ironiczny anglosas ironiczny anglosas
2101
BLOG

Fałszywy trop Macierewicza.

ironiczny anglosas ironiczny anglosas Polityka Obserwuj notkę 27

  Od dłuższego czasu zastanawiam się czy teoria wybuchu na pokładzie Tu 154M w Smoleńsku forsowana przez zespół Antoniego Macierewicza nie jest błędna. A jeśli jest błędna, to jakie wynikną konsekwencje tego dla dalszych poszukiwań prawdziwych przyczyn katastrofy . Tu odpowiedz jest prosta. Wszystkie dalsze próby dojścia do prawdy będą na długie lata zablokowane  . Widząc że taki scenariusz wydarzeń jest bardzo możliwy postanowiłem o tym napisać.   

Teoria wybuchu na pokładzie Tu 154M ma wiele słabych stron, których zdaje się nie dostrzegać pan Macierewicz a nad którymi pochylić trzeba się z uwagą. Wymienię tylko najważniejsze by uniknąć "rozmydlenia tematu". 
 
Zespół Antoniego Macierewicza swoje wnioski wyciągnął na podstawie analizy zdjęć udostępnionych przez rosjan z miejsca katastrofy. Już sam ten fakt nakazuje ostrożność w ferowaniu wyroków na podstawie "takich dowodów" w tak ważnej sprawie. Choć w temacie katastrofy smoleńskiej często przewija się słowo "LOGIKA" (kryptonim cetrum operacji powietrznych w Twer w Rosji) to właśnie logiki zabrakło  "ekipie śledczej" prowadzonej przez Antoniego Macierewicza. 
 Wychodząc z założenia że zamachu nie przeprowadzała zbieranina człekokształtnych debili o ilorazie inteligencji poniżej 40, lecz elita rosyjskich służb specjalnych (KGB) pozwolę sobie opisać jakby wyglądało postępowanie tych służb po zamachu na TU154M przy użyciu materiałów wybuchowych.
 
Po pierwsze. Całkowity zakaz fotografowania z bliska miejsca katastrofy (poszycie samolotu, ofiary, wyposażenie kabiny pilotów i pasażerskiej) by wyeliminować możliwość utrwalenia na fotografi skutków działania materiałów wybuchowych (odkształcenia poszycia wskazujące na wybuch). Następnie wywiezienie wraku do dobrze strzeżonego miejsca by usunąć wszystkie ślady użytych do zamachu materiałów wybuchowych oraz "poprawienie" odkształceń poszycia, by wyglądały tak jak podczas zwykłej katastrofy lotniczej. 
 
Jak to wyglądało w Smoleńsku wszyscy wiemy. Przez pierwszych kilka godzin zakaz fotografowania z bliska był skutecznie egzekwowany, lecz tylko kilka pierwszych godzin. Podobnie było z wrakiem samolotu. Przez kilka pierwszych godzin przedstawiciele komisji Anodiny szczegółowo badali części samolotu znoszone na specjalnie ustawione stoliki, by następnie całą resztę wraku, już bez "zbędnych ceregieli" załadować dzwigami, koparkami, spychaczami na ciężarówki. Ciężarówki te cały ten materiał dowodowy zawiozły na niestrzeżony plac. Plac na który przez pierwszy rok mógł dostać się każdy zainteresowany wrakiem, począwszy od smoleńskiego żula zbierającego złom poprzez agentów CIA, Mosadu, Polskiego wywiadu a kończąc na śledczych związanych z Macierewiczem. Więcej. Już w nocy z 10 na 11 kwietnia 2010 roku generał Aleksander Bastykin z prokuratury rosyjskiej zaproponował "naszym" śledczym pobranie próbek z wraku do badań na obecność materiałów wybuchowych (śledczy z naszego kraju nie skorzystali wtedy z tej propozycji).
 
 Czy tak postępuje zbrodniarz chcący ukryć popełniony przez siebie zbiorowy mord ? 
Na to pytanie nie odpowiem. Na to pytanie  niech każdy z czytających ten tekst odpowie sobie sam...
 
                                             ZAMACH CZY WYPADEK ?
Na to pytanie już ktoś odpowiedział. Odpowiedział przed polską prokuraturą, odpowiedział przed komisją Macierewicza. Odpowiadając nie wiedział że wydaje na siebie wyrok. Wyrok śmierci...
Chorąży Remigiusz Muś zeznał:
"„Na miejsce katastrofy udaliśmy się po około 1 godzinie od jej zaistnienia. Kiedy przybyliśmy na miejsce, to pracowały już tam służby ratownicze. Ja widziałem dużo nagich ciał. Leżały one pomiędzy częściami samolotu. Jedno ciało ludzkie było całe. Pozostałe, to były części ludzkich ciał, ręce, nogi. Kiedy my tam byliśmy, to nikt się nimi nie interesował, tzn. nie przykrywał ich, nie zbierał. Byliśmy tam około 15 minut. W trakcie pobytu tam zauważyłem, że do poszczególnych stanowisk, utworzonych przez służby znoszono części samolotu. Tych stanowisk było tam już wtedy kilka. Stanowiska te wyglądały w ten sposób, ze był to stolik, na nim dokumentacja, laptop itp. Przy stanowiskach znajdowali się ludzie.” 
cd tekstu : poniżej trzeba kliknąąąć w "następna" 
Co zeznał Chorąży Muś?   Zeznał to co powyżej zamieściłem. Zeznał że dotarł na miejsce godzinę po katastrofie. Zeznał że pracowali już tam członkowie rosyjskiej komisji d/s badania wypadków lotniczych. Pracowali tam już jakiś czas, na co wskazuje ustawienie stolików, na nich dokumentacja, laptopy itp. na które znoszono części samolotu...

Jakie wnioski możemy wyciągnąć z tego? 

Rosyjskie służby wiedziały o "katastrofie" zanim ona nastąpiła, czekały w pobliżu lotniska  . Bezpośrednio po katastrofie poszukiwały (znalazły) na miejscu zbrodni ...(?) ... zamontowanych wcześniej urządzeń w TU154M  (???)   które doprowadziły do katastrofy (przejęcie kontroli nad samolotem???) itd...

Czego szukały, co znalazły to już tylko spekulacje. To że szukały i znalazły to fakt.

Zamach czy wypadek?

Odpowiedz znam. Nie znam i raczej nie poznam nigdy "strony technicznej" katastrofy pod Smoleńskiem. Znam natomiast nazwiska zdrajców...

 
 
 
Grzegorz Jarzębski.

Znaleść można mnie na Facebooku a nawet zaprzyjaznić 
http://https://www.facebook.com/grzegorz.jastrzebski.7739

a

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (27)

Inne tematy w dziale Polityka