W hiszpańskich miastach mają miejsce wydarzenia podobne do tych, jakie zimą dokonały się w Kairze. Tysiące ludzi okupuje place lub parki w centrum miasta i koczuje tam w miasteczkach namiotowych. Madryt – plaza del sol, Barcelona - parque del Ciutadella…, Valencia - przed Cortesami...Ostatnio posłowie katalońscy salwowali się ucieczką z gmachu parlamentu tego kraju.
Tymczasem w polskich mediach o tym niewiele. Wydarzenia te zeszły na bardzo daleki plan przytłoczone krajowymi kraksami na drogach, klapą w budowie autostrad, czy taż zamieszkami w Atenach, albo zapaścią gospodarczą Białorusi. O tym, co w Madrycie lub Barcelonie ani słowa. A tymczasem liczba gromadzących się w hiszpańskich miastach los indignadosstale rośnie. Fotografia na pierwszej stronie La Vanguardii naprawdę robi wrażenie. .. Tłum zgromadzony u wejścia doparque del Ciutadellajest imponujący i przypomina ten, który zimą okupował plac w Kairze.
Kiedy pytam, o co tym ludziom chodzi, czy bieda w tym kraju Eurosojuza i strefy euro aż tak straszna, że ludzie nocami i dniami okupują place i ulice, to oczywiście słyszę, że bezrobocie i bieda owszem, doskwierają, ale nie tylko one.
Albowiem główną myślą protestujących jest oburzenie na tych, którzy rządzą. Na tych, którzy zostali wybrani do parlamentów, a nie działają w interesie wyborców. Biorą sute diety, a nie robią nic. Ostrze protestu skierowane jest przeciwko systemowi partyjnemu, który działa sam dla siebie. Wybiera się posłów, po to, aby byli posłami, a nie po to, aby reprezentowali wyborców, rozwiązywali ich problemy i bronili ich interesów. Bycie posłem stało się sztuką dla sztuki. Partie i wybory służą tylko temu, aby w parlamencie pozostali ci, którzy byli tam dotychczas.
Ludzie mają tego dość… Ludzie mówią temu tam, w Hiszpanii, w Katalonii Basta.
Dlaczego o tym cicho w polskich mediach. Cicho jest w imię spisku pro unijnego, którego zadaniem jest tachlować całe zło Eurosojuza… Taki bogaty kraj, jak Hiszpania, kraj, który przyjął Euro, a tu taki kryzys. Trzeba to przykryć, bo przecież miało być już tylko pięknie w tej Eurounii, a nie jest…
No i jeszcze tuż przed samym zaszczytnym momentem dziejowym pierwszej (kto wie, czy nie ostatniej) prezydencji Polski w Unii. Nie wolno ukazywać sytuacji kryzysowych w bogatych krajach unijnych, no bo z ich powodu nie ma się co cieszyć tą prezydencją w instytucji kryzysogennej…
No i wreszcie ta hiszpańska krytyka posłów… Biorą kupę forsy, a nic dla wyborców nie robią… ten powód niezadowolenia społecznego także trzeba ukryć. Przecie, wypisz, wymaluj pasuje on do Polski. Jest to także ocena polskich parlamentarzystów i polskiego systemu partyjnego. System ten także obsługuje sztukę dla sztuki, czyli kandydowanie do parlamentu, po to aby być posłem i nieźle zarabiać, nie zaś po to, aby reprezentować interesy wyborców i rozwiązywać ich istotne problemy. Co się do tego przyczynia? Z pewnością 5 % próg wyborczy i finansowanie partii, to dwa główne czynniki, które doprowadzają do skostnienia systemu polityczno-partyjno-wyborczego, aż do dominacji jakiejś partyjnej bandy czworga.
Z tego powodu o wydarzeniach na placach i parkach hiszpańskich miast coś u nas cicho… Z obawy, by ośmielony przez Hiszpanów Naród nie powiedział tym z Wiejskiej: „Mamy was dość”.
Tymczasem w Polsce nic się nie dzieje, więc możemy sobie zamucić:
............................................
Gdzieś Hiszpania za górami,
A tu nuda, prezydencja przed nami.
Raz się żyje, zakręćmy walczyka ten raz,
Hiszpański walczyk w sam raz.
Więc ten pan, znudzony pan
Zdenerwował się, proszę państwa, okropnie.
Pojął, że właśnie on
Może życie przesiedzieć przy oknie.
Nagle wstał, ruszył w tan,
Walc hiszpański mu dodał odwagi.
Z tłumem szalał,
Hiszpański walc cud ten wyprawił
I wszyscy śpiewali go tak:
Cała sala śpiewa z nami,
Tańcząc walca - walczyka parami,
Na tym balu nad balami takim,
Co się pamięta latami.
Gdzieś Hiszpania za górami,
A tu nuda, prezydencja przed nami.
Raz się żyje, zakręćmy walczyka ten raz,
Hiszpański walczyk w sam raz.
Cała sala śpiewa z nami ...