DANY OD BOGA
Cesarz Julian Apostata zauważył: "żadne dzikie zwierzęta nie są tak wrogie dla ludzi, jak zwykle wrodzy są nawzajem dla siebie chrześcijanie”. Zapewne doszedł do tego wniosku, widząc jak w walce katolików z arianami każda ze stron starała się pognębić drugą, oskarżając ją przed nim o różne prawdziwe lub zmyślone zbrodnie, jak zwolennicy tych nauk zabijają się w zamieszkach ulicznych,[1] które raz po raz wybuchały w różnych miastach. Trudno byłoby wytłumaczyć poganinowi, który ze strony “chrześcijan” wiele wycierpiał,[2] że wśród katolików niewielu już jest rzeczywiście “należących do Chrystusa”, a uznający Go za stworzenie arianie nie mogą po prostu nimi być.
Początkowo górą byli katolicy. Później arianie uzyskali poparcie panujących cesarzy i zaczęli uzyskiwać przewagę. Szczególnie gorliwie wspierał ich panujący w Imperium Wschodnim w latach 364–378 Walens. Prowadzone przez niego represje wobec katolików były szczególnie brutalne. Wiadomo, że wielu duchownych zostało skazanych na wygnanie.[3] Najprawdopodobniej były też ofiary śmiertelne.[4] Od śmierci swojego brata – cesarza Walentyniana I – w roku 375 Walens rządził całym Imperium. Przewaga arian wzmogła się, ale wyznaczony przez niego na władcę zachodniej części syn Walentyniana, Gracjan, sprzyjał katolicyzmowi i do prześladowań tam nie doszło. Dopiero śmierć Walensa w bitwie z Gotami pod Adrianopolem położyła im kres na wschodzie. W tej bitwie armia rzymska poniosła straszliwą klęskę. Imperium stało się na jakiś czas zbyt słabe, by narzucać wiarę swoim mieszkańcom.
Nowy cesarz Gracjan wydał edykt tolerancyjny, a rządy na wschodzie powierzył w roku 379 również sprzyjającemu katolicyzmowi Flawiuszowi Teodozjuszowi. Imię Teodozjusz znaczy “Dany od Boga”. Był on synem bardzo wybitnego rzymskiego generała, który stał się tak popularny w Imperium, że cesarz Walentynian I “na wszelki wypadek” kazał go zabić.
W lutym 380 roku Teodozjusz wydał edykt O wierze katolickiej, w którym stwierdził: “Jest wolą naszą, by wszelkie ludy, którymi kieruje nasza łaskawość, w takiej żyły religii, jaką przekazał Rzymianom św. Piotr apostoł według nieprzerwanej do dnia dzisiejszego tradycji Kościoła przezeń ustanowionego i której oczywiście trzyma się papież Damazy oraz biskup aleksandryjski Piotr, mąż apostolskiej świątobliwości, a mianowicie, abyśmy zgodnie z nauką apostolską i ewangelią wierzyli w jedno bóstwo Ojca, Syna i Ducha św. pod postacią Trójcy św. i w równym majestacie. Postępujących wedle tej zasady nakazujemy nazywać chrześcijańskimi katolikami, wszystkich zaś innych - których za głupców i szaleńców uważamy - nakazujemy utrzymywać w hańbie heretyckiego wyznania. Zbory ich nie mogą nazywać się kościołami; czeka ich wpierw kara boża, a potem kara także zrodzona z naszego gniewu, którą im zgodnie
z wolą Bożą okażemy”.[5]
Edykt ten stanowił początek nowej epoki. W imperium rzymskim prześladowania religijne zdarzały się niejeden raz. Nigdy jednak żaden władca nie stawiał sobie za cel narzucenie jednej religii wszystkim swoim poddanym. Represje wobec wyznawców niepożądanej religii uzasadniano zagrożeniem bezpieczeństwa państwa, obrazą moralności publicznej itp. Tym razem stwierdzano otwarcie, że zbrodnią jest samo posiadanie pewnych przekonań. Edykt dotyczył herezji w chrześcijaństwie. Teodozjusz zajął się także gorliwie
“nawracaniem” pogan, ale wydał w tym celu inne edykty[6] i jest to osobny temat, który tylko sygnalizuję. Stwierdzał, że tym, którzy wyznają poglądy inne od oficjalnej nauki, władza państwowa będzie wymierzać kary, choć nie określał jeszcze, jakie one będą. Bardzo ważnym “osiągnięciem” Teodozjusza było takie zdefiniowanie “prawidłowej nauki”, które ułatwiało zadanie organom ścigania.
Dotąd były one wobec herezji dość bezradne. W religiach pogańskich herezji nie było. Odbywały się ku czci bogów pewne obrzędy, składano ofiary, obchodzono święta. Czciciele niewiele o tych bogach wiedzieli i na ogół nie zależało im, by wiedzieć więcej, zresztą było to niemożliwe. Mity opowiadające o nich były mętne i pełne sprzeczności. Niektórzy ludzie, zwłaszcza ci rozumniejsi, widzieli ich absurdalność. Na ogół jednak uczestniczyli w obrzędach. Było to świadectwo przynależności do danej społeczności. Szatan osiągnął wielki sukces, sprowadzając religie, które wyrosły z chrześcijaństwa, do tego samego poziomu. W pierwszych wiekach naszej ery było inaczej. Kościoły były już chore, ale jeszcze było w nich trochę życia. Teologiczne spory autentycznie ludzi angażowały, wpływały na ich życie i stanowiły poważny problem dla władzy, która chciała się opierać na chrześcijaństwie i siłą je uporządkować.
To dążenie władzy nie budziło na ogół w kościołach sprzeciwu. Wręcz przeciwnie. Wszystkie najsilniejsze stronnictwa, katolicy i arianie, a początkowo także donatyści[7] mieli nadzieję zniszczyć swoich przeciwników przy pomocy władzy państwowej i same zachęcały ją do ingerencji w sprawy Kościoła, a że wpadały potem we własne sidła, to już inna sprawa…
Władza nie zawsze miała ochotę na ingerencję. Jak poznać nieprawowiernego? Każde ze stronnictw twierdziło, że jest prawdziwym chrześcijańskim Kościołem. Powoływało się na te same pisma apostołów i ich współpracowników, ale rozumiało je inaczej. Synody i sobory, zwoływane w celu ustalenia jedynej prawdziwej interpretacji, tworzyły mało zrozumiałe dokumenty, które też można było różnie interpretować. Trudno było policjantom i sędziom połapać się w tym wszystkim. Teraz sprawa bardzo się uprościła. Ten, kto wierzy tak jak biskup Rzymu i biskup Aleksandrii, jest dobry. Ten, kto wierzy inaczej, jest zły i trzeba go ukarać. Edykt O wierze katolickiej zapoczątkował tworzenie systemu religijnej represji, ale trzeba było jeszcze wiele zrobić, żeby stał się on naprawdę skuteczny.
PIERWSZA INKWIZYCJA
Wkrótce po wydaniu edyktu Teodozjusz poważnie zachorował i wydawało się, że umrze. Zrobił wtedy to, co zwykle robili katolicy przed śmiercią – przyjął chrzest.
W tych czasach katolicyzm był inny niż dziś. O tym, że zbawienie jest z łaski i otrzymuje się je przez wiarę, a nie dzięki obrzędom czy innym ludzkim uczynkom, wiedziało, podobnie jak dziś, bardzo niewielu. Wierzono, też podobnie jak dziś, że obrzęd chrztu gładzi wszystkie popełnione przed nim grzechy, ale nie wiadomo było właściwie, jak można wynagrodzić Bogu za grzechy popełnione później. Zwłaszcza te ciężkie (granica miedzy “ciężkimi” i “lekkimi” grzechami była i jest dość płynna). Spowiedzi jeszcze nie “wynaleziono”. Nic dziwnego, że większość ludzi uważała, że ma największe szanse na dostanie się do nieba, przyjmując chrzest na łożu śmierci. Teodozjusz jednak po chrzcie wyzdrowiał i stanął przed bardzo trudnym problemem: jak ustrzec się teraz przed potępieniem? Ta myśl musiała mocno motywować go do walki z herezją i posłuszeństwa biskupom.
Rozumiał, że zanim podejmie się próbę zniszczenia przeciwnika, należy go najpierw, w miarę możliwości, osłabić. Nie zamierzał karać heretyków śmiercią lub wygnaniem. Przynajmniej nie od razu. Zwłaszcza kara śmierci za herezję wydawała się jeszcze katolickim biskupom, którzy, a zwłaszcza biskup Mediolanu Ambroży, dość swobodnie nadawali kierunek działaniom Teodozjusza, zbyt surowa. Pamięć o tym, że w taki sposób karano kiedyś chrześcijan była jeszcze żywa.[8]
Na początek wojsko usunęło ariańskich biskupów z kościołów. Później Teodozjusz zastosował bodźce finansowe. Nakazał konfiskatę nieruchomości należących do społeczności uznanych za heretyckie. Następnie zakazał im sprawowania nabożeństw. Karą za złamanie zakazu była konfiskata budynku bądź posiadłości, na terenie której się ono odbyło. Początkowo zakaz dotyczył spotkań w miejscach publicznych. Potem także w prywatnych domach. Kara pozostała ta sama.
Później postarał się odebrać im możliwość głoszenia swoich poglądów i nauczania. W roku 388 wydał zakaz prowadzenia publicznych debat na tematy doktrynalne [9]. Kolejne edykty pozbawiały lub ograniczały prawa heretyków do sprawowania urzędów publicznych, sporządzania testamentów, występowania w sądach…
Mogłoby się wydawać, że tak “przyjazne” prawo powinno katolikom wystarczyć, ale tak nie było. W 388 roku w mieście Kallinikum w Mezopotamii wybuchły rozruchy. Tłum podburzony przez mnichów zniszczył synagogę żydowską i świątynię sekty walentynian. Teodozjusz nakazał początkowo miejscowemu biskupowi odbudować synagogę (o heretyckiej świątyni nic nie wspomniał) na własny koszt. Zganiony przez biskupa Ambrożego szybko jednak odwołał to zarządzenie. Według relacji samego Ambrożego Teodozjusz stwierdził: “przyznaję, że rozkazując odbudować synagogę posunąłem się za daleko”. Obiecał też przerwanie śledztwa, “aby przy tym nie spotkała chrześcijan krzywda ze strony jakiegoś urzędnika”. [10]
Obrońca średniowiecznej inkwizycji pisze: “Należy pamiętać, że w tym czasie fanatyczny tłum domagał się kary najwyższej dla rebeliantów heretyckich, powołując się na prawo rzymskie, które nakazywało karać tego rodzaju wykroczenia śmiercią”.[11] To prawda, fanatyczne tłumy w średniowieczu posiadały gruntowną wiedzę historyczną. Warto jednak pamiętać, że to prawo tworzono pod wpływem katolickich biskupów i że nie zawsze uważali je oni za dostatecznie surowe.
Heretycy stawali się ludźmi drugiej kategorii, coraz mniej z nich chciało ponosić koszty otwartego wyznawania swojej wiary i dlatego udawali katolików. W celu wykrycia ich zaczęto powoływać od roku 385 tak zwanych inquisitores. Byli to urzędnicy kościelni. Nazwa pochodziła od łacińskiego słowa inquisitio – śledzenie. Była to też nazwa pewnej procedury, którą w celu udaremniania zamachów na swoje życie wprowadził do prawa rzymskiego imperator Konstantyn. W normalnych okolicznościach postępowanie karne toczy się po popełnieniu przestępstwa i wymaga udziału oskarżyciela, obrońcy i sędziego niezależnych od siebie. Wielowiekowa praktyka dowiodła, że spełnienie tego warunku daje największą szansę (choć nie pewność) wydania sprawiedliwego wyroku. Powodem rozpoczęcia postępowania inquisitio było podejrzenie, że przestępstwo może zostać popełnione. Prowadzący postępowanie człowiek miał ogromną władzę – był oskarżycielem, sędzią i (jeśli chciał) obrońcą jednocześnie. Teraz czystość wiary miała być chroniona podobnie jak życie władcy.
Wykryci przez inquisitores heretycy mieli być sądzeni przez biskupów. Warto zapoznać się z radami, jakich w kilkadziesiąt lat później udzielił im biskup Hippony, Augustyn. Przesłuchania należy prowadzić: “nie przez łamanie kołem, nie przez przypalanie ogniem, nie przez szarpanie ciała szczypcami, lecz przez użycie kija”.[12] Uważał on też, że: “Należy z większą brutalnością postępować podczas śledztwa niż przy wymierzaniu kary”.[13] Daje to pewne wyobrażenie o tym, jak walka z herezją mogła wyglądać.
Zwykle uznaje się, że inkwizycja powstała na przełomie XII i XIII wieku. O tym, co działo się za czasów Teodozjusza i jego następców wspomina się rzadko. Uważam, że inkwizycja narodziła się już wtedy. Kryzys Imperium Zachodniego hamował jej działanie, a jego upadek uwolnił od niej Europę na kilka wieków i widzę w tym zrządzenie Boże. Doświadczenia zdobyte w czasach rzymskich nie zostały jednak zapomniane. Miały się bardzo przydać kilkaset lat później.
SPRAWA PRYSCYLIANA
W roku 386 zaszło wydarzenie, które stanowiło przełom w dotychczasowej praktyce stosowania przemocy dla obrony interesów religii katolickiej. W Trewirze przed sądem panującego przejściowo w Galii i Hiszpanii uzurpatora Maksyma toczył się proces biskupa Pryscyliana. Oskarżano go o głoszenie heretyckich nauk. W roku 380 został wyklęty na synodzie w Saragossie.
To, co głosił, rzeczywiście miało mało wspólnego z chrześcijaństwem. Nauczał, że świat materialny jest dziełem szatana. Kwestionował fakt narodzin Jezusa. Nauczał, że drogą do Boga jest asceza. Zyskał jednak wielu zwolenników i został biskupem w mieście Avila. Ponieważ biskupi przez wiele lat nie umieli sobie z nim poradzić, w końcu sprawą zajął się Maksym. Przed sądem stanęło też sześcioro zwolenników Pryscyliana[14] (była wśród nich jedna kobieta).
Oskarżono ich o uprawianie magii. Najprawdopodobniej nie była to prawda, ale wszyscy się przyznali. Czasami trudno jest się nie przyznać. Za uprawianie magii groziła śmierć i taką karę orzekł sąd dla wszystkich oskarżonych. Wyroki wykonano.[15]
Przekroczona została pewna granica. Po raz pierwszy głoszenie herezji zostało ukarane śmiercią. Protestował biskup Rzymu Syrycjusz, biskup Mediolanu Ambroży i Marcin z Tours, ale podejrzewam, że głównie dlatego, że skazany został biskup, i to przez sąd świecki. Wielu innych biskupów poparło wyrok Maksyma. Ich stanowisko miało w przyszłości zwyciężyć. Los tej siódemki [16] miały podzielić tysiące.
cdn.
Piotr Setkowicz
PRZYPISY
1 “Przy tej okazji warto uświadomić sobie, że niepokojom w Kościele bardzo często towarzyszyły zamieszki
w miastach, wywoływane przez zwolenników walczących stron – a miasta były podzielone prawie zawsze…”
– Ewa Wipszycka – “Kościół w świecie późnego antyku” – PIW, Warszawa 1994, str. 164
2 Ojciec Juliana został zamordowany przez wyznającego arianizm cesarza Konstancjusza, a on sam “…
oszczędzony wśród ogólnego tępienia krewniaków przez synów zmarłego cesarza odbierał wraz z bratem swym Fallusem wychowanie mnisze na jednym z zamków kapadockich (od 345);Gfallus pod takim wpływem
ogłupiał, w Julianie zaś rozbudził się wstręt do chrystianizmu…” – S. Orgellbranda Encyklopedia Powszechna t. 7, Wydawnictwo T. A. Odlewni Czcionek Drukarni S. Orgelbranda Synów, Warszawa 1900.
3 W samym tylko Egipcie uwięziono, następnie wygnano 11 biskupów i 126 duchownych. Bardziej jeszcze srożono się w Syrii. – ks. Marian Banaszak “Historia Kościoła Katolickiego – Starożytność”- Akademia Teologii Katolickiej. Warszawa 1986, str. 135.
4 W przypadkach biskupów znanych nam z imienia represje polegały na wygnaniu, jednak byli oni postaciami ważnymi, cieszącymi się prestiżem, który chronił ich przed najgorszym: skandal, jaki spowodowałaby wiadomość o straceniu kogoś z nich z rozkazu cesarza, najczęściej byłby dla władcy o wiele szkodliwszy niż sama działalność niepokornych. Z ludźmi nie tak znanymi cesarz mógł się mniej liczyć. Na niższych szczeblach władzy gorliwi urzędnicy, trzymający się linii postępowania nakreślonej przez cesarza, z pewnością poczynali sobie brutalniej, zwłaszcza w przypadkach, w których nie przewidywali nadmiernego rozgłosu… - Ewa Wipszycka – op. cit. – str. 164 – 165.
5 Ewa Wipszycka – op. cit. – str. 166.
6 W jednym z nich ”…ogłoszono składanie ofiar i uprawianie wyroczni za równe zdradzie stanu i obłożono najsurowszymi karami.” - Marian Banaszak – op. cit., str. 136 – 137.
7 Sam Donat usiłował doprowadzić do usunięcia swego konkurenta – biskupa Cecyliana oskarżając go przed cesarzem Konstantynem.
8 Edykt z 31 III 382 roku przewidywał jednak karę śmierci za wyznawanie manicheizmu i szeregu innych kultów.
9 Ewa Wipszycka – op. cit. – str. 167.
10 E. Wipszycka – op. cit. – str. 169.
11 R. Konik – “W obronie Świętej Inkwizycji” – Wydawnictwo Te Deum , Warszawa 2002, str. 43.
12 Paul Johnson “Historia Chrześcijaństwa” Wydawnictwo ATEXT, Gdańsk 1993, str. 151.
13 Ibidem
14 Michael Baigent, Richard Leigh – “Inkwizycja” Wydawnictwo Amber 2002, str. 28.
15 Marian Banaszak – op. cit., str. 175.
16 Byli to: Pryscylian, kleryk Felicissimus, kleryk Armenius, diakon Aureliusz, Latronianus, Asarivus i Euchrotia
kontakt email: knp@knp.lublin.pl
Trzymasz w ręku gazetę niezwykłą. Już sam tytuł "idź POD PRĄD" sugeruje, że na naszych łamach spotkasz się z poglądami stojącymi w konflikcie z powszechnie lansowanymi opiniami. Najważniejsze jest jednak to, że pragniemy opisywać rzeczywistość nie z perspektywy teologii, dogmatów czy zmiennych nauk kościołów, lecz w oparciu o Słowo Boga, Biblię. Co więcej, uważamy, że Bóg wyposażył Cię we wszystko, abyś samodzielnie mógł ocenić, czy nasze wnioski rzeczywiście z niej wypływają. Bóg nie skierował Pisma Świętego do kasty kapłanów czy profesorów teologii. On napisał je jako list skierowany bezpośrednio do Ciebie! Od wielu lat w naszej Ojczyźnie pojęcia: chrześcijanin, chrześcijański mocno się zdyskredytowały. Stało się tak głównie "dzięki" zastępom faryzeuszy religijnych ochoczo określających się tymi wielce zobowiązującymi tytułami. Naszą ambicją jest przyczynienie się do tego, by słowo chrześcijanin - czyli "należący do Chrystusa" - odzyskało w Polsce należny mu blask!
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura