My nie niszczymy naszych wrogów;
my ich zmieniamy.
George Orwell – “Rok 1984”
HERETYCY W WALCE Z HEREZJĄ
Inkwizytorzy twierdzili, że służą Bogu objawionemu przez Jezusa Chrystusa i w Piśmie Świętym, że stosując wobec ludzi, którzy odstąpili od wiary katolickiej, więzienie, tortury lub wydając ich na śmierć, pełnią Jego wolę. Obrońcy inkwizycji twierdzą w gruncie rzeczy to samo. Uważają, że trzeba było w ten sposób bronić katolicyzmu, bo broniło się objawionej przez Boga prawdy i ratowało ludzkie dusze. Załóżmy, że katolicyzm rzeczywiście jest objawioną przez Boga prawdą. Każdy, kto mu się sprzeciwia, jest fałszywym nauczycielem i trzeba się mu przeciwstawić. Jak? Wypada zbadać, co Bóg w tej sprawie nakazał i postąpić zgodnie z tym.
Pierwszą nakazaną w Piśmie Świętym reakcją prawdziwego chrześcijanina na fałszywą naukę jest danie jej odporu. "Jest bowiem wielu krnąbrnych, gadatliwych i zwodzicieli, zwłaszcza wśród obrzezanych: trzeba im zamknąć usta, gdyż całe domy skłócają, nauczając, czego nie należy, dla nędznego zysku. (...) Dlatego też karć (najczęstsze znaczenie użytego tu słowa greckiego έλεγχε to “zawstydzaj”) ich surowo, aby wytrwali w zdrowej wierze" (List do Tytusa 1,10–13). Oczywiście fałszywi nauczyciele mogą dalej trwać przy swoim. Wtedy pozostaje unikanie ich. "Proszę was jeszcze, bracia, strzeżcie się tych, którzy wzniecają spory i zgorszenia przeciw nauce, którą otrzymaliście. Strońcie od nich!" (List do Rzymian 16,17). Nakaz brzmi “Strońcie od nich”, a nie “Zabijajcie ich”. Reakcja na głoszenie herezji powinna być taka sama jak na każdy grzech. Najpierw napomnienie, a jeśli nie przyniesie ono skutku, wykluczenie grzeszącego ze wspólnoty wierzących. "A jeśli i Kościoła nie usłucha, niech ci będzie jak poganin i celnik!" (Ewangelia Mateusza 18,17). Swemu współpracownikowi Tytusowi apostoł Paweł dał niemal identyczny nakaz: “Sekciarza po jednym lub po drugim upomnieniu wystrzegaj się, wiedząc, że człowiek taki jest przewrotny i grzeszny, przy czym sam na siebie wydaje wyrok” (List do Tytusa 3,10–11). Wystrzegać się można tylko kogoś, kto żyje i cieszy się wolnością. Nauka, że ludzki wymiar sprawiedliwości powinien takich ludzi pozbawić życia czy karać w jakikolwiek inny sposób, jest sprzeczna z Pismem Świętym, jest herezją! Katolicyzm głosił ją przez setki lat, także w wieku XX,[1] wcielał ją w życie lub nawet szedł dalej, kiedy było to możliwe[2] i nigdy się jej oficjalnie nie wyrzekł. Już sam ten fakt wystarcza, by uznać go za system heretycki, a działalność inkwizycji za szczególne szyderstwo z Boga i Jego nakazów. Heretycy ścigali i karali innych heretyków lub prawowiernych chrześcijan.
Zastanawiające jest jeszcze jedno. Założyciel chrześcijaństwa, Jezus Chrystus, został uznany przez żydowskich przywódców religijnych za fałszywego nauczyciela – heretyka. Podobnie zostali potraktowani apostołowie i inni członkowie Kościoła; opisy tych prześladowań zawarte są w Nowym Testamencie. Jednak nie powstrzymało to ludzi mieniących się chrześcijanami od bardzo podobnego zachowania. Tak działała inkwizycja. Nie chcę przez to powiedzieć, że inkwizytorzy zawsze zwalczali prawdziwych chrześcijan. Tak nie było. Wielu represjonowanych przez inkwizycję rzeczywiście było religijnymi oszustami. Widać jednak uderzające podobieństwa jej metod do postępowania arcykapłanów i faryzeuszy wobec pierwotnego Kościoła. Wrócę jeszcze do tej sprawy.
Problem odstępstwa i fałszywych nauczycieli występował w chrześcijaństwie niemal od początku i autorzy Pisma Świętego często się nim zajmowali. Jasno stwierdzali, że ludzie, którzy przystąpili do Kościoła, a potem uwierzyli w fałszywe nauki i zaczęli je głosić, są winni grzechu i odpowiedzą za niego przed Bogiem. "Znaleźli się jednak fałszywi prorocy wśród ludu tak samo, jak wśród was będą fałszywi nauczyciele, którzy wprowadzą wśród was zgubne herezje. Wyprą się oni Władcy, który ich nabył, a sprowadzą na siebie rychłą zgubę. A wielu pójdzie za ich rozpustą, przez nich zaś droga prawdy będzie obrzucona bluźnierstwami; dla zaspokojenia swojej chciwości obłudnymi słowami was sprzedadzą ci, na których wyrok potępienia od dawna jest w mocy, a zguba ich nie śpi. Jeżeli bowiem Bóg aniołom, którzy zgrzeszyli, nie odpuścił, ale wydał ich do ciemnych lochów Tartaru, aby byli zachowani na sąd; jeżeli staremu światu nie odpuścił, ale jako ósmego Noego, który ogłaszał sprawiedliwość, ustrzegł, gdy zesłał potop na świat bezbożnych; także miasta Sodomę i Gomorę obróciwszy w popiół skazał na zagładę dając przykład tym, którzy będą żyli bezbożnie" (2 List Piotra 2,1–6). Warto dokładnie zastanowić się nad tym fragmentem. Apostoł nie tylko potępia w nim fałszywych nauczycieli i ukazuje chciwość jako główną przyczynę ich grzechu, ale zapowiada także, że to Bóg ich ukarze. Nie znajdziemy w całym Nowym Testamencie niczego, co wskazywałoby, że Bóg zlecił chrześcijanom obracanie w popiół fałszywych nauczycieli czy karanie ich w jakikolwiek inny sposób. Piotr zapowiada też przyszłość Kościoła: za fałszywymi nauczycielami pójdzie wielu, prawowierni będą mniejszością. Podobnie jak Noe w świecie przedpotopowym i Lot w Sodomie. Nic, ani w tym tekście, ani w całym Nowym Testamencie, nie zapowiada prawowiernemu chrześcijaństwu takiego tryumfu, jaki odniósł katolicyzm. Przeciwnie, droga prawdy będzie obrzucona bluźnierstwami. Czy coś jest nie w porządku z Pismem Świętym czy z katolicyzmem?
Prawdziwi wierzący nie będą zmuszać innych siłą do oddawania czci Bogu we właściwy sposób. Nie tylko dlatego, że nie da się nikogo do tego zmusić. Także dlatego, że nie będą w stanie tego zrobić. Z tych samych powodów co Noe i Lot.
Apostołowie traktowali herezje z dużym spokojem. Widzieli w nich wprawdzie zło, ale wierzyli, że Bóg dopuszcza je dla dobra chrześcijan. Apostoł Paweł napisał: ”Zresztą nawet muszą być miedzy wami rozdarcia (użył tu greckiego słowa αιρεσεις, od którego pochodzi nasze słowo “herezja”), żeby się okazało, którzy są wypróbowani” (1 List do Koryntian 11,19). Taka perspektywa pomaga pokonać pokusę, by siłą zwalczać ludzi wywołujących te rozdarcia. Walka z dopustem Bożym musi być daremna. Rzeczywiście, wszystkie herezje, które władze państwowe lub inkwizycja starały się wykorzenić, nadal istnieją. Ludzie nadal w nie wierzą. Oczywiście dotyczy to także błędnej nauki, że błędne nauki należy zwalczać siłą.
Rodzą się pytania. Dlaczego ludzie mieniący się chrześcijanami tak szybko z prześladowanych zmienili się w prześladowców? Dlaczego nie zachowali nakazów Pisma Świętego odnoszących się do heretyków? Aby odpowiedzieć na nie, trzeba cofnąć się do czasu, kiedy chrześcijaństwo po raz pierwszy zawarło sojusz z władzą świecką.
cdn.
Piotr Setkowicz
Przypisy
1. Autor wydanej w roku 1916 Teologii ks. K. Lutosławski stwierdzał: “ W stosunku do heretyków, którzy błąd swój z uporem szerzą … sprawiedliwość wymagałaby najsurowszych kar… Ich grzech zasługuje … na osądzenie jak inne zbrodnie przeciwko bliźniemu i przeciw porządkowi publicznemu, bo większą zbrodnią jest zatruwanie źródeł wiary … niż zatruwanie studni … i z tego tytułu kara śmierci najzupełniej byłaby sprawiedliwa” – za Wiesław Mercik “Bez płaszcza z gronostajów” KAW Kraków 1988 str. 140.
2. Jeszcze w latach 1941 – 1945 władze stworzonego przez III Rzeszę Niezależnego Państwa Chorwackiego prowadziły przy współudziale katolickiego duchowieństwa prześladowania prawosławnych Serbów na ogromną skalę. Zamordowano lub zmuszono do przyjęcia katolicyzmu setki tysięcy ludzi
kontakt email: knp@knp.lublin.pl
Trzymasz w ręku gazetę niezwykłą. Już sam tytuł "idź POD PRĄD" sugeruje, że na naszych łamach spotkasz się z poglądami stojącymi w konflikcie z powszechnie lansowanymi opiniami. Najważniejsze jest jednak to, że pragniemy opisywać rzeczywistość nie z perspektywy teologii, dogmatów czy zmiennych nauk kościołów, lecz w oparciu o Słowo Boga, Biblię. Co więcej, uważamy, że Bóg wyposażył Cię we wszystko, abyś samodzielnie mógł ocenić, czy nasze wnioski rzeczywiście z niej wypływają. Bóg nie skierował Pisma Świętego do kasty kapłanów czy profesorów teologii. On napisał je jako list skierowany bezpośrednio do Ciebie! Od wielu lat w naszej Ojczyźnie pojęcia: chrześcijanin, chrześcijański mocno się zdyskredytowały. Stało się tak głównie "dzięki" zastępom faryzeuszy religijnych ochoczo określających się tymi wielce zobowiązującymi tytułami. Naszą ambicją jest przyczynienie się do tego, by słowo chrześcijanin - czyli "należący do Chrystusa" - odzyskało w Polsce należny mu blask!
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura