Prymitywnym apelem do ludzi o poglądach antyklerykalnych jest teza o grożącym nam państwie wyznaniowym po ewentualnym zwycięstwie Jarosława Kaczyńskiego. Rozsyłane są SMS-y w rodzaju: „Powstrzymaj narodowo-katolicką dyktaturę. Głosuj na Bronisława Komorowskiego”. Czy rzeczywiście tak to wygląda?
Pierwszym problemem klerykalizacji Polski jest ogromny przepływ środków zabranych obywatelom w podatkach na bezpośrednie dofinansowanie kościołów. Tu pojawia się pytanie, kto będzie musiał bardziej odwdzięczać się kościołowi za poparcie? Odpowiedzi na to pytanie udzielili już kardynał Dziwisz i dotychczasowy nuncjusz watykański, a obecnie prymas Polski, Kowalczyk. Wyraźnie poparli kandydata PO. Nie sposób wytłumaczyć tej decyzji przyczynami ideologicznymi, więc należy szukać wytłumaczenia pragmatycznego – po Komorowskim i jego partii spodziewają się większych wymiernych korzyści. To zresztą sprawdzony schemat – im bardziej lewicowe rządy, tym większe materialne i polityczne wsparcie udzielone kościołowi, (np. kto wynegocjował i podpisał konkordat?). Oczywiście, gdyby w Polsce nastroje społeczne stały się powszechnie antykościelne, ten schemat by się odwrócił (przykład Zapatero w Hiszpanii, który mając silne poparcie społeczne, poszedł na otwartą wojnę z kościołem). Na razie jednak partie centro-lewicowe muszą zabiegać o poparcie hierarchii, a potem się odwdzięczać. Partia o rodowodzie katolickim nie musi tego robić – wręcz przeciwnie musi uwiarygodniać się u lewicowej, czy nawet antyklerykalnej części społeczeństwa.
Drugi problem związany z klerykalizacją, to wpływ hierarchii na ustawodawstwo. Przykład konkordatu pokazuje, że rządy lewicowe nie wpływają w Polsce na umniejszanie potęgi kościoła. Są skazane na większą spolegliwość wobec episkopatu, by ten nie ogłosił „wojny” przeciwko nim. W przypadku partii uznawanej za katolicką jest to niemożliwe – nie wyobrażacie sobie chyba, że kościół ogłosi, że PiS nie jest partią katolicką i otwarcie wezwie katolików do niepopierania go.
Oczywiście, gdyby szefem PiS był jakiś „człowiek kruchty”, sytuacja mogłaby być niebezpieczna. Jarosław Kaczyński jest jednak silną osobowością i ma orientację raczej narodową niż katolicką – odwołuje się do protestanta Piłsudskiego, który szanując katolicyzm, stawiał zawsze wyżej interes państwa. Podobnie zachował się Jarosław Kaczyński wchodząc w konflikt z politykami ‘kościelnymi’ – Jurkiem i Giertychem – którzy rozpoczęli konflikt o aborcję. Można zatem spodziewać się, że w kwestiach interesów kościoła, to kandydat PO będzie bardziej „ustawodawczo” spolegliwy.
Ciekawym głosem w tej sprawie jest wypowiedź kardynała Glempa, który tak opisał najbliższą przyszłość:
Wraz z nominacją dla abp. Kowalczyka przychodzi nowy styl sprawowania urzędu prymasa. Kończą się – jak to nazywam – prymasi niepodległościowi, którzy w różnych momentach swego życia prowadzili naród do odzyskania wolności: Dalbor, Hlond, Wyszyński i ja.Teraz prymasi będą nowi, bardziej europejscy.
Kościół wybrał już orientację prounijną – tam lokuje swoje interesy. Oczywistym jest, któremu z kandydatów jest bardziej „po drodze” z nowym, „bardziej europejskim” prymasem.
Podsumowując, gdyby Jarosław Kaczyński był nawiedzonym fanatykiem religijnym, to rzeczywiście z pozycji antyklerykalnej byłby najgorszym zagrożeniem dla Polski. Biorąc jednak pod uwagę fakty, a szczególnie jednoznaczne poparcie najwyższych polskich hierarchów dla kandydata PO, postęp w klerykalizacji Polski zapewnia wybór Bronisława Komorowskiego.
Paweł Chojecki
kontakt email: knp@knp.lublin.pl
Trzymasz w ręku gazetę niezwykłą. Już sam tytuł "idź POD PRĄD" sugeruje, że na naszych łamach spotkasz się z poglądami stojącymi w konflikcie z powszechnie lansowanymi opiniami. Najważniejsze jest jednak to, że pragniemy opisywać rzeczywistość nie z perspektywy teologii, dogmatów czy zmiennych nauk kościołów, lecz w oparciu o Słowo Boga, Biblię. Co więcej, uważamy, że Bóg wyposażył Cię we wszystko, abyś samodzielnie mógł ocenić, czy nasze wnioski rzeczywiście z niej wypływają. Bóg nie skierował Pisma Świętego do kasty kapłanów czy profesorów teologii. On napisał je jako list skierowany bezpośrednio do Ciebie! Od wielu lat w naszej Ojczyźnie pojęcia: chrześcijanin, chrześcijański mocno się zdyskredytowały. Stało się tak głównie "dzięki" zastępom faryzeuszy religijnych ochoczo określających się tymi wielce zobowiązującymi tytułami. Naszą ambicją jest przyczynienie się do tego, by słowo chrześcijanin - czyli "należący do Chrystusa" - odzyskało w Polsce należny mu blask!
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka