Ograniczanie dyskusji o obchodach święta niepodległości w Warszawie do opisu kilku ulicznych awantur jest rażącym uproszczeniem. Trzeba od razu odnotować, że relacje GW i Rzp różnią się od siebie jaskrawie i można się było wcześniej domyślać jak będą się różnić. Prezydent Komorowski, wspominając o zaproszonych do kraju antyfaszystowskich bojówkach, zdaje się być bliżej interpretacji Rzp. Marsz Niepodległości był kilkakrotnie większy od blokady Kolorowej Rzeczpospolitej. Nawet będąc zwolennikiem Marszu nie ma się z czego cieszyć. Nie było wspólne radosne święto Polaków. Władze państwowe nie zdały egzaminu i zamiast uroczystych obchodów mieliśmy awanturę i niemal wyłacznie tym jesteśmy zajęci i tym zajmują się media. Jest to porażka całej polskiej kultury politycznej pozbawionej w dużym stopniu kultury dialogu i umięjetności korzystania z zasobów tradycji.
Nie dziwi mnie, że Marsz Niepodległości cieszył się bez po porównania większą popularnością (25-30 tys. uczestników wg danych policji, po drugiej stronie ok. 5 tys.). Symbolika narodowa jest powszechnie zrozumiała i musi budzić w Polsce akceptację. Nawet jeśli uzasadniona jest krytyka uproszczeń a także nadużyć, jakich z pomocą tych symboli można dokonywać i faktycznie dokonuje się (nieustanne powtarzanie „naród, naród, naród” jest w najlepszym wypadku pozbawione treści), to same symbole stale interpretowane posiadają ogromną i nie usuwalną wartość.
Przeciwstawienie im hasła „nowoczesności” , na którą składają radykalne ruchy emancypacyjne, traktowanie „patriotyzmu” jako „nacjonalizmu”, mówienie „porzućmy historię (bo to martylogia) na rzecz przyszłości” ma nie wielkie szanse zdobycia sobie sympatii większej części opinii publicznej. Jest to zresztą nowoczesność pozorna. Każda nowoczesność, która nie umie czerpać z zasobów tradycji staje się pseudonowoczesnością.
Sprowadzanie antify (waham się napisać niemieckiej, bo to przede wszystkim huligani i tak w Niemczech są traktowani) kompromituje niestety pp.Sierakowskiego i Blumsztajna. Kawiarnia Nowy Wspaniały Świat (choć była kuźnią odmiennych od moich poglądów, a jednak obserwowałem ją z sympatią), stała się siedzibą bojówek. P.Sierakowski stracił polityczną niewinność. Jeżeli z tego, co się stało nie wytłumaczy się solidnie, przylgnie do niego nazwa lewaka, a nie intelektualnego odnowiciela polskiej lewicy.
Ważne jest też, że GW konsekwentnie budowała obraz „prawicowego” wroga. To ważne - wroga którego należy zwalczyć i który nie zasługuje na udział w życiu politycznym, a nie partnera publicznej debaty. Udział Sewka Blumsztajna w telewizyjnych audycjach (m.in. z p.Bosakiem) sprowadzał się niemal wyłącznie do dyskredytowania oponenta. Sewek wiedział z góry, że ten drugi jest antysemitą, chorobliwym nacjonalistą, ksenofobem i że trzeba go zablokować. Wielu z przyjaciół Sewka, którzy znają go z dawnych czasów, gdy walczył z ksenofobią szerzącą się w PRL było tym zadziwionym. Wielu myślało „Sewku, opanuj się”.
Antifa prowokowała też starcia z marszem niepodległości. Udział w nim chuliganerii też nie ulega wątpliwości, lecz organizatorzy chcieli się ich pozbyć i wyłączali z marszu. Kolorowa Rzeczpospolita chuliganów w pewien sposób zaprosiła. Nie można być ślepym na "lewe oko", jeśli dąży się do obiektywizmu.
W pewnym sensie jednak największe pretensje można mieć do władz państwowych. Od lat nie umieją one dać właściwej oprawy obchodom 11 listopada ani odpowiedniego rozmachu. Na szczęście bardzo sprawna okazała się policja, której działanie było wysoce profesjonalne i uchroniło młodzież po obu stronach od poważniejszych incydentów. Również spacyfikowanie chuliganów z antify w lokalu p.Sierakowskiego okazało się błyskawiczne i skuteczne.
Nie policja jednak winna być głównym narzędziem władz do organizowania obchodów. Nie można mieć oczywiście nic przeciwko temu, aby GW organizowała swój festyn a inni marsz niepodległości. Rzecz w tym, że festyn powstał w reakcji na marsz i organizowana była jego blokada. Na to nie umiano zareagować. Przecież te dwa środowiska mogłyby się spotkać i np. w tym dniu dyskutować. Obie inicjatywy mogły być wprzęgnięte w państwowe obchody.
Nie było wystąpień Premiera, ani Marszałka Sejmu. Moim zdaniem w takim dniu winni mieć uroczyste przemówienia i wcale nie oznaczałoby to, że ze sobą konkurują. Sytuację ratował do pewnego stopnia swoim wystąpieniem Prezydent Komorowski, wzywając do radosnego święta. Stało się to jednak zdecydowanie zbyt późno. Pomysł, aby nosić biało-czerwony kotylion-rozetę 11 listopada to znakomita idea, ale trzeba ją było propagować co najmniej tydzień wcześniej. Nawet najbardziej elastyczni handlowcy nie umieli zareagować dostatecznie szybko. Na mieście sprzedawano biało-czerwone flagi, nikt kotylionów-rozet nie zdołał wyprodukować przez noc. I tak dobry pomysł nie mógł być w tym roku zrealizowany.
W tle mści się brak poważnych obchodów dotyczących II RP w roku 2009. Dla młodzieżowej lewicy kojarzona jest ona chyba wyłącznie z ONR. Młodzieżowa prawica w dość prostacki sposób stanęła po stronie Dmowskiego, a symbole narodowe, traktowane w sposób antykwaryczny są u niej w cenie. Obraz II Rzeczpospolitej nie został w III Rzeczpospolitej zarysowany. A to jest konieczne, aby z tradycji na różny sposób sensownie można było korzystać. Jest obowiązkiem państwa, aby prowadzić dojrzałą politykę historyczną (i to nie może i nie powinno być hasło jakiejś partii polityczne), w którą mogą się wpisać różne nurty ideowe. Trzeba jednak dodać, że ów zarzut nie przygotowania obchodów 11 listopada dotyczy wszystkich partii politycznych obecnych w sejmie również opozycyjnych. Są okazje, gdy od polityków wybranych przez ogół obywateli należy wmagać, aby umieli reprezentować Polskę wspólnie.
11 listopada 2011 polska polityka historyczna poniosła porażkę. Nie oznacza to, że sprawy nie można naprawić. Obchody 11 listopada powtarzają się wszak co rok. I trudno przecenić znaczenie tego jak obchodzona jest taka rocznica – znaczenia dla całej polskiej kultury politycznej.
inne teksty na podobny temat: kazwoy.wordpress.com
Uważam, że nieustanna publiczna debata jest niezbędna dla demokracji. Potrzebny jest w niej szacunek do innych i ciągłe usiłowanie zrozumienia odmiennych poglądów. Polsce potrzebna jest dziś naprawa języka polityki. -------- Na moim blogu sam pilnuję porządku. Pod postami proszę o dyskusję na temat, o jakim tekst traktuje. Komentarze chamskie, zawierające personalne ataki i nie na temat będę usuwał. Wszystkich namawiam do pilnowania porzadku na swoich blogach. I zapraszam serdecznie do merytorycznej dyskusji. (cytat za Igorem Janke, gospodarzem Salonu24)
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka