Ignatius Ignatius
265
BLOG

Wolność z nami: SBB - Relacja

Ignatius Ignatius Muzyka Obserwuj temat Obserwuj notkę 4

2.06 na placu Sejmu Śląskiego odbył się wyjątkowy koncert oryginalnego składu SBB (Józef Skrzek, Apostolis Anthimos, Jerzy Piotrowski) wraz z licznym gronem szanownych gości (wśród nich m.in. Andrzej Nowak, Sebastian Riedel, Abradab, Jan Gałach). Koncert został zagrany z okazji trzydziestolecia częściowo wolnych wyborów do Sejmu i Senatu. Aby podkreślić wyjątkowość jubileuszu zespół na tę okazję przygotował specjalny program. Koncert składał się z dwóch części. Właściwa część oparta była na zagraniu po raz pierwszy w całości albumu Follow My Dream (1978), który został nagrany w Hanowerze – RFN. Płyta ta jest bardzo szczególną pozycją w dyskografii zespołu - ocenia się ją jako szczytowe dokonanie zespołu z Siemianowic Śląskich. Traktuje się ją również jako swoisty manifest, powiew wolności.

Trudno się z powyższym nie zgodzić, wiadomo, że to potężna dawka, zacnych progresywnych dźwięków. Dlatego nie mogę zrozumieć, dlaczego kogoś podkusiło aby w niej grzebać (choćby tylko na potrzeby koncertu).

Na mój gust udział zaproszonych gości momentami odcisnął zbyt duże piętno. O ile nie mam zarzutów do wokalistów Sebastiana Riedla i Macieja Lipiny [znany z głównej roli w spektaklu Skazany na Bluesa (2014)]. To jednak więcej niż mieszane uczucia pozostały po udziale współzałożyciela grupy Kaliber 44 - Abradaba. Rozumiem, że za jednym zamachem SBB chciało przedstawić ważny album w dorobku. Rozwinąć jej koncept dostosowując do okoliczności. Podkreślić swą otwartość, jednocześnie zaakcentować rozwój i zmiany w muzyce jakie miały miejsce na przestrzeni ostatnich trzech dekad nowej rzeczywistości ustrojowej.

Tylko sądzę, że lepszym wyjściem byłaby artystyczna kolaboracja od podstaw. Nowy materiał, który mógłby w jakimś stopniu nawiązywać do dotychczasowej twórczości na zasadzie retrospekcji ale jednak wnoszący nową jakość. Stąd ni zowąd, na siłę wplecenie rapu w trakcie wykonywania utworu sprawiło niemały dysonans poznawczy. Nie mam nic przeciwko tego typu zabiegami ale drugie „Walk This Way” to to nie było. To nawet nie zbliżyło się do tego co Jan ’Kyks’ Skrzek zrobił z Miuoshem na potrzeby Piątej strony świata (2011). Pocieszające jest to że sam Skrzek mówił, że koncert ten był prapremierą, dlatego istnieje wysokie prawdopodobieństwo, że ostatecznie program zostanie jeszcze dopieszczony.

Tak jak pisałem nie rzutuje to na odbiór całości to był magiczny koncert pełen niespodzianek. Przede wszystkim trzeba wspomnieć o fantastycznym nagłośnieniu każdy z instrumentalistów brzmiał jak żyleta, nic się nie zlewało, nawet w kulminacyjnych momentach, gdzie na scenie dosłownie roiło się od wspaniałych muzyków.   

Szczerze mówiąc spodziewałem się krótszego występu, bardzo miło zostałem zaskoczony faktem, że po odegraniu albumu, zespól przygotował niespodziankę w postaci drugiej części, która ze względu na bardziej swobodny charakter i nastrój jamowania bardziej przypadł mi do gustu. Zaczęło się od fenomenalnego popisu umiejętności Piotrowskiego - jego gra na perkusji to istna poezja (wiem truizm jak cholera, ale cóż innego można napisać?). Dlatego móc oglądać i słuchać na żywo mistrza to było coś! W roli pałkera postanowił się wyżyć również Anthimos - obaj Panowie postanowili sobie pohałasować na dwie perkusje i wyszło to naprawdę znakomicie. W drugiej części zagrano m.in poruszający utwór pt. „Z miłości jestem”, „Odlot”, „Rainbow Man”. A propos gitarzysty, ewidentnie Andrzej Nowak skradł show brylując w swoim stylu. Można było odnieść wrażenie, że gitarzysta TSA odwalał brudną robotę za gitarzystę SBB, który robił swoje ale bez większych popisów. Tak jakby już nie musiał niczego nikomu udowadniać.

To było wyjątkowe muzyczne przeżycie ze sceny biła pozytywna energia, radość z wolności, która po trzydziestu latach stała się oczywistością. Szczęśliwie znajdujemy się w takim momencie dziejowym, że na co dzień nie zdajemy sobie sprawy z tego, że oddychamy wolnością tak jak powietrzem. Takie wydarzenia słusznie przypominają o tym, pozwalają się na chwilę zatrzymać i docenić wszystkie trudy, poświęcenie, przelaną krew wszystkich tych, którzy walczyli o naszą teraźniejszość i przyszłość.


Ignacy J. Krzemiński 

Zobacz galerię zdjęć:

Ignatius
O mnie Ignatius

♤Everything louder than everyone else♤ Entuzjasta hard'n'heavy

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura