Yeck Yeck
90
BLOG

Słowenia - Polska. Pierwsze potknięcie

Yeck Yeck Piłka nożna Obserwuj temat Obserwuj notkę 2

    W składzie podanym przez Brzęczka wielkich niespodzianek nie było, ale niewielkie już tak. Wiosną pierwszym bramkarzem był Szczęsny, którego z czerwcowych meczów wyeliminowała kontuzja. Teraz jest w pełni sił, mimo to selekcjoner zdecydował się na Fabiańskiego, zaznaczając, że to on będzie "jedynką" podczas jesiennej batalii. Zdaje się, że pozycja nr jeden w bramce będzie ogłaszana kwartalnie. Może być i tak, jak sobie chrzestna życzy, który by nie stał, da sobie radę. Na lewej obronie postawił na Bereszyńskiego, który, cytując klasyka, zastępuje piłkarza, którego nie ma. No, ale tym razem ten piłkarz jest, nazywa się Maciej Rybus i jest w pełni sił. Widać Brzęczek nie nabrał jeszcze zaufania do defensora Lokomotiwu i postawił na wariant, który, było nie było, sprawdził się we wcześniejszych meczach. Kontuzjowanego Glika zastąpił Pazdan i to naturalna zmiana. Druga linia bez niespodzianek. Zieliński ma pewny plac w silnym Napoli, Krychowiak ustabilizował formę w solidnym Lokomotiwie, Klich jest pewniakiem w Leeds oraz Grosicki, trzymający poziom w Hull, gdzie jest wyróżniającym się graczem. Brzęczek zdecydował się posadzić na ławce Błaszczykowskiego, który po kontuzji wszedł do Ekstraklasy z buta, notując asysty i kluczowe podania i pokazał, że jak mu zdrowie pozwoli to pozamiata w tej lidze. Przed meczem atak na papierze nie wyglądał najlepiej. Milik kontuzjowany, Piątek się zaciął a Kownacki dopiero wraca do gry po kontuzji. Znowu ostał się jeden Lewandowski, ten dla odmiany jak zawsze zdrowy jak koń. Ostatecznie Brzęczek zdecydował się na duet Lewandowski - Piątek. Słowenia, wydawało się przeciętny zespół. Poza Oblakiem, czołowym bramkarzem świata, uwagę przykuwał Ilicić z Atalanty, który dobrze sobie radzi w Serie A.  

    Początek pokazał, że to my chcemy mieć inicjatywę w tym meczu. Zaczęliśmy wysokim pressingiem, skracaliśmy pole gry, Słoweńcy nie mogli pograć piłką. Mimo to pierwszy celny strzał w tym spotkaniu oddał Ilicić w takiej sytuacji trochę z niczego. Znalazł się na 18. metrze przed naszą bramka, ładnym balansem ciała zwiódł obrońcę i strzelił po ziemi, jednak taki strzał Fabiański bez problemu odbił. Aktywny od początku był Zieliński, pokazywał się do gry, wykonywał stałe fragmenty. Dziś ustawiony z prawej strony, gdzie już był próbowany w reprezentacji i mecz z Izraelem pokazał, że z dobrym skutkiem, mimo iż w Napoli gra po drugiej stronie. 

    W 20. min. na prawej stronie przed polem karnym Słoweńców zrobił się hektar wolnego miejsca, do piłki doszedł Kędziora, miał tyle czasu i miejsca, że mógł zrobić milion rzeczy, ale jak piłkarz ma za dużo czasu to niedobrze, bo zaczyna myśleć i w końcu zagrał do nikogo zamiast przylutować w stylu Pavarda z Argentyną. W 28. min. w dziecinny sposób Pazdana ograł Sporar i groźnie dośrodkował, ale Fabiański wyciągnął się jak struna (nie mylić z Andrażem) i sprzątnął piłkę sprzed nosa Ilicicia. To pierwszy taki indywidualny błąd naszego piłkarza w tym meczu. Od tego czasu coraz częściej do głosu dochodzili gospodarze, a nasza gra była coraz bardziej bezbarwna. W 33. min. rzut rożny dla gospodarzy, w drugie tempo wszedł w pole karne Struna jak dzik w szyszki i było 1:0. Parę minut później kolejny groźny atak Słoweńców po naszej lewej stronie. To pokazuje, że granie nominalnym prawym obrońcą po lewej stronie nie zda egzaminu na dłuższą metę. Silniejsi rywale bezwzględnie to wykorzystają. Traci na tym sam Bereszyński który jest prawym obrońcą o uznanej już marce w serie A, ale na lewej stronie wygląda jak pół Bereszyńskiego. Nie do końca czuje ustawienie w defensywie, a w ofensywie traci większość swoich atutów. 

    Mimo, że mieliśmy przewagę na początku spotkania, to nic z tego nie wyszło, a im dalej w mecz tym więcej z gry mieli gospodarze. Prowadzeni przez swojego lidera, najlepszego piłkarza na placu gry, Ilicica zasłużenie schodzili do szatni prowadząc 1:0. 

    Słabo zaczęliśmy drugą połowę. Po paru minutach kontrę rozpoczął Zieliński, który po udanym początku meczu szybko przygasł, tym razem ładnie pociągnął, minął dwóch przeciwników i gdyby podanie było minimalnie bardziej precyzyjne, Lewandowski znalazłby się sam na sam z Oblakiem. Mogliśmy mieć nadzieję, że ta akcja będzie dobrym prognostykiem na resztę spotkania. Jak się później okazało, to była niestety nasza ostatnia udana akcja. Z upływającym czasem niewiele ciekawego działo się na boisku, Słoweńcy zadowoleni z wyniku cofnęli się, my nie bardzo potrafiliśmy stworzyć jakieś zagrożenie pod bramką Oblaka. Po kilkunastu minut takiej kopaniny genialną piłkę zagrał Ilicic do Sporara na wolne pole, ten pognał na naszą bramkę i podwyższył na 2:0. Po strzeleniu drugiego gola Słowenia nabrała jeszcze większej pewności siebie. Mądrze się bronili, umiejętnie wybijali naszych z rytmu. My nie potrafiliśmy znaleźć klucza do ich obrony. Z każdą upływającą minutą coraz bardziej byliśmy pogodzeni z porażką, gra była rwana, bez wiary w sukces. 

    Z kronikarskiego obowiązku odnotujmy, że w 75. min. boisko opuścił Krzysztof Piątek, choć gwoli ścisłości trzeba dodać, że i tak go nie było. Pierwszy raz go widziano, gdy grali hymn przed meczem i drugi raz, gdy zmieniał go Kownacki. 

    Nasi byli lekko śnięci, tak jakby uleżało im się w głowach, że po czterech meczach mamy komplet punktów, w bramkach 8-0, więc jesteśmy mistrzami świata i mecz z taką Słowenią to sam się wygra. No nie, nie jesteśmy mistrzami świata i mecz sam się nie wygra. Trzeba nastawić się, że każda bramkę trzeba wyszarpać. Fajnie wyszedł nam mecz z Izraelem, efektowne zwycięstwo, ale już z Łotwą wygraliśmy dzięki naszemu kapitanowi, który założył chomąto i pociągnął ten reprezentacyjny pług sam. Bez niego chłopaki by pół redliny do nocy nie zrobili. Dziś Lewandowski, mimo że się starał, nie potrafił tak orać jak z Łotwą. Reszta, delikatnie mówiąc, mu nie pomogła i mamy to co mamy. 

    Dla Słoweńców to dziś udany sportowo dzień. Po wspaniałym sukcesie na dzisiejszej Vuelcie - podwójne zwycięstwo Pogacara i Roglica (ten drugi jest liderem wyścigu) dorzucili wieczorem wygraną z liderem w eliminacjach do Euro 2020. 


Yeck
O mnie Yeck

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Sport