hrPonimirski hrPonimirski
390
BLOG

Platforma ma nowy program, czyli - Jaki jest wołacz do słowa "Niemiec"?

hrPonimirski hrPonimirski Rozmaitości Obserwuj notkę 14

Proszę Państwa, Platforma ma nowy program. Ja wiem, Proszę Państwa, że ona, ta Platforma, ma już ten program ze 2, 3 (?) a może nawet 4 tygodnie (jak ten czas szybko płynie). Ale, Proszę Państwa, ja przez te 2, 3 a może 4 tygodnie zastanawiałem się na czym ten nowy program polega. No bo wiadomo samorządy, landyzacja, fin-landyzacja (przy czym „fin” to skrót od finito). Ale, Proszę Państwa, co nowego? Ja obejrzałem, Proszę Państwa, kilkadziesiąt razy tę konferencję Platformy i w końcu odkryłem na czym cymes polega. (Przy czym słowo „cymes”, nie jest w tym wypadku kluczowym słowem.)

Otóż, Proszę Państwa, poprzedni program Platformy opierał się na utrzymaniu się przy władzy, a nowy program Platformy to zdobycie władzy. Proszę Państwa, partia która zmienia programy jak rękawiczki nie jest godna zaufania.

Swoją drogą ciekawe jak, ta Platforma ma zdobyć władzę, skoro nie mogła jej utrzymać. Proszę Państwa, pomysłem Platformy na utrzymanie się przy władzy było bycie nie-PiSem i ciepła woda w kranie. Nie wiem jak oferta bycia nie-PiSem ma być atrakcyjna skoro, jak jakaś partia nie jest PiSem, to po prostu nie jest PiSem, czyli jest nie-PiSem – i nie koniecznie musi to być Platforma. Jeśli chodzi o ciepłą wodę, proszę Państwa, to ja zaryzykowałem i nie zagłosowałem na Platformę i ciepłą wodę dalej mam.

Może, proszę Państwa, ja jestem jakiś uprzywilejowany, bo mi się Dobra Zmiana podoba i, Proszę Państwa, dlatego mam jeszcze ciepłą wodę (a Platforma obiecywała wodę dla wszystkich). Głupio mi tak pytać sąsiada z Totalnej Opozycji, bo na pewne rzeczy dżentelmeni nie rozmawiają. Ale, że tutaj sobie piszemy (nie rozmawiamy), niech Państwo, Proszę Państwa, mi napiszą czy macie ciepłą wodę z łaski swojej. Oczywiście zwracam się do Totalnej Opozycji. To będzie nasz mały liberalny eksperyment.

Proszę Państwa, bo ja powoli zaczynam nabierać podejrzeń. Otóż, Proszę Państwa, ja mam dużo wolnego czasu i dużo czytam. I czytałem taką książkę Rok ’84 i później i tam w tej książce jest opisana Policja Myśli. Tzn. nie że ona myśli ta policja, bo dlaczego policja miałaby myśleć skoro na wszystkie interesujące nas egzystencjalne pytania może odpowiedzieć wujek Gugel. A jak sam nie wie, to odeśle nas do cioci Wiki.

Chodzi o to, że ta policja przenika myśli obywateli i nie potrzebny jej sygnalista, albo inny zawiadowca.

Bo proszę sobie, proszę Państwa, wyobrazić taką sytuację. Wstaję rano i się golę. Podczas czynności golenia staram się nie myśleć o polityce by sobie brzytwą gardła nie poderżnąć (i proszę się tu nie śmiać – z „dać hrabiemu brzytew”) i wodę ciepłą mam. Ale już jak gotuję sobie wodę na herbatę to ona, ta woda, jest jakby zimniejsza, co i tak nie ma znaczenia, bo ja ją i tak gotuję. Ale ponieważ do śniadania czytam poranną prasę (bo ja Proszę Państwa mam dużo wolnego czasu i dużo czytam) to czytam jak nasz kraj się pięknie rozwija i tak sobie ciepło myślę o Dobrej Zmianie. Myję kubek po herbacie i talerzyk po jajecznicy i znów ciepła woda jest. Ale jak sobie przypomnę, że nasz drogi pan Prezes nie wyegzekwował jeszcze, żeby odpowiednie ustawy zostały podpisane, to jak nie chluśnie zimny strumień, aż ciarki przechodzą. A i myślenie „drogi” o panu Prezesie nawet nie pomaga. Tak że szybko zapominam o przejściowych trudnościach i ciepła woda znów jest.

Tak się rozpisałem o swoich egzystencjalnych problemach, na które nawet wujek Gugel z ciocią Wiki mi nie pomogą – choć może wyguglanie telefonu do hydraulika nie byłoby głupim pomysłem, ale co tam. A więc wracając, Proszę Państwa, do wątku głównego, to nie wiem jak ta Platforma miałaby mnie czymś zachęcić. Niektóre banki (czy inne firmy) reklamują się, że w pakiecie dają hydraulika, więc może to jest jakiś pomysł. Chciałem tylko nadmienić, że Platforma i tak odniosła w mojej mentalności duży sukces, bo może mnie aż tak nie zachęca, ale już aż tak nie zniechęca.

Proszę Państwa ja mam dużo wolnego czasu i dużo czytam i czytałem taką książkę dra Zychowicza Pakt Ribbentrop-Beck. Proszę Państwa, dr Zychowicz tłumaczy, że pod koniec lat 30tych ubiegłego wieku bardziej opłacało nam się sojuszować z Niemcami niż z Aliantami. I ja drowi Zychowiczowi wierzę, bo sam się kiedyś zastanawiałem, „co by było gdyby…” I proszę Państwa ja, aby być wewnętrznie koherentnym musiałem wybaczyć Platformie dziadka z Wehrmachtu. No bo jeżeli taki Rydz z drugim Śmigłym źle ocenili sytuację z kim się trzeba sojuszować, bo sojusznicy wystawili nas potem w Jałcie, to dziadek z Wehrmachtu, który dobrze ocenił sytuację z kim należy się sojuszować, był patriotą najwyższej próby.

Wszystko byłoby w porządku, ale dr Zychowicz napisał - po szeregu książek w podobnym tonie (ale też i innych) – książkę Niemcy. I ponieważ, proszę Państwa, ja mam dużo wolnego czasu i dużo czytam, tę książkę również przeczytałem. Ja nie wiem, proszę Państwa, czy dr Zychowicz sam sobie nie zaprzecza. Bo po przeczytaniu tej książki mam wrażenie, że na przełomie lat 30/40 to co drugi Niemiec to był degenerat (albo degeneratka, bo mamy równouprawnienie). Ja rozumiem tłumaczenie dra Zychowicza, że jakby Niemcy walczyli u boku Polaków, to wpłynęłaby na nich nasza kultura, ucywilizowaliby się, nabrali ogłady i by mordowali jakby mniej. A tak – dać Niemcowi butlę z gazem.

No nie wiem, Proszę Państwa, jest takie staropolskie powiedzenie, „lepiej z mądrym zgubić niż z głupim znaleźć”. Może ono aplikuje się nie tylko do logiki a i do etyki…

Wymyśliłem w związku z tym taki Polenwitz, że Polska mogłaby się reklamować :

„Niemcze… Niemcu… Niemcze…” no dobra niech będzie „Niemcze”…

„Niemcze! Przyjeżdżaj do Polski – Twoja kindersztuba już tu jest!”

Swoją drogą to, że do końca nie wiadomo jaki jest wołacz słowa „Niemiec” o czymś też świadczy.

Jednak okazało się, że nic się nie trzeba reklamować, gdyż jedna Niemka wysłała córki do Polski na nauki, ale też i wychowanie. Niestety córki wpadły w złe towarzystwo, które powiedziało im, że demokracja w Polsce jest zagrożona. Bardzo nad tym ubolewam, ale w każdym kraju można popaść w złe towarzystwo, więc to nie jest wina Polski jako takiej.

No i ona jak to powiedziała w tokszoł to i dziennikarze się zainteresowali i oni teraz wszyscy ostrzegają Polskę przez totalitaryzmem, bo oni to przeżyli i wiedzą jak jest.

Chciałbym przypomnieć, że gdy ten pan co Niemcy o nim nie chcą pamiętać i ta nowoczesna i postępowa partia N. - o której Niemcy nie chcą pamiętać - doszły do władzy, kiedy demokracja w Niemczech miała się świetnie, a i niektóre wstydliwe ustawy dyskryminujące innych zostały uchwalone przez ichni parlament, co prawda już po podpaleniu tegoż parlamentu… więc demokracja jakby mniej… ale jak wiadomo są różne metody głosowania i można głosować przez aklamację i te tłumy na wiecach poparcia tego pana też o czymś świadczą.

Ja rozumiem, Proszę Państwa, że ich matki i ich ojcowie robili różne straszne rzeczy i oni chcą o tym zapomnieć. Rozumiem też, że swoje przywary projektują (taki termin psychologiczny) na inne narody, bo im się wydaje, że skoro oni są zdolni do pewnych rzeczy to i naokoło wszyscy inni. Ale nasza polska moralność ma się świetnie – a chyba tu nie o demokrację czy dyktaturę chodzi a właśnie o moralność.

No ale znowu wpadłem w wątek poboczny, a miałem się dzielić swoimi refluksjami na temat Platformy. No bo wiadomo samorządy, landyzacja, fin-landyzacja (przy czym „fin” to skrót od finito).

Otóż, Proszę Państwa, Hanka została Piastunem i wzięła pod swoje piastowanie wszystkich Warszawiaków stojących pod blokiem. Taka akcja – od blokersa do platformersa. Jeśli ktoś nie wie, o co chodzi, to była taka trylogia Zbigniewa Nienackiego Ja Dago o mitycznych początkach Państwa Polskiego. Ten Dago chodził po Polsce i brał różnych lokalnych władyków pod swoje piastowanie, jak i lud (czyli różne plemiona) i mówił o sobie, że jest Piastunem. Dagonowi Piastunowi wszystko się to udawało, ponieważ rządził wg Księgi Grzmotów i Błyskawic, której fragment warto tu zacytować:


Nie istnieje człowiek, sprawa, zjawisko, a nawet żadna rzecz, dopóty, dopóki w sposób swoisty nie zostały nazwane. Władzą jest, wiec moc swoistego nazywania ludzi, spraw, zjawisk i rzeczy tak, aby te określenia przyjęły się powszechnie. Władza nazywa, co jest dobre, a co złe, co jest białe, a co czarne, co jest ładne, a co brzydkie, bohaterskie lub zdradzieckie; co służy ludowi i państwu, a co lud i państwo rujnuje; co jest po lewej ręce, a co po prawej, co jest z przodu, a co z tyłu. Władza określa nawet, który bóg jest silny, a który słaby, co należy wywyższać, a co poniżać.” (z rozdziału O sztuce rządzenia ludźmi)


Chyba nie muszę dodawać, że władza określa też co jest a co nie jest demokracją i kiedy ta demokracja jest zagrożona…


"The market is a democracy in which every penny gives a right to vote." [Ludwig von Mises] "The battle is a democracy in which every sword gives a right to vote." [Jerzy hr. Ponimirski]

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości