wqbit wqbit
866
BLOG

List do Rzymian: Czemuż czynimy to, czego nienawidzimy!?

wqbit wqbit Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 0

Rozdział 7

Wers 1

Czyż nie jest wam wiadomo, bracia - mówię przecież do tych, co Prawo znają - że Prawo ma moc nad człowiekiem, dopóki on żyje?

Punktem wyjścia nad całością rozważań na temat wolności chrześcijańskiej jest stwierdzenie, że człowiek odkupiony nie znajduje się już we władaniu Prawa; został wyzwolony nie tylko z więzów grzechu i śmierci ale tez spod działania Prawa. Trudno dociec co Paweł ma na myśli twierdząc ,że rzymianie są ludźmi, którzy znają prawo; czy jest to aluzja do prawniczych zamiłowań Rzymian, czy też Paweł zwraca się do Judeo chrześcijan rzymskich czyniąc pochlebna aluzję do ich biegłości w Prawie żydowskim. Jednakże wydaje się, że Apostoł ma tu na myśli wszelkie prawo bo wszelkie prawo odnosi się do żyjących. Myśl wyrażona na razie dość ogólnie jest jednak jasna. Człowiek ochrzczony współumarł i został współpogrzebany z Chrystusem (por Rz 6.1-11).

Wersy 2-3

Podobnie też i kobieta zamężna, na mocy Prawa, związana jest ze swoim mężem, jak długo on żyje. Gdy jednak mąż umrze, traci nad nią moc prawo męża. Dlatego to uchodzić będzie za cudzołożną, jeśli za życia swego męża współżyje z innym mężczyzną. Jeśli jednak umrze jej mąż, wolna jest od tego prawa, tak iż nie jest cudzołożną, współżyjąc z innym mężczyzną.

Paweł ilustruje to przykładem zaczerpniętym z prawa małżeńskiego. Prawo starotestamentalne zostało przyrównane do prawa jakie mężowi przysługiwało względem żony, która jest jakby Izraelem ST. Paralelizm nie jest jednak doskonały, ponieważ dotąd Paweł mówił o umieraniu tych co dotąd podlegali Prawu, dokładnie o ich współumieraniu z Chrystusem w chwili przyjmowania chrztu, teraz zaś mówi o śmierci męża symbolizującego władzę, czyli Prawo. Prawo męża ma tak długo we władaniu żonę dopóki żyje mąż. Gdyby za życia męża niewiasta związałaby się z innym mężczyzną to słusznie uchodzić będzie za nierządnicę. Ale ten stan trwa dopóki żyje legalny małżonek; z chwila jego śmierci może swoje współżycie zalegalizować i nikt już nie będzie miał prawa nazywać jej nierządnicą.

Wers 4

Tak i wy, bracia moi, dzięki ciału Chrystusa umarliście dla Prawa, by złączyć się z innym - z Tym, który powstał z martwych, byśmy zaczęli przynosić owoc Bogu.

Zdaniem jednych przyjmujący chrzest umierają dla prawa starego człowieka, żyjącego tylko sprawami ciała, zdaniem innych chrzest to obumarcie dla prawa starotestamentalnego. Niezwykłe jest stwierdzenie, że chrześcijanin umiera Prawu przez ciało Chrystusa. Najbardziej prawdopodobne wytłumaczenie co Paweł miał na myśli to, że jest wezwaniem do takiej przemiany naszego życia aby móc przynależeć tylko do zmartwychwstałego Chrystusa i będąc duchowo zjednoczeni z Nim przynosić owoce godne Bogu i Jemu miłe.

Wersy 5-6

Jak długo bowiem wiedliśmy życie cielesne, grzeszne namiętności [pobudzane] przez Prawo działały w naszych członkach, by owoc przynosić śmierci. Teraz zaś straciło moc nad nami Prawo, gdy umarliśmy temu, co trzymało nas w jarzmie, tak, że możemy pełnić służbę w nowym duchu, a nie według przestarzałej litery.

Jeszcze jeden powrót do smutnej przeszłości. Życiem człowieka nieochrzczonego rządziło ciało. Żyć wg ciała to poddawać się grzesznym pożądliwościom, które ujawniają tym większą siłę im wyraźniej ich działanie miało być określone przez różne nakazy i zakazy. Otóż gdy człowiek żyje w ciele Prawo aktywizuje uśpione do pewnego stopnia lub drzemiące w człowieku grzeszne pożądliwości. Życie tego rodzaju nie mogło się zakończyć inaczej jak tylko śmiercią wieczną.

Natomiast cechą ludzi żyjących epoce zapoczątkowanej przez przyjście Chrystusa jest to, że przestali być podmiotami Prawa, że umarli dla Prawa. Nie przestali być sługami, nadal służą, ale jest to służenie w duchu, a nie bezmyślne formalistyczne przestrzeganie najdrobniejszych przepisów Prawa. Zastosowane tu greckie rzeczowniki jednoznacznie mówią, że Chrześcijaństwo nie jest sektą żydowską tylko wtargnięciem w losy człowieka czegoś zasadniczo nowego.

Wers 7

Cóż więc powiemy? Czy Prawo jest grzechem? Żadną miarą! Ale jedynie przez Prawo zdobyłem znajomość grzechu. Nie wiedziałbym bowiem, co to jest pożądanie, gdyby Prawo nie mówiło: Nie pożądaj!

Ciekawe, że wersy 7-13 to apologia Prawa Mojżeszowego najbardziej usystematyzowana i najobszerniejsza pozostawiona akurat przez Pawła. W związku z tym, że Apostoł dopiero co stwierdził, że drzemiące w człowieku złe skłonności były niejako pobudzone do życia przez nakazy i zakazy Prawa, ktoś mógłby pomyśleć, że Prawo samo w sobie też jest synonimem grzechu, albo, że tkwią w nim jakieś grzeszne moce, które w zetknięciu z ludzka słabością powodują reakcje w postaci grzechu. Lecz tego rodzaju przypuszczenie Paweł uważa za absolutny nonsens, posługując się przy tym typowym me genoito – nigdy! Za chwilę poprawi się dorzucając, że jednak Prawo pozostaje jednak w pewnym związku z grzechem, a mianowicie Prawo przyczynia się do poznania grzechu. Pierwsza osoba wydaje się mieć tu znaczenie symboliczne i Paweł ma na względzie nie tylko swoja własną przeszłość. Dzięki Prawu człowiek nie tylko dowiaduje się, że jest grzesznikiem, ale także, że to czego pożąda jest często złe. Oprócz zła, które jest złem z samej natury, są rzeczy złe, ponieważ są zakazane przez prawodawcę, np. ze względu na dobro większości. A że grzech popełnia się wolą, pożądaniem, dlatego złem jest to czego prawo zabrania nawet pożądać. Bez Prawa nic nie wiedzielibyśmy o istnieniu takiego zła. To odnosi się do każdego prawa nie tylko mojżeszowego rzecz jasna, ale ono mówi wyjątkowo wyraźnie o grzesznych pożądaniach (Wj 20,17), a pożadań o których tu mowa nie należy ograniczać tylko do sfery ciała. Jest to chęć przedkładania wszelkiej własnej woli nad wolę Bożą. Zatem Prawo samo w sobie nie jest grzechem, ale dzięki niemu dowiadujemy się, że oto jesteśmy grzesznikami.

Wersy 8-9-10

Z przykazania tego czerpiąc podnietę, grzech wzbudził we mnie wszelakie pożądanie. Bo gdy nie ma Prawa, grzech jest w stanie śmierci.
Kiedyś i ja prowadziłem życie bez Prawa. Gdy jednak zjawiło się przykazanie - grzech ożył, ja zaś umarłem. I przekonałem się, że przykazanie, które miało prowadzić do życia, zawiodło mnie ku śmierci.

Był kiedyś czas, że ci w imieniu których Paweł przemawia cieszyli się pełnią życia. Był to czas, w którym jeszcze nie zostało ogłoszone Prawo. Tkwiąca już w człowieku grzeszność (amartia) nie dawała jeszcze o sobie znać, była jakby martwa. Z chwila gdy pojawiło się Prawo, odżyła. Przez Prawo należy znowu rozumieć nie dekalog, ale jakiekolwiek nakazy i zakazy, na oznaczenie których Paweł stosuje zamiennie nomos lub entole. Działalność, zaktywizowanie martwej grzeszności oznaczało kres tj. śmierć dotychczas żyjącego człowieka. Taka jest smutna konsekwencja proklamacji Prawa. To co miało służyć dobru człowieka co miało go doprowadzić do życia wiecznego ,w rezultacie ściągnęło na niego śmierć. Oczywiście w tym wypadku zarówno śmierć jak i życie maja znaczenie duchowe co ma potwierdzenie w bardzo wielu tekstach Pawła (Rz 1,17, 6, 11 13, 8, 13b, Tes 5 10, Ga 2,19, Flp 1, 21)

Wers 11

Albowiem grzech, czerpiąc podnietę z przykazania, uwiódł mnie i przez nie zadał mi śmierć.

Paweł, powtarzając prawie dosłownie myśl zawarta w wersie 8, dorzuca tym razem szczegół o uwodzicielskiej i wręcz zabójczej działalności tkwiącej w nas skłonności do grzechu. Najprawdopodobniej idea uwiedzenia, oszukania człowieka nawiązuje do kusicielskiej działalności węża (Rdz 3,13), choć z drugiej strony wiadomo, że każdy zakaz ma to do siebie, że skłania człowieka do działania akurat przeciwnego. Ostatecznie jednak każdy grzech prowadzi do rozczarowania i napełnię człowieka smakiem gorzkiego zawodu.

Wers 12

Prawo samo jest bezsprzecznie święte; święte, sprawiedliwe i dobre jest też przykazanie.

Prawo zatem, nie jest grzechem, jest święte, sprawiedliwe i dobre. Niewykluczone że użyte tu wspomniane wcześniej określenia nomos i entole, stosowane u Pawła zamiennie, z których pierwsze oznacza prawo jako takie a drugie poszczególne przepisy prawa. W każdym razie Pawłowi chodzi na pewno o Prawo Mojżeszowe, bo o żadnym innym nie powiedziałby Paweł, że jest świete, czyli, że pochodzi od Boga, sprawiedliwe tzn. odpowiada Jego woli i zamiarom i że jest dobre tzn. wydaje owoc w postaci czynów moralnie dobrych.

Wersy 13 14

A więc to, co dobre, stało się dla mnie przyczyną śmierci? Żadną miarą! Ale to właśnie grzech, by okazać się grzechem, przez to, co dobre, sprowadził na mnie śmierć, aby przez związek z przykazaniem grzech ujawnił nadmierną swą grzeszność. Wiemy przecież, że Prawo jest duchowe. A ja jestem cielesny, zaprzedany w niewolę grzechu.

Ale wyimaginowany przeciwnik Pawła nie ustępuje. Skoro Prawo jest święte, sprawiedliwe i dobre to jak można twierdzić, a Paweł stwierdził to przed chwilą, że Prawo sprowadza na człowieka śmierć? Czy śmierć może pochodzić od tego co dobre? Apostoł protestuje bardzo energicznie. Sprawcą całego zła, ze śmiercią jako największym złem jest drzemiąca w każdym człowieku grzeszność (amartia). Prawo tylko pozornie służy złemu celowi, pobudzając do życia ową grzeszność. W gruncie rzeczy wyświadcza ono człowiekowi wielką przysługę bo pozwala stwierdzić jak wielka jest w każdym człowieku skłonność do złego. Zrozumiawszy w końcu w jak opłakanym stanie każdy się znajduje, tym bardziej pragnie człowiek Bożego miłosierdzia. Grzechy rodzą się w sferze cielesności i właśnie człowiek jest cielesny, w zasadzie zaprzedany w niewolę grzechu, a nie Prawo, które jest poza tą sferą. Jedno nie ulega wątpliwości przyczyn swojej moralnej nędzy powinien człowiek doszukiwać się w sobie samym a nie poza sobą, zwłaszcza nie w Prawie. Z drugiej strony człowiek dowiaduje się czym naprawdę jest grzech i jak wyglądało jego panowanie gdy znajdował się pod Prawem. W pełni zaś dopiero Ewangelia ujawniła tę funkcje Prawa

Wers 15

Nie rozumiem bowiem tego, co czynię, bo nie czynię tego, co chcę, ale to, czego nienawidzę - to właśnie czynię.

Wers ten najdobitniej pokazuje dramat człowieka wewnętrznie rozdartego. Opanowany przez grzeszne siły człowiek nie pojmuje dokładnie tego co czyni.Chodzi tu o niezdawanie sobie sprawy ze wszystkiego co w konsekwencji powodują czyny człowieka zaprzedanego grzechowi. Trzy zastosowane tu czasowniki informują, że w człowieku zmagają się dwie potężne siły: chcenie i działanie. Chcenie pochodzi od Boga, samym zaś działaniem kieruje ludzkie ciało (por. Ga 5,16-17).

Wers 16

Jeżeli zaś czynię to, czego nie chcę, to tym samym przyznaję Prawu, że jest dobre.

Fakt, że ludzkie pragnienia – co prawda nie urzeczywistnione – pochodzą od Boga, zgodne są z wolą Bożą – świadczy o tym, że Prawo jest dobre i szlachetne i człowiek w gruncie rzeczy chciałby je wypełniać

Wers 17

A zatem już nie ja to czynię, ale mieszkający we mnie grzech.

Jeszcze raz wraca Paweł do potęgi tkwiącej w człowieku grzeszności. Pozbawiony pomocy Chrystusa człowiek jest jakby ślepy narzędziem we władaniu grzesznych mocy. Idea grzechu zamieszkująca niby osoba wnętrze przewrotnego człowieka znana tez jest w literaturze apokryficznej. W ten sposób człowiek – dosłownie jego „ja” – staje się niewolnikiem mieszkających w nim, złych mocy.

Wers 18

Jestem bowiem świadom, że we mnie, to jest w moim ciele, nie mieszka dobro; bo łatwo przychodzi mi chcieć tego, co dobre, ale wykonać - nie.

Przyczyną główną całego dramatu jest to, że w człowieku widzianym od strony czysto zewnętrznej nie ma miejsca na dobro; dobro nie mieszka w ludzkim ciele. Chodzi to nie tylko o dobro w sensie moralnym, ale o wszystkie owe wartości, które składają się na szczęście wieczne. Dlatego nawet najszlachetniejszych pragnień człowiek nie jest w stanie zrealizować. W rzeczywistości cały czas działa na własną szkodę, czyniąc to czego nie chciałby czynić. „Ja” i „ciało” to u człowieka grzesznego pojęcia pokrywające się nawzajem

Wersy 19 i 20

Nie czynię bowiem dobra, którego chcę, ale czynię to zło, którego nie chcę. Jeżeli zaś czynię to, czego nie chcę, już nie ja to czynię, ale grzech, który we mnie mieszka.

Wers 19 jest powtórzeniem wersu 15 a wers 20 wersu 17. Wszystkie te dublety maja na celu podkreślenie niemocy ludzkiego „ja”, z natury szlachetnego i pragnącego dobra oraz wszechmocnej, mieszkającej w człowieku skłonności do złego.

Wers 21

A zatem stwierdzam w sobie to prawo, że gdy chcę czynić dobro, narzuca mi się zło.

Wydaje się, że Paweł próbuje jeszcze raz wyciągnąć wnioski z dotychczasowych rozważań. Pierwszy: człowiek, który uważając prawo za dobre stara się dobrze czynić ciągle jednak towarzyszy zło, jest stale obok niego, jest dosłownie stale pod ręką (to kakon parakeitai). Nomos tu użyty oznacza wszelki nakaz, polecenie, normę.

Wers 22

Albowiem wewnętrzny człowiek [we mnie] ma upodobanie zgodne z Prawem Bożym.

Wymienione tu Prawo należy utożsamiać albo z Prawem Mojżeszowym, albo z prawem naturalnym, które człowiek nosi w duszy. Człowiek wewnętrzny zaś to nie człowiek wzmocniony łaską, lecz to właśnie owa zdrowa cząstka każdego człowieka, lub rozsądek albo sumienie.

Wers 23

W członkach zaś moich spostrzegam prawo inne, które toczy walkę z prawem mojego umysłu i podbija mnie w niewolę pod prawo grzechu mieszkającego w moich członkach.

Ale co chwila daje znać o sobie inne prawo, inny porządek. Znalazło ono sobie miejsca zamieszkania w ludzkich członkach, a zgubna działalność tego prawa polega na ciągłym przeciwstawianiu się prawu rozsądku lub inaczej prawu ducha. Owo drugie prawo jest niestety potężniejsze. Odnosi zwycięstwo nad prawem rozsądku, bierze ów rozsądek w niewolę i oddaje całego człowieka we władanie jakby trzeciego prawa tj. prawa grzechu.

Wers 24

Nieszczęsny ja człowiek! Któż mnie wyzwoli z ciała, [co wiedzie ku] tej śmierci? Dzięki niech będą Bogu przez Jezusa Chrystusa, Pana naszego!

Skazany na niekończące się zmagania z samym sobą – dokładniej z siłami, które tkwią w jego wnętrzu – człowiek naprawdę zasługuje na miano istoty godnej pożałowania. Nic dziwnego, że człowiek wzdycha do kogoś, kto byłby w stanie wyzwolić go ze zgubnej mocy ciała. Nie ma jednak człowieka, który mógłby tego dokonać, ponieważ wszyscy są w podobnej sytuacji.

Wers 25

Tak więc umysłem służę Prawu Bożemu, ciałem zaś - prawu grzechu.

Otóż dzieła wyratowania człowieka z więzów śmiertelnego i śmiercionośnego ciała dokonał już Jezus Chrystus. Ponieważ inicjatywa zbawczego działania Chrystusa spoczywa wg teologii Pawła w rękach Boga, nic dziennego że swoją wdzięczność za wyratowanie z beznadziejnego położenia okazuje człowiek Bogu Ojcu, ale przez Jezusa Chrystusa.

Zaistniała sytuacja zupełnie nowa. Nowy człowiek żyje w atmosferze przepojonej Chrystusem. Nadal jednak trwa walka ponieważ człowiek cały czas jest przedmiotem oddziaływania dwojakiego prawa: Prawa Bożego i prawa grzechu. Wers 25 streszcza cały rozdział 7.

Rozdział 8

Wers 1

Teraz jednak dla tych, którzy są w Chrystusie Jezusie, nie ma już potępienia.

Cechą charakterystyczną nowego życia jest świadomość wydostania się z więzów Prawa, grzechu i śmierci. Świadomości tej towarzyszy nie mniej mocna przekonanie, że w nowy stan egzystowania żadną miarą nie można wejść o własnych siłach. Złe skłonności ciągle mają do nas dostęp, ale dzięki temu, że mieszka w nas Boży Duch, można przeciwstawić się złym skłonnościom,

        

 

wqbit
O mnie wqbit

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Kultura