy hr. Ponimirski]

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (17)

Inne tematy w dziale Polityka