jan0403 jan0403
100
BLOG

Słowo i dźwięk

jan0403 jan0403 Kultura Obserwuj notkę 0

„Nikt nie potrafi zrozumieć lepiej niż wy, artyści, genialni twórcy piękna, czym był ów pathos, z jakim Bóg u świtu stworzenia przyglądał się dziełu swoich rąk. Nieskończenie wiele razy odblask tamtego doznania pojawiał się w waszych oczach, artyści wszystkich czasów, gdy zdumieni tajemną mocą dźwięków i słów, kolorów i form, podziwialiście dzieła swego talentu, dostrzegając w nich jakby cień owego misterium stworzenia, w którym Bóg, jedyny Stwórca wszystkich rzeczy, zechciał niejako dać wam udział.” (List Jan Pawła II do artystów z 4 kwietnia 1999 – http://www.opoka.org.pl/biblioteka/W/WP/jan_pawel_ii/listy/do_artystow_04041999.html). Odbiór dzieła sztuki winien rozpoczynać się również owym zadziwieniem, genialne dzieło bowiem to szeroki trakt łączący nas z światem niepojętym, światem szerszym niż Kosmos, bo światem nieskończonym. Genialne dzieło poznać po tym, że odkrywa prawdziwe Piękno, a to nie może mieć innego źródła niż Bóg.

Muzyka jest sztuką szczególnego charakteru. Niektórzy są skłonni uważać, że to ona stanowi szczyt hierarchii wszelkich sztuk, ponieważ harmonia dźwięków niczym nieograniczona, niczym nieskrępowana, bez zniekształceń dociera do odbiorcy. Pomiędzy dźwiękiem a słuchaczem nie ma żadnej bariery, żadnej konwencji, dźwięk nie potrzebuje żadnej intelektualnej obróbki, która mogłaby prowadzić do przekłamań. Nie będą miały tu zastosowania rozterki Mickiewiczowskiego Konrada:

Nieszczęsny, kto dla ludzi głos i język trudzi:

Język kłamie głosowi, a głos myślom kłamie;

Myśl z duszy leci bystro, nim się w słowach złamie,

A słowa myśl pochłoną i tak drżą nad myślą,

Jak ziemia nad połkniętą, niewidzialną rzeką.

Muzyka zatem, jeśli twórcy nie brakło geniuszu, podąży bezpośrednio, bez semiotycznych pułapek, w stronę Absolutu.

Bywa jednak i tak, że muzyka spotyka się z niezwykłym słowem, tworząc niezwykłą harmonię i pełnię. Gdy zaczynamy słuchać pierwszych taktów III Symfonii Henryka Góreckiego (Symfonii Pieśni Żałosnych) ledwie potrafimy rozpoznać nakreślony przy pomocy prostych środków formalnych temat, który wielokrotnie powtarzany narasta stopniowo, uderza potężną ekspresją, coraz bardziej rozbudza tęsknotę za absolutnym Pięknem, aż wreszcie mniej więcej w połowie pierwszej części symfonii nadchodzi niezwykle dramatyczny moment. Poprzedzony kilkoma przenikającymi naszą duszę dźwiękami objawia się sopran, a wraz z nim ten fragment Lamentu świętokrzyskiego:

Synku miły i wybrany,

Rozdziel z matką swoją rany;

A wszakom cię, Synku miły, w swem sercu nosiła,

A takież tobie wiernie służyła.

Przemów k matce, bych się ucieszyła,

Bo już jidziesz ode mnie, moja nadzieja miła.

Spotkanie tych słów, wyrażających tak boleśnie zranioną miłość Matki do swojego Boskiego Syna z przejmującą muzyką i cudownym głosem sprawia, że nasza obecność w najgłębszej sferze sacrum nie pozostawia już żadnych wątpliwości, a my odczuwamy bliskość Boga samego. Ale to nie koniec. Kolejne części symfonii to ciąg dalszy niezwykłego lamentu, w którym współbrzmią dźwięki, ułożone w prostą, a tak przejmującą formę, z wyśpiewanymi sopranem słowami, w różnych wariacjach rozwijającymi historię ranionych uczuć. Wzruszające słowa części drugiej to tekst wyryty na ścianie katowni gestapo w Zakopanem przez więzioną tam młodziutką góralkę, Helenę Błażusiakównę:

Mamo, nie płacz, nie,

Niebios Przeczysta Królowo,

Ty zawsze wspieraj mnie,

Zdrowaś Mario.

Uwięziona dziewczyna pociesza własną matkę, a jednocześnie prosi o wsparcie Tę, która swoje łzy przelała, stojąc pod krzyżem na Golgocie. Nie może być inaczej, bowiem pełnię człowieczeństwa osiągamy dopiero po wyniesieniu tego, co tkwi w nas najgłębiej, do sfery sacrum. Podobnie jest zresztą i w części trzeciej, w której wyśpiewany tekst to pieśń ludowa z Opolszczyzny z okresu powstań śląskich. Lamentująca po stracie syna w walkach powstańczych matka w imię Boże pyta się o przyczynę śmierci dziecka. Czyż nie przypomina swoją postawą i słowami Matki spod krzyża? Czyż to nie kolejna wariacja tej historii? Słowa są proste, zdawałoby się naiwne, ale ekspresja potężna:

Kajze mi sie podzioł

mój synocek miły?

Pewnie go w powstaniu

złe wrogi zabiły.

Wy niedobrzy ludzie,

dlo Boga świętego

cemuście zabili

synocka mojego?

(…)

Trudno się dziwić, że literatura zawsze szukała muzyki, że muzyka towarzyszyła jej narodzinom. Trudno się dziwić, że obydwie razem szukając Piękna, zwracają się do Boga, bo tylko wtedy pełnię Piękna mogą w sobie odbić.

jan0403
O mnie jan0403

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura