Ignacy Jastrzębowski Ignacy Jastrzębowski
1298
BLOG

Rozmowa o pracę, drugi garnitur i polska reprezentacja

Ignacy Jastrzębowski Ignacy Jastrzębowski Piłka nożna Obserwuj temat Obserwuj notkę 9

Wstaję. 6 rano. Snopy światła przebijają grafitowe chmury, które dopiero co przestały płakać. Biorę szybki prysznic, golę się i układam owłosienie. W głowie mętlik, a w brzuchu jelito skręca się w węzeł gordyjski. O śniadaniu mogę zapomnieć. Dzisiaj mam rozmowę o pracę i to w renomowanej kancelarii. Przygotowywałem się godzinami, harowałem na studiach. Musi mi się udać. Ta praca jest dla mnie stworzona - staram się nakręcić pozytywnymi afirmacjami przycinając trymerem kłaki wystające z nosa. Ale autosugestie nie pomagają. Serce podskakuje do gardła, zbiera mi się na wymioty. Na szczęście mam swój ulubiony, najlepszy, najwspanialszy garnitur. Tak – zapewniam samego siebie - w nim mam szansę ich do siebie przekonać. Dzięki niemu mogę wygrać.

Olimpijskim sprintem wybiegam z domu. W ręku trzymam nadgryzioną kanapkę, którą zmajstrowała mi moja ukochana mama. Moje myśli się uspokajają, brzuszny węzeł rozwiązuje, serce już nie rozsadza klatki piersiowej. W końcu mam na sobie mój pierwszy garnitur. W nim muszę zwyciężyć. Radość jednak nie trwa długo. Dziura. Półmetrowa. Zassała moją nogę jak bagienny potwór. Starając się wykaraskać upadam na plecy. Jestem cały w błocie, muszę wrócić do domu się przebrać. Muszę założyć mój…drugi garnitur.

Czy uda mi się przekonać do siebie haerowca o bazyliszkowym spojrzeniu, zadającego niewygodne, podstępne pytania, będąc ubranym w mój drugi garnitur? Spodnie tak długo leżały w szafie…z kolei marynarki jeszcze nigdy na sobie nie miałem. Nie będę czuł się w nim komfortowo, nie będzie leżał na mnie tak dobrze jak garnitur pierwszego wyboru. Ale będzie musiał wystarczyć. Oby zapewnił mi zwycięstwo.

Wyrażenie „drugi garnitur” jest w żargonie piłkarskim powszechnie używane. Gwoli ścisłości, oznacza ono rezerwowy skład danej drużyny, wystawiany zazwyczaj w spotkaniach nieistotnych, czy w celach eksperymentalnych. W taki „drugi garnitur” ubrał naszą reprezentację selekcjoner Paulo Sousa na przedwczorajsze spotkanie z Rosją. W taki drugi garnitur musiałem ubrać się ja na jedną ze swoich pierwszych rozmów kwalifikacyjnych.

Pisząc ten tekst chciałbym odpowiedzieć sobie na kilka pytań. Czy nasza kadra jest w stanie wygrywać mecze o stawkę w drugim garniturze? Czy Paulo Sousa zmuszony do wymiany nawet samej marynarki (czytaj Roberta Lewandowskiego) lub poszczególnych jej guzików, wyprasuje garnitur tak drobnostkowo, że i tak nasza reprezentacja osiągnie w nim sukces? Czy zawodnicy tacy jak Świerczok, Puchacz, Piątkowski, Helik, Świderski, Frankowski mogą godnie zastąpić zawodników pierwszego garnituru, jeżeli będą musieli? I w końcu, czy mecz z Rosją w jakimkolwiek stopniu odpowiedział nam na wyżej zadane pytania?

Zaczynając od ostatniego pytania - osobiście uważam, że nie. Ale po kolei. Na pewno powodem do optymizmu była postawa Kuby Świerczoka – napastnika Piasta Gliwice wypożyczonego z Łudogorca Razgrad. Już w 4 minucie, z zimną krwią, zapakował piłkę do rosyjskiej siatki. Potem, w 29 minucie, pokusił się o efektowny, trochę przypominający dośrodkowanie (może miał nim być), strzał z rogu pola karnego, którym obił poprzeczkę bramki Szunina. Na pochwałę zasługuje również Michał Helik, który przez całe spotkanie był pewnym punktem naszej defensywy. W pierwszej połowie zaliczył bardzo ważną interwencję w naszym polu karnym. I tu się kończą te wyraźnie pozytywne akcenty. Tymoteusz Puchacz, dla którego mecz z Rosją był debiutem z orzełkiem na piersi, zawalił bramkę. Nie upilnował Karajewa – prawego obrońcy Zenitu, który prześlizgnął się za jego plecami i z ostrego kąta pokonał nie najlepiej interweniującego Łukasza Fabiańskiego. Kamil Piątkowski, który do tej pory bronił barw Rakowa Częstochowa, a po Euro przeniesie się do Red Bulla Salzburg, zagrał poniżej swoich możliwości. Co prawda popisał się kilkoma ładnymi, prostopadłymi podaniami, jednak zdarzały mu się również zagrania rażąco niedokładne. Wiele problemów sprawiało mu także upilnowanie silnego Artioma Dziuby. Przemek Frankowski, grający z prawej strony formacji defensywnej, zaczął spotkanie fantastycznie. Ze spokojem grabarza wyłożył futbolówkę Świerczokowi, co zaowocowało jedyną naszą bramką w tym spotkaniu. Niestety, potem przygasł. Zaledwie kwadrans później, dopuścił Golovina do dośrodkowania, po którym piłka wylądowała w naszej siatce. Dawid Kownacki, grający na co dzień w Fortunie Düsseldorf, zagrał zwyczajnie słabo. Był nieskuteczny, a w kilku sytuacjach miał problemy z przyjęciem piłki. Podobnie Karol Świderski, który mógł zaznaczyć swoją obecność w 40 minucie spotkania. Jednak jego strzał głową bez większego wysiłku złapał Szunin. Warto wspomnieć jeszcze o Kacprze Kozłowskim, który na boisku pojawił się w 70 minucie. 17-latek to najmłodszy zawodnik w naszej reprezentacji i wschodząca gwiazda Pogoni Szczecin. Na placu gry był wyraźnie stremowany, ale bardzo aktywny. Oddał nawet jeden strzał, chociaż bardzo niecelny. Ale to za mało, żeby przekonać do siebie kibiców i selekcjonera.

A więc? Jakie wnioski? Jak zdążyłem już odpowiedzieć wcześniej, ciężko wysnuć jakiekolwiek. Paulo Sousa po wtorkowym przeglądzie wojsk wcale nie jest mądrzejszy. Nie ma pojęcia, czy może liczyć na swoich rezerwowych zawodników. Jest tak samo skonsternowany i niepewny jak ja, po zassaniu przez drogową dziurę. Na te chwilę nie można powiedzieć, czy nasz polski Portugalczyk będzie zmuszony do przebierania naszej kadry (chociaż przez kontuzję wypadł z niej już Krzysztof Piątek). Lewandowski, Milik, Krychowiak, Klich, Bednarek, Bereszyński, na tę chwilę wszyscy kluczowi zawodnicy są zdrowi. Ale co jeżeli, któremuś z nich przytrafi się kontuzja? Albo po prostu będą grali przysłowiowy piach? Wtedy warto być pewnym swojej rezerwowej garderoby. Wierzyć w swój drugi garnitur. A oprócz Kuby Świerczoka i Michała Helika żaden rękaw czy nogawka drugiego garnituru mnie nie przekonał. Cóż, miejmy nadzieję, że nasz kochany Paulo nie będzie przyparty do muru jak ja przed rozmową kwalifikacyjną. Oby nasz narodowy garnitur na Euro był tym pierwszym, ewentualnie z subtelnymi dodatkami w postaci helikowej poszetki i świerczokowego guziczka.


Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Sport