Janina Jankowska Janina Jankowska
729
BLOG

Sprawa Joanny Lichockiej czyli podwójne standardy.

Janina Jankowska Janina Jankowska Polityka Obserwuj notkę 143

„My, świat dziennikarski mamy problem…” – stwierdził Jarosław Gugała w wywiadzie dla GW. Zgadzam się.  A następnie zachęca do poważnej debaty. „Proszę się zastanowić, jakie są skutki zamiany bezstronnego dziennikarza w żołnierza frontu ideologicznego.”  Skutki widzimy. Jednak twierdzę, że zjawisko to jest szerokie i dotyczy każdej strony sporu.  Najpierw zbierzmy fakty.

W tekście  „Dlaczego nie Kaczyński” opublikowanym 2 lipca b.r. w GW,  Jarosław  Kurski wyszdeł  z roli dziennikarza. Staje się ideologiem komitetu wyborczego Br. Komorowskiego. Zgodnie z przyjętą przez tę partię strategią ,  rysuje katastroficzną wizję Polski jeśli nie wygra kandydat PO. W  ostatnim dniu kampanii prezydenckiej zbiera wszystkie argumenty PO przeciwko Jarosławowi Kaczyńskiemu.  Jeśli czytelnik GW nie zagłosuje na  wskazanego przez niego kandydata, przyczyni się do upadku demokracji w Polsce.  Jarosław Kurski z bezstronnego niegdyś dziennikarza, zamienił się w żołnierza frontu ideologicznego.  Jego tekst wisi  w Internecie na stronach GW  przez cały czas ciszy przedwyborczej.

Za podobny , choć mniej emocjonalny tekst, red. Stanisław  Janecki został odsunięty od anten mediów publicznych,  a  w TVP poddany surowej ocenie Komisji Etyki TVP.

Nie jest tajemnicą, że dziennikarze mają poglądy lewicowe, liberalne, prawicowe, konserwatywne. W moich tradycyjnych zasadach, jeśli dziennikarz jest moderatoremwinien te poglądy trzymać na uwięzi.  Czym innym są wypowiedzi autorskie w programach typu „Loża pasowa”. Tu każdy przedstawia swój punkt widzenia. Jednak rozwinął się ostatnio gatunek  debat „autorskich”, w którym  moderatorzy korzystają w sposób, moim zdaniem, przekraczający  granice zasad dziennikarskich ,  z nieuprawnionego  przywileju lansowania swoich prywatnych sympatii lub antypatii politycznych. Dotyczy to również tzw. polityki programowej redakcji i stacji radiowych oraz telewizyjnych. Niektóre stają się tubą ideologiczną danej opcji. Gdyby ktoś pokusił się o badania, liczba mediów o profilu liberalnym daleko przekracza te tzw. prawicowe.

Dziś  zjawisko, którym powinien niepokoić się Jarosław Gugała polega na tym, że „ideowo zaangażowani” przestają  do udziału w swoich programach dopuszczać osoby „obcych” im opcji. Np. Jacek Żakowski w piątkowym poranku radia Tok FM czy w programie TVP „Tydzień Jacka Żakowskiego” pokazuje świat tylko z jednej pozycji , ludzi obsesyjnie niechętnych elektoratowi PiS.

Istnieje także grupa zaangażowanych „za lub przeciwko”,  którzy wprawdzie zaproszą osoby o odmiennych poglądach, ale tak prowadzą rozmowę, by osoby te wyszły skompromitowane. Wystarczy porównać  sposób zadawania pytań i komentowanie odpowiedzi ostatnich  rozmów Moniki Olejnik z Adamem  Bielanem czy Elżbietą Jakubiak z rozmowami z ministrem Sikorskim, Andrzejem Olechowskim, czy   prawie na kolanach z Tadeuszem Mazowieckim.  Także nikt nie ma wątpliwości , z czyimi poglądami sympatyzuje Tomasz Lis, Grzegorz Miecugow,  Bronisław Wildstein czy Jan Pospieszalski.  Także red. Joanna Lichocka.

Pierwsze pytanie Joanny Lichockiej  w drugiej debacie prezydenckiej było istotnie za długie (źle, jeśli złamała umowę ograniczenia ich do 30”), ale nie uprawniało do ataku, jaki przypuścił Grzegorz Miecugow pod adresem dziennikarki.  W każdej stacji w świecie demokratycznym dziennikarz miałby prawo  zadać takie pytanie. Publiczne oskarżanie, że Joanna Lichocka  przekazała czy uzgadniała  swoje pytania z jednym z kandydatów jest  przekroczeniem, które może znaleźć finał w sądzie, ale to przyszłość. Tymczasem dziennikarze mainstreamowi  znaleźli sobie w Joannie Lichockiej chłopca do bicia, a  ona jest jedną z was.

Jarosław Gugała w wywiadzie dla GW stawia ważny problem, ale jednocześnie buduje  obraz, jakby tylko po jednej, prawej  stronie stali  „żołnierze frontu ideologicznego”. To jest fałsz. Abstrahując od nazwisk typu Tomasz Wołek (Niesiołowski dziennikarzy), Wojciech Mazowiecki, Janina Paradowska, Wojciech Maziarski itp. –  redakcje wielkich mediów (grupa Agora, Polityka), szczególnie radio Tok FM  są jednym wielkim frontem ideologicznym. Naprzeciwko nich w okopach Radio Maryja, TV Trwam, „Nasz Dziennik” i „Gazeta Polska”. Obecnie także TVP 1, ale już TVP 2, TVP INFO,  TVP Polonia stoją po drugiej „słusznej”  stronie barykady. Zachęcałabym badaczy mediów do przeliczenia siły kapitałowej i liczby odbiorców poszczególnych stron.

Można by uznać demokracja , pluralizm itd.  Też tak uważam. Jednak groźne dla naszej  demokracji jest narzucanie przez silniejszych tj. mainstream, że „żołnierze frontu ideologicznego” znajdują się tylko po stronie prawicy. Nie, oni SA WSZĘDZIE. Mainstream stosuje podwójne standardy, bo w istocie jest w ostrej walce politycznej.         

 

 

Ten blog jest miejscem debaty o mediach, które wpływają na nasze myślenie, ale nie tylko.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (143)

Inne tematy w dziale Polityka