Hyrkan Hyrkan
519
BLOG

Polskość to nienormalność?

Hyrkan Hyrkan Polityka Obserwuj notkę 24


"Polskość wywołuje u mnie niezmiennie odruch buntu: historia, geografia, pech dziejowy i Bóg wie co jeszcze wrzuciły na moje barki brzemię, którego nie mam specjalnej ochoty dźwigać, a zrzucić nie potrafię (nie chcę mimo wszystko?), wypaliły znamię i każą je z dumą obnosić. Więc staję się nienormalny, wypełniony do granic polskością, i tam, gdzie inni mówią człowiek, ja mówię Polak; gdzie inni mówią kultura, cywilizacja i pieniądz, ja krzyczę Bóg, Honor i Ojczyzna (wszystko koniecznie dużą literą); kiedy inni budują, kochają się i umierają, my walczymy, powstajemy i giniemy. I tylko w krótkich chwilach przerwy rozważamy nasz narodowy etos odrobinę krytyczniej, czytamy Brzozowskiego i Gombrowicza, stajemy się normalniejsi."

Donald Tusk


Te mądre słowa z felietonu Donalda Tuska (całkowicie zresztą zmanipulowane przez różnych ignorantów), dobrze oddają problem Polaków z polskością.

Rugowana przez kilkusetletni okres zaborów, na krótko  w wyniku geopolitycznego kataklizmu pierwszej wojny światowej uprawomocniona samodzielną państwowością, zmasakrowana przez drugą wojnę i wstydliwa, niejasna za czasów komuny, polskość zaczęła na trwale oznaczać stan wyjątkowy.


Polacy zakładali ją na wyjątkowe okazje, święta wykrochmalonych koszul i akademii na cześć. Po upadku komunizmu społeczeństwo nie wiedziało jak z polskością sobie radzić. Polska stała się wolnym krajem, zapragnęliśmy normalności, odpoczynku od narodowego wzmożenia. Chcieliśmy po prostu być dumni z Lecha Wałęsy, Solidarności, kapitalizmu, zmieniających się na plus miast i miasteczek, chcieliśmy odreagować traumę komunizmu i przestać żyć historią, zapragnęliśmy budować przyszłość opartą na normalności.


Chcieliśmy szybko żyć jak Niemcy, Francuzi, Anglicy, zapomnieć raz na zawsze o naszym upodleniu i wstydzie PRL owskiej smuty.

I zabraliśmy się za to. Odstawiliśmy na bok historię, zakasaliśmy rękawy i zajęliśmy się życiem, budowaniem przyszłości dla siebie i swoich dzieci. Uwierzyliśmy, że koszmary minęły, a polskość nigdy już nie będzie nas dzielić.

Jednak nie wszystkim to się podobało. Odsunięte od władzy środowiska polityczne traktowane jako zdziwaczały, nieestetyczny folklor budowały swoje struktury. Odsunięte ze względu na braki kompetencyjne i charakterologiczne, ogarnięte resentymentem środowiska opiniotwórcze kultywowały swoje chorobliwe idee i podbudowywały swoje zranione ego w kołach wzajemnej adoracji.

Część społeczeństwa pozbawiona  profitów transformacji była skłonna za nimi podążyć. Dołączyła do nich część młodego pokolenia, szukająca wyrazistych idei.

Budziła się wielogłowa hydra zawłaszczając narodowe symbole.


Normalna Polska, dumna ze swoich osiągnięć nie była świadoma skali zagrożenia. Jeżeli nawet coś przeczuwała, lekceważyła je zaklinając rzeczywistość.

Nie doceniła też mocy rozwijającego się internetu i portali społecznościowych, które multiplikowały najbardziej absurdalne oskarżenia i stawały się wspaniałym utrwalaczem podłości i kłamstwa. Oraz platformą współpracy i komunikacji pomiędzy politykami, dziennikarzami a wyborcami, którzy wreszcie mogli popsioczyć i ponarzekać w kupie. Na internetowych forach wypisywano najgorsze bzdury zawsze mogąc liczyć na uznanie i poklask ze strony "swoich" elit. Fakty stały się zakładnikami “naszej prawdy”. Jeżeli jej przeczyły, odrzucano je lekką ręką.

Tak uformowała się armia "dobrej zmiany", której zajadłość, organizacja i brak jakichkolwiek zasad na polu bitwy okazały się nie do odparcia.

Normalność została pokonana, rozpoczął się czas demagogii, kłamstwa, podłości i marionetkowych instytucji. Tzw. IV RP czyli okres wielkiej polskiej smuty, która polskość zlepiła z niemal wszystkich narodowych przywar.


Zaczęła się wojna polsko-polska. Mordor wyruszył na ostateczną rozprawę ze słabym, często zdegenerowanym i rozproszonym królestwem ludzi. Gdy Ludzi wsparły inne rozumne plemiona, wojna  przerodziła się w konflikt międzynarodowy.

Z tym że orki "dobrej zmiany" okazały się zbyt zadufane i głupie, żeby zmienić strategię walki. I okazało się, że broń skuteczna na krajowym podwórku, jest bezradna za granicą.

Że propaganda trafiająca do elektoratu dobrej zmiany wsparta socjalnymi bakszyszami zupełnie nie radzi sobie w krajach, w których normalność funkcjonuje znacznie dłużej.

Tam nikt nie uwierzy, że białe jest czarne, jeśli widzi że jest białe. "Dobra zmiana" została zmuszona do odwrotu.  

Pozostaje mieć nadzieję, że to początek jej końca. Że wielka PiS- owska smuta zamieniająca polskość w zdeformowaną nienormalność nie będzie trwać długo. Że Polacy pragnący żyć w spokoju, bez pieniactwa i sarmackiej donkiszoterii będą mogli wreszcie odetchnąć.


Oby straty nie okazały się nieodwracalne.



Hyrkan
O mnie Hyrkan

Ze smutkiem - etyka i uczciwość uległy erozji pod wpływem najstarszego zawodu świata: politycznej prostytucji.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka