Yeck Yeck
163
BLOG

Sewilla FC - Getafe. Relacja

Yeck Yeck Piłka nożna Obserwuj temat Obserwuj notkę 1

image

Godzina rozpoczęcia meczu 20:45, a tu temperatura jak w piekarniku. Nie ma co narzekać, trzeba grać. Ci co wybiegli dziś o 16, czy 18 lepiej nie mieli. Kibice szczelnie wypełnili Estadio Ramon Sanchez-Pizjuan, zostały tylko pojedyncze miejsca. Czuć atmosferę piłkarskiego święta, kibice głównie miejscowi, co tworzy zupełnie inną atmosferę niż np. na Camp Nou, gdzie jest dużo turystów. Tu cały stadion "żyje" klubem. Pozostając przy porównaniu z Camp Nou, tam można wnieść granatnik na stadion, tu na bramkach sprawdzają. Nie żeby jakoś bardzo skrupulatnie, ale jednak.

image 

Mecz zaczął się od trzęsienia ziemi, w 3. minucie Molina wypuścił w uliczkę prostopadłym podaniem Angela na czystą pozycję i było 0:1 dla Getafe. Do tej pory nikt nie wymyślił nic skuteczniejszego w piłce. Od tego czasu goście mądrze się bronili, trzymali blisko linie i czekali na błędy gospodarzy, a nie były to długie okresy, bo ci je robili skolka ugodno i to, że do przerwy skończyło się tylko 0:2, Sewilla nie powinna mieć pretensji do nikogo. Akcja z pierwszych minut nie była jedyną skuteczną w tej połowie. Roque Mesa nie wszedł dobrze w mecz, zaraz na początku przeciwnik założył mu siatkę i już mu ta nieporadność została. Straty, same złe decyzje, to była tykająca bomba w środku pola drużyny Pablo Machina. Z przodu chaos, trudno było gospodarzom wykreować dobre sytuacje. W 15. minucie błysnął Pablo Sarabia, jednym przyjęciem zwiódł pół obrony Getafe, ale uderzył niecelnie. Niewiele takich błysków pokazała Sewilla w 1. połowie. 

Sewilla gra systemem 3-4-3. W takim ustawieniu Navas ma do zagospodarowania całą prawą stronę. Gdy Sewilla się broni, Navas pełni rolę prawego obrońcy, gdy atakuje, pędzi do linii końcowej przeciwnika. Nie wiem czy takie oranie 33-latkiem dobrze wpływa na jego wydolność i daje jednocześnie wystarczająco dużo zespołowi. Dziś wiele z tego nie wyszło. Navas ambitnie starał się przez cały mecz, ale ani z przodu nic nie wykreował, ani z tyłu nie załatał wszystkich dziur. Jego vis-a-vis z lewej strony Aleix Vidal taki widoczny nie był. A zadania nie ułatwiał mu ustawiony wyżej po tej samej stronie, kompletnie niewidoczny Nolito. 

Odniosłem wrażenie, że system 3-4-3 wychodzi Machinowi w Sewilli jak reprezentacji Polski za późnego Nawałki. Każdy szybszy wypad Getafe do przodu sprawiał, że gospodarze gubili się. 3-4-3 w defensywie to pełna elektryka. W 38 minucie kolejny taki wypad i obrońca Sewilli wybija piłkę wprost pod nogi Angela, a ten zdobywa drugą bramkę. W przerwie Machin zrobił dwie zmiany. Za beznadziejnych dzisiaj - Roque Mesę i Nolito - wpuścił Ben Yeddera i Franco Vazqueza. To był dobry pomysł. Ruchliwy Ben Yedder robił sporo zamieszania z przodu, a Argentyńczyk z włoskim paszportem uporządkował grę drugiej linii. Obraz gry się zmienił, gol dla Sewilli wisiał na włosku, ale nie chciał wpaść. Mieliśmy kilka kontrowersji. W jednej z nich sędzia odgwizdał spalonego, ale na powtórkach na telebimach widać było, że piłkarz Sewilli był, "na oko" w linii z obrońcami. Po chwili pokazano jeszcze raz tę samą sytuację, ale teraz miałem wrażenie, że jedną stop-klatkę przesunięto i piłkarz gospodarzy był już wysunięty. Na stadionie zawrzało. Sędziowie skorzystali z VAR, bo w tej sytuacji padł gol, ale sędzia podtrzymał decyzję o spalonym. Swoją drogą, u nas takich powtórek nie pokazują, a szkoda, bo jest więcej emocji. 

Jeśli chodzi o kibiców, w ichnim kotle doping przez cały mecz. Nie było zorganizowanego osobnego sektora gości, co nie znaczy, że kibiców gości nie było. Znajdowali się poprzetykani, niczym ciasto rodzynkami, po całym stadionie, w małych kilkuosobowych grupkach. Oczywiście w barwach. Gdy padały gole dla ich ulubieńców nie ukrywali radości, tylko wyskakiwali dumnie do góry. Ciekawy widok.

image

Wyobraziłem sobie taki sam np. na derbach Krakowa, wszystko jedno z której strony Błoń. Wychodziliby chyba z tasakiem w plecach. No, ale może Sewilla ma jakąś sztamę z Getafe. Tego nie wiem. W trakcie wyczytywania składu gości, kibice gospodarzy nie gwizdali na piłkarzy Getafe, a gdzieniegdzie pojawiały się oklaski kibiców gości. Miejscowa publika zrobiła wyjątek dla Portillo, który otrzymał rzęsistą porcję gwizdów. Można to zrozumieć, w końcu były gracz Betisu. Ogólnie atmosfera bardzo przyjemna, choć gdy pojawiały się kontrowersje, a dziś ich nie brakowało, to gwizdy były tak donośne, że przebijały nawet KOD-ziarzy gwiżdżących na dziennikarzy TVP. 

Tak było chociażby, gdy chwalony już przeze mnie Vazquez wypuścił na czystą pozycję Ben Yeddera, a ten został ewidentnie sfaulowany przez bramkarza. Tyle, że sędzia podniósł chorągiewkę. VAR nie pomógł, decyzja podtrzymana. Potem była jeszcze jedna taka sytuacja i znowu został odgwizdany spalony. Mimo, że Sewilla lepiej zaczęła drugą połowę, Getafe dalej się ogryzało. W jednej z sytuacji Molina przedarł się w pole karne i wystawił piłkę Portillo, ale ten zmarnował świetną sytuację. Molina powinien mieć drugą asystę w tym meczu. Chyba najlepszy piłkarz gości. Dobrze się zastawiał, nie tracił piłek i wypracowywał ciekawe akcje partnerom.  

Sewilla, jak to się ładnie mówi, ma większy potencjał piłkarski, ale dziś tego nie pokazali. Trochę zabrakło szczęścia, bo kilka tych odgwizdanych spalonych było minimalnych. Z drugiej strony mogli spokojnie przegrać 0:4. Nie wspomniałem do tej pory o Banedze, a przecież to centralna postać w drużynie Sewilli. Nie wspomniałem nieprzypadkowo, bo go po prostu było mało. Jego liderowanie objawiało się dziś głównie werbalnie i machaniem łapami, bo dobrych piłek dał tyle, co kot napłakał. Na koniec dwa słowa o Andre Silvie. Cudowne dziecko portugalskiej piłki pokazało dziś niewiele, żeby nie powiedzieć nic, ale coś w sobie ma. Myślę, że wkrótce się przekonamy, czy ten talent eksploduje, czy pozostanie takim wiecznym talentem.  Dobrą zmianę dał też Quincy Promes, "żywy", ogarnięty technicznie, parę razy zakręcił obrońcami Getafe. Nic to nie dało. Około 80. minuty powietrze zeszło z gospodarzy i dało się odczuć, że stracili wiarę choćby na remis. Kibice też chyba to odczuli, bo przed końcowym gwizdkiem z 30% opuściło stadion. 

No i tak ten mecz dotoczył się do końca. Przegrana Sewilli w derbach, teraz z Getafe. Nie wygląda to ciekawie, ale sezon długi i jeszcze wiele może się zdarzyć. Zespół z potencjałem na pierwszą czwórkę.

A jeśli ktoś się zastanawia, będąc w Sewilli, czy wybrać się na mecz, polecam z czystym sumieniem. Dobrze spędzony czas.

Yeck
O mnie Yeck

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Sport