W detalach PiS popełnia same błędy.
Nie byłam entuzjastką powołania 120 osobowego zespołu parlamentarnego związanego z katastrofą smoleńską, w dodatku kierowanego przez Antoniego Macierewicza. Ogromne ciało wyłonione z jednego klubu, mimo deklaracji otwarcia na inne, skazane było od chwili powstania na druzgocąca krytykę. Trudno było się z nią w pewnej części nie zgodzić (liczebność i wybór przewodniczącego)
A jednak...
Fakty mówią za siebie. Samo powstanie tego zespołu stało się impulsem do działań władzy. To dopiero po powstaniu tego zespołu i pierwszego spotkania z przedstawicielami kilku rodzin ofiar prokuratura zmieniła do nich stosunek, zorganizowała spotkanie z rodzinami, mieliśmy dwie konferencje prasowe prokuratora generalnego i prokuratury wojskowej, odezwał się Edmund Klich, a o złej współpracy z Rosjanami zaczęła nawet pisać GW. Brak reakcji rosyjskiej strony na polskie prośby przestał być białą plamą. Nawet dziennikarze prorządowi stwierdzają, ze "król jest częściowo nagi". Premier Donald Tusk obiecał, że po uzyskaniu konkretnych informacji, zwróci się w tej sprawie do premiera i prezydenta Rosji.Wniosek: opozycja, czasem topornymi metodami, pilnuje demokracji.
Krytycznie pisałam o idei czuwania przy krzyżu, kiedy już harcerze, kuria i kancelaria prezydenta znaleźli conensus. Jak będzie wyglądała obrona krzyża ? - to pytanie stawiała w kontrze Tomaszowi Sakiewiczowi.
A jednak....
Nie doceniałam dziś tej drzemiącej siły, która w czasach stanu wojennego kazała mieszkańcom Warszawy codziennie układać krzyż z kwiatów przy kościele św. Anny. Ci ludzie, te postawy, mimo upływu czasu, ciągle są. W relacjach medialnych pomijano apel księdza odprawiającego mszę św. w kościele św. Anny, by nie potępiać tych ludzi. Oni nie odbierali z PiS-u instrukcji, jak próbowali to interpretować zapraszani do mediów goście. (Charakterystyczne, że głównie tacy gościli). Po prostu nie mała część polskiej populacji tak czuje, tak myśli. Ignorowana i sprowadzana do parteru przez popularnych dziennikarzy mainstreamu, salon (obejmujący także medialnych księży), socjologów, politologów itp. A oni po prostu są. Fakt, że bliżej im do PiSu niż do PO czy SLD. Choć nie jestem pewna, czy gdyby 3 sierpnia pojawił się Jarosław Kaczyński czy Macierewicz nawołujący do zdjęcia i przeniesienia krzyża do kościoła sw. Anny , poszliby za nim. To jest zupełnie inna siła. "Używanie krzyża do walki politycznej" - taką kliszę można było usłyszeć nawet z ust dyżurnych księży. To bardzo doraźne i powierzchowne sądy. Omija się w nich obecność społeczeństwa, które chce manifestować swój bezpośredni udział w sprawach publicznych. Niezależnie od epoki, barwy rządzących tacy ludzie byli, są i będą. W czasach stanu wojennego byli częścią ( i solą ) oporu przeciwko komunie, dziś są nazywani fanatykami.
A jednak tylko oni mogą spowodować, że przed pałacem prezydenckim powstanie dla przyszłych pokoleń miejsce upamiętniające katastrofę smoleńską. Żałuję, że zastygła w jednym geście opozycja nie myśli o ich codziennym dniu czyli o wszystkich sprawach państwa.
Ten blog jest miejscem debaty o mediach, które wpływają na nasze myślenie, ale nie tylko.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka