ironiczny anglosas ironiczny anglosas
389
BLOG

Patologia "Olimpijska"

ironiczny anglosas ironiczny anglosas Gospodarka Obserwuj notkę 6



Dawno, dawno temu, początek lat dziewięćdziesiątych.  Maraton Śleżan. Zakwaterowali nas w szkole znajdującej sie w wiosce na gorze Ślęży. Mało juz z tego pamiętam. W pomięci zostało tylko kilka "migawek". Kilka, lecz utrwalonych na zawsze. Migawka pierwsza. Wioska, w wiosce kościół. Ludzie życzliwi, patrzący na mnie jak na nieszkodliwego maniaka. Jedno z piękniejszych miejsc jakie widziałem w mym życiu, miejsce posiadające to "cos". To "cos" co  pamięta sie do końca życia, pamięta i kocha. Cały
wieczór "zwiedzałem", na nocleg wróciłem jak juz wszyscy spali.

"Migawka" druga. Ranek, kilkanaście osób szykujących sie do śniadania, czołówka polskich maratończyków we wszystkich kategoriach wiekowych i ja nieznany "gówniarz", po raz trzeci na maratonie. Wyciągam słoik z "Gołąbkami" zakupiony w Społem. Wszyscy patrzą na mnie jak na wariata. Po drugiej stronie stołu jeden z czołowych maratończyków kładzie przed sobą ugotowane jajko. Przecina na polowe. Jedna z polówek wyrzuca do śmietnika, druga kładzie na stole. Obok  wysypuje dwie garście kolorowych
tabletek. Zaczyna jeść. Ze współczuciem pytam na co ten dzielny maratończyk jest tak bardzo chory. Sąsiad siedzący obok szturcha mnie w bok i tłumaczy "to witaminki" . Po chwili większość czołowych polskich maratończyków ma przed sobą po kilka garści witaminek. Reszta kreci sie nerwowo i nie zasiada do stolu. Nie widze u nich "witaminek" nie widze jednak tez "Gołąbków" zakupionych w Społem. Nie wiem wiec jakie śniadanie przed biegiem zaliczyli...

Londyn 2012.

Zjechała cala sportowa czołówka świata. Prawdziwi zawodowcy.  Wiaderko kolorowych tabletek na śniadanie, dwa wiaderka na obiad, na kolacje pół jajka faszerowanego zawartością polowy  wiaderka kolorowych tabletek. Przy okazji Olimpiady zjechali z całego świata kibice, by oklaskiwać skuteczność kolorowych tabletek . Dużo ich zjechało do Londynu, tak dużo ze istniał problem z dostarczeniem tak dużej ilości wiaderek. Na cale szczęście problem ten rozwiaziazali sponsorzy. Na stadionie każdy kibic
może sobie kupić i zjeść  Mc Cholesterola i przepić Kwasem Ortofosforowym czyli  ich produktami  znanymi w potocznym jezyku jako Mc Donald i Coca- Cola. By spożycie w/w produktów przebiegało bez zakłóceń zlikwidowano na mojej ulicy (central London  W2) ponad 80% miejsc parkingowych przeznaczonych dla mieszkańców. Zamieniono je na parkingi dla "Olimpijczyków". Niestety, do tej pory żaden tu nie zawitał. Wszyscy mieszkańcy jednak dzielnie czekają na ten moment, moment zaparkowania VIPowskiego
samochodu. Ci szczęśliwi ludzie, przeparkowali na kilka tygodni swoje samochody o kilka dzielnic dalej. Nie mniej szczęśliwi są ci którzy do pracy dojeżdżają obecnie godzinę dłużej niż zazwyczaj a wracają dwie godziny ponad normę. Szczęśliwi są tez ci którym armia postawiła na dachach domów wyrzutnie rakietowe. Wszyscy są szczęśliwi. Na bycie szczęśliwym jest obecnie moda, jest to wręcz  obowiązek każdego z nas. Wiec bądźmy szczęśliwi! Niech żyją kolorowe tabletki! Niech żyje maskotka Olimpijska Wenlock, której twarz przypomina logo firmy Apple!.  . .

                                                                         Grzegorz Jarzębski

 

 

Autor jest jednym z najmłodszych polskich maratończyków . Dawno, dawno temu, w wieku młodzieńczym, posiadając zaledwie lat 16 po raz pierwszy  przebiegł 42 kilometry 195 metrów w Warszawskim Maratonie Pokoju, przebiegł bez wspomagania kolorowymi tabletkami.

 

* Tekst napisany dla "The Polish Observer" - tygodnika ukazujacego sie w  UK dla Polonii.

 

.

a

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (6)

Inne tematy w dziale Gospodarka