Niedawno mój przyjaciel spotkał Mikołaja, który przekazał mu dla mnie prezent. Jest to pierwszy tom listów Witkacego do Żony, Nineczki. Przyznacie, że listy artysty do żony to rzecz jest niebagatelna. Może taką być. Ja sam zawsze marzyłem o tym, by mieć żonę artystkę. Z czasem rewiduję to marzenie – myślę, że powinna to być żona z artystycznym pierwiastkiem w duszy. Nic więcej, naprawdę. Tyle będzie dobrze. Zanim przeczytacie życzenia ode mnie, rzućcie łaskawym okiem proszę na list Witkacego z Zakopca z 28 grudnia 1927 roku:
„Najdroższa Nineczko,
Po dość zresztą smutnych i niezdrowych (parę razy wypiłem: na Wilii na Antołówce, u Staroniewiczów i u Hemplów) uroczystościach świątecznych wróciłem do szarej pracy i rzeczywistości. Obstalunki są. Mam dla Ciebie 200 (Hemplowa zapłaciła). Kiedy przysłać? Zacząłem poprawiać powieść. Byłem 3 razy na Gubałówce z Lulą i Czarnockim i raz na Bachledzkim Wirchu i Furmanowej ze Sławciem Star.
Jestem bardzo smutny i zdelabrowany świętami. Znowu zupełna beznadziejność. Ale może to wpływ alkoholu. Chociaż na NP. też nuda piekielna. Byli dziś u mnie teozofowie. Jednak oni mają dobry fluid. Pójdę tam wieczorem. Jutro o 10 rysuję pasierbicę Hempla. Kiedy przyjedziesz? Bardzo tęsknię za Tobą i bardzo mi jest źle. Czyż wszyscy tak ciągle cierpią jak ja. Zaczyna to być zupełnie nudne. Nie będę pił zupełnie nawet małych dawek.
Całuję bardzo.
Matka kłania się.
Twój W.”
Wszystkim odwiedzającym mój blog, życzę prawdziwie głębokiego, radosnego przeżycia Świąt Bożego Narodzenia, wielu sił i znikomego zdelabrowania. Na nowy rok abyście nigdy nie znudzili się cierpieniem i abyście z odwagą stawiali czoła przeciwnościom losu, zachowajcie tylko proszę w pamięci, że sukces jest klęską!
Inne tematy w dziale Kultura