Jacek Trzaska Jacek Trzaska
187
BLOG

Komu potrzebny jest rozwój techniczny?

Jacek Trzaska Jacek Trzaska Badania i rozwój Obserwuj temat Obserwuj notkę 6

Komu potrzebny jest postęp techniczny? 

Wygląda na to, że w Polsce nikomu.

Zwykle beneficjentami postępu technicznego są niezamożni, chociaż to zamożni kupują, jako pierwsi, najnowsze gadżety. Niemniej jednak, to biedni korzystają z postępu w stopniu najwyższym. To oni zawdzięczają ośmiogodzinny dzień pracy właśnie zmianom technologicznym, jak również polepszenie życia codziennego poprzez przeróżne sprzęty: lodówki, pralki, odkurzacze i wiele innych. Bogaci, od tego, aby ich codzienne życie było bardziej znośne, mieli i mają służbę.

 Maszyny w przemyśle umożliwiają ogromną wydajność jak i jakość produkcji na poziomie, o którym nasi przodkowie mogli tylko pomarzyć. Jeśli biedni mają lepiej żyć, to tylko dzięki rozwojowi technicznemu.

W naszym kraju sposób postępowania ze strony rządzących na różnych szczeblach, zarówno tych rządowych jak i samorządowych jest taki, jakbyśmy już wszystko osiągnęli i potrzebujemy tylko parków rozrywki i ścieżek rowerowych. 

Wygląda na to, że rządzący nie mają motywacji do działań na rzecz prawdziwego postępu. Najwyraźniej osiągnęli sukces, i to im wystarcza.  

Tymczasem biedni, jak czas pokazał, nie są zdolni do działań w tym zakresie i tylko zamożni i wpływowi mogą podjąć decyzje o tym, czy rozwój będzie czy nie. Zresztą tak budowano zasobność krajów wysoko rozwiniętych. Żadne związki zawodowe ani strajki nie decydowały o strategicznych posunięciach rozwojowych. 


Postawa wpływowych ludzi w Polsce przypomina trochę dawną szlachtę, która nie widziała potrzeby budowania twierdz obronnych ani posiadania silnej armii, a wszystko to oparte o samozachwyt. Tymczasem rozwój – albo jest, albo go nie ma.


Owszem: fajne mamy montownie, hulajnogi, kupujemy coraz lepsze samochody ze szrotów niemieckich i wiele innych… słowem, jakiś postęp jest.

Czy aby na tym to ma polegać?


Owszem, Słowianie już tysiąc lat temu wiedzieli, że najlepiej się żyje z cudzej pracy, toteż niewolnictwo miało się tutaj dobrze, tak za Mieszka I jak i później, w okresie szlacheckiej dominacji, kiedy zapędzono w niewolę wszystkich kiepsko urodzonych.

Okres PRL-u i następne lata dowodzą, że to, kto na kogo musi pracować, i to jeszcze z wielką łaską, jest najważniejsze. No to po co komu jakiś tam techniczny postęp?



W Jaworznie niedawno wybudowano autostradę dla rowerów za 20 milionów zł.

Kto podejmuje takie decyzje?

https://inzynieria.com/drogi/wiadomosci/53749,jaworzno-pierwsza-autostrada-rowerowa-w-polsce-jest-na-slasku

Pochwał i zachwytów nie ma końca. Oczywiście Unia dopłaciła jakieś 8 milionów, (a niech Polacy mają coś z tego życia). Można i na rowerze, i na hulajnodze, i na rolkach, i pieszo. Autostrada dla młodzieży i tych, co im w życiu nie wyszło. 

A podobno ma się ten projekt jeszcze rozwijać!

Skąd ten upór w ładowaniu pieniędzy w rekreacje? 

Mamy przez tę politykę imponującą ilość siłowni (w końcu rozum trzeba rozwijać, a o szachach w telewizji, to tylko przy okazji jakiegoś skandalu).

 Wiara, że rynek załatwi pewne sprawy jest iluzoryczna. Wszystkie podwyżki płacy minimalnej zawdzięczamy rządowi, a nie prawom rynku. Gdyby to zależało od pracodawców, ludzie w znacznej części pracowaliby za miskę zupy. 


Tyle się mówi i pisze o niemieckim rozwoju, a zapomina o tym, że państwo niemieckie traktuje zupełnie inaczej sprawę płatnych autostrad, zarobków i wielu innych. No tak, ale oni zrabowali tyle, że ich stać. No a kogo zrabowali Amerykanie, od których się to wszystko zaczęło, to znaczy wzrost zarobków i rozwój gospodarczy? Wiadomo, zrabowali Indian i wykorzystali Murzynów. Na a kogo zrabowali Finowie? Pewnie Finlandię. A Islandczycy? 


Według doktryny z PRL-u trzeba kogoś zrabować, żeby mieć. Niech inni produkują, wynajdują…

Ta doktryna pokutuje u nas po dziś dzień. Żeby komuś dać, to trzeba komuś zabrać. Byle nie wypracować. W socjalizmie to nawet nie wypada.


Nikt nie chce rozwoju: bo albo jest bogaty i ryzyko zmian jest zbędne, albo jest biedny i nie ma nic do powiedzenia, a jeszcze go zastraszą, gdyby coś mu się wydawało, że pracę straci – tę za niską krajową.

 Więc jak się wkur… to może, dla własnego dobra, skorzystać z siłowni, która jest w każdej miejscowości, albo na deskorolce velostradą się pocieszyć.




 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Technologie