T.W T.W
82
BLOG

Nacjonalizacja prokreacji po rumuńsku

T.W T.W Kultura Obserwuj notkę 0

 

„Słońce Karpat” w swoim szaleństwie postanowił budować potęgę rumunów na demografii. W tym celu w niewyobrażalnie biednym kraju pozbawionym praktycznie jakichkolwiek form antykoncepcji wprowadził w 1984 roku prawie że absolutny zakaz aborcji. W państwie gdzie brakowało wszystkiego, od prądu i czystej wody, po podstawowe środki higieniczne, lewicowy dyktator zażyczył sobie aby każda kobieta przysporzyła mu co najmniej 5 nowych obywateli. Totalitarne państwo całą swoją mocą zaangażowało się w egzekwowanie tego prawa. Kobiety w wieku do 42 lat zostały zmuszone do obowiązkowej rejestracji u ginekologów, dopiero dokumenty jakie od nich uzyskiwały umożliwiały skorzystanie z jakiejkolwiek pomocy medycznej, od dentystycznej poczynając. Ale na comiesięcznych przymusowych badaniach ginekologicznych się nie skończyło, w zakładach pracy przeprowadzano „naloty ginekologiczne” w ramach których badano „pacjentki”, formalnym powodem była profilaktyka chorobowa. Jedną z takich sytuacji opisał Jerzy Targalski w piśmie „Oboz” z 1985 roku „Policja w towarzystwie lekarzy dokonała najazdu na fabrykę konfekcji w Bukareszcie zatrudniającej ok. 17 tyś kobiet, badania przeprowadzono przy warsztatach pracy, kilka kobiet zdołało uciec przez okno". Przerwanie ciąży wiązało się z karą 25 lat więzienia lub w niektórych wypadkach śmierci dla kobiety jak też wykonywających zabieg. Securitate poprzez masowo werbowanych współpracowników spośród lekarzy bezwzględnie dążyła do wykrycia ludzi pomagających przy aborcji. W sytuacji gdy kobieta w wypadku powikłań po usunięciu ciąży, np. krwotoku aby ocalić życie musiała iść do szpitala, pomocy udzielano jej dopiero wtedy gdy opowiedziała "kto jej pomógł", te które nie chciały powiedzieć umierały, oficjalny powód zgonu był oczywiście inny. Ile kobiet odebrało sobie życie przez niechcianą ciąże, ile je straciło próbując usuwać płód domowym sposobem? Herta Muller, opisuje następująca sytuację „studentka medycyny która na ostatnim roku studiów zaszła w ciążę. Sama ją usunęła. Dostała gorączki. Powinna iść do szpitala. Ze strachu przed szpitalem i ze strachu przed więzieniem powiesiła się w pokoju w akademiku. Po pogrzebie odbyło się zebranie kierownictwa szkoły. W obecności innych studentów została post mortem wykluczona z partii i eksmartykulowana. W holu akademika w którym się powiesiła ,wywieszono jej zdjęcie. Do tego tekst, przedstawiający ją jako „negatywny przykład””. Oczywiście jak w każdej szanującej się lewicowej dyktaturze były „równe” i „równiejsze”,kobiety z rodzin nomenklatury w kontrolowanych przez partie szpitalach mogły swobodnie, w dobrych warunkach usuwać niechciane ciąże. Te z „równych” które nie chciały piątki mniej lub bardziej kochanych dzieci, stosowały min. następujące techniki

 

wielokrotne podnoszenie dużych ciężarów

wprowadzanie żyłki do macicy

wprowadzenie do macicy starte na mączkę szare mydło

wprowadzenie do macicy cytryny lub kwasu cytrynowego

częste wstrzykiwania dużych dawek leków

przedawkowanie wybranymi tabletkami

 

W powyższym kontekście zachęcam do ponownego obejrzenia filmu „4 miesiące, 3 tygodnie i 2dni”.

 

 

T.W
O mnie T.W

Analityk obszaru postradzieckiego, europejskie rynki energetyczne, polski system polityczny. Współpracuje z Fundacją Instytut Badań i Analiz Politologicznych w obszarze analiz i publikacji politologicznych. Charakteryzuje się brakiem nieufności do pracy nie narzucanej zewnętrznie. Opinie prezentowane na tym blogu są tylko i wyłącznie poglądami autora.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura