Vitus Vitus
829
BLOG

Najciemniej pod smoleńską latarnią

Vitus Vitus Rozmaitości Obserwuj notkę 12

 

Dnia 26 lutego 2004 roku w Bośni i Hercegowinie, około 15 km od Mostaru, rozbił się, uderzając o wzgórze, niewielki samolot. Zginął ówczesny prezydent Macedonii, Boris Trajkovski. Macedonia, po ośmiu latach, wznawia śledztwo dotyczące przyczyn katastrofy. Adwokat rodziny twierdzi, że doszło do zamachu, a samolot został zestrzelony.
 
Delegacja Macedonii leciała do Mostaru na konferencję ekonomiczną, na której miało dojść do zainicjowania macedońskich starań o przyjecie do Unii Europejskiej. Oficjalnym powodem wypadku były złe warunki atmosferyczne (silny deszcz, mgła, słaba widoczność) oraz błędy pilotów podczas ladowania... Dodatkowo spekuluje się o niewyjaśnionych dotąd błędach obsługi naziemnej lotniska w Mostarze, którą sprawowali wówczas żołnierze francuscy.
 
Po katastrofie Macedończycy domagali się analizy czarnych skrzynek samolotu u siebie w kraju. Ponadto rząd macedoński starał się o przeprowadzenie dokładnej profesjonalnej analizy nie w uznanym laboratorium w Paryżu (z uwagi na to, że brano pod uwagę możliwą winę francuskich kontrolerów), ale w Niemczech. Odrzucano również możliwość przeprowadzenia analizy w USA, z uwagi na to, że samolot był produkcji amerykańskiej.
 
Trajkowski był wielkim zwolennikiem integracji Bałkanów z Unią Europejską. W dniu jego śmierci Macedonia inaugurowała rozmowy z UE dotyczące rozpoczęcia postępowania akcesyjnego kraju do wspólnoty.
 
Bez złudzeń. Ten scenariusz wydarzeń nie powstał w rosyjskim FSB... Podobnie jak Macedonia w 2004, tak Polska w 2010, została złożona na ołtarzu globalnej polityki USA i sojuszników. Na naszych oczach dochodzi do nowego rozdania kart, gdzie Putin i Obama stają ramię w ramię na drodze chińskiej ekspansji. Oznacza to, że Polska zabawka – wbrew świętowanej niepodległości– nadal pozostaje w rękach wiekowego sojusznika, a europejski kołchoz może przejść w łapy nowego gospodarza, który już teraz nicią gazowych rurociągów zaciska gardło wielu europejskim gospodarkom... Jak łatwo wpływać na społeczne nastroje przy pomocy cen gazu przekonaliśmy się na własnej skórze. Niemcy Merkel już płaczą, bo Obama po zwycięskich wyborach zamiast wizyty w Berlinie poleciał na szczyt ekonomiczny w Kambodży, co jest potwierdzeniem obranego kierunku, a jednocześnie wyrazem dezaprobaty Waszyngtonu dla niemieckiej polityki gospodarczej w stosunku do członków EU – ścisłej kontroli budżetu i drastycznych oszczędności. Administracja Obamy naciska na Merkel, by Niemcy wyraziły zgodę na podział długów, co w obliczu nadchodzących wyborów, oznaczałoby koniec żelaznej kanclerz. A słabe Niemcy, to kolejny prezent dla Rosji...
 
Co ma do tego katastrofa w Smoleńsku? To kwestia wyobraźni. Wiadomo jedynie, ze przez następne cztery lata prezydentury Obamy, a potencjalnie dwanaście lat rządów demokratów, jeśli Hillary Clinton zostanie pierwszą prezydentką USA, prawda o strąconej tutce nie ujrzy światła dziennego. Tak – stawiam tezę, że za katastrofą w Smoleńsku stoi „ten” trzeci i nie ma tu znaczenia kto ostatni nacisnął guzik. Biorąc powyższe pod uwagę, na smoleńską katastrofę należy spojrzeć z zupełnie innej perspektywy – nie tej, która z takim uporem sprzedawana jest polskiej publice.
 
Na początek warto zadać kilka pytań. Jeśli był zamach i Rosja ponosi odpowiedzialność, to dlaczego w tak oczywisty sposób rosyjskie czynniki rządowe we współpracy z polskim rządem, który działa pod presją zwykłego strachu, próbują z takim uporem nas wszystkich w tym utwierdzić? Dlaczego w świetle kamer wkręca się nowe żarówki? Dlaczego tnie się nagrania z czarnej skrzynki i skleja scotch tape? Dlaczego w prostacki sposób zamienia się ciała znanych osobistości? Dlaczego ostentacyjnie niszczy się dowody – wrak samolotu? Dlaczego jeden po drugim w zaciszu toalet, albo garażów,  odchodzą świadkowie smoleńskich wydarzeń? Dlaczego nagle po dwóch latach pojawiają się ślady trotylu, a usłużni dziennikarze robią z tego sensację - niby tyle lat doświadczenia i tak łatwo dali wpuścić się w maliny? Można bez końca zadawać takie pytania. Do znudzenia powtarzana jest ta sama mantra - to był zamach i winna jest Rosja. A może jest tak, że Rosja wie, kto dokonał zamachu i jest pewna, że prawda nie ujrzy światła dziennego, co pozwala na bezkompromisowe manipulacje polską sceną polityczną. A może celem trzeciej strony było pozbycie się niewygodnych polityków zakłócających budowę nowego układu sił, a rolą Rosji było zatarcie tych śladów i skierowanie śledztwa na boczny tor, według zasady – kto nam podskoczy jeśli już? A może Tusk to taki polityczny Gmyz?
 
Pamiętam reakcje naszych wybitnych polityków tuż po katastrofie. Trusk był w prawdziwym szoku i zwyczajnie miał stracha. Sikorski dzwonił kilka razy do Jarosława Kaczyńskiego, by upewnić się, że ten podczas ostatniej rozmowy z bratem bliźniakiem nie usłyszał nic, co mogło by wzbudzić podejrzenia o zamach. Komorowski wpadł w prawdziwy trans i z olbrzymią szybkością nie tylko przejął urząd prezydenta, ale archiwa IPN... Potem, podczas powitania trumien ofiar ze Smoleńska na lotnisku Okęcie, w przypływie ulgi po dobrze spełnionym zadaniu nie potrafił ukryć swojej szczerej radości. Tu nie potrzeba Einsteina, by ustalić jakie siły reprezentują poszczególni aktorzy na polskiej scenie politycznej. Nie dziwi więc, że pozycja Tuska w Polsce jest mocno zachwiana, podobnie jak Merkel na arenie międzynarodowej.
 
W tym kontekście słynne wystąpienie Sikorskiego w Berlinie nie było prośbą skierowaną do Niemiec o przyjęcie bardziej aktywnej roli w walce z kryzysem, ale ostrzeżeniem przesłanym z Waszyngtonu. Podobnie, jak wypowiedź Brzezińskiego... Nie powinna więc budzić zdziwienia polityka Jarosława Kaczyńskiego, która przypomina bunt czterolatka testującego cierpliwość rodziców, na ile może sobie pozwolić, jak daleko sięga granica, której nie może przekroczyć. Kiedy do tego dochodzi, pojawia się trotyl, agentka Moskwy Merkel, i inne temu podobne „wpadki” rujnujące dotychczasowy dorobek.
 
Warto o tym wszystkim pamiętać podczas obchodów Dnia Niepodległości. Miłego świętowania...
Vitus
O mnie Vitus

Gdy wieją wichry zmian, jedni wznoszą mury, inni budują wiatraki, a ja? dbam o duszę...

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (12)

Inne tematy w dziale Rozmaitości