Jeśli ktoś chciałby zaszkodzić prezydentowi Andrzejowi Dudzie, to wysłałby do niego listy naciskające na odebranie prof. Janowi T.Grossowi Krzyża Kawalerskiego Orderu Zasługi Rzeczypospolitej Polskiej, który w1996 wręczył mu prezydent Aleksander Kwaśniewski.
Zakładam, że autorzy 2000 listów wysłanych do Kancelarii Prezydenta z takimi właśnie wnioskami mieli najlepsze intencje. W tym Reduta Dobrego Imienia z zasłużonym Maciejem Świrskim. W kampanii antypolskich publikacji na Zachodzie szczególnie boleśnie odczuliśmy słowa prof. Grossa wypowiedziane w wywiadzie dla Die Welt, gdzie połączył on polską politykę wobec uchodźców z pseudo-faktem, że w czasie II wojny światowej z rąk Polaków zginęło więcej Żydów niż Niemców. Oceny niesprawiedliwe i nie poparte rzetelnymi danymi. Prof. Gross jako historyk bardzo wybiórczo podchodzi do faktów, z których buduje kontrowersyjne tezy, co bardziej zbliża go do warsztatu publicysty niż rzetelnego historyka. Poglądy prof. Grossa prowadzą do wykrzywionego obrazu Polaków w II wojnie światowej, ale całkowite odrzucenie podjętych przez niego tematów też nie służyłoby prawdzie.
Nie można kogoś karać za poglądy, których nie podzielamy , a nawet wydają nam się głęboko niesprawiedliwe. Trzeba z nimi podjąć dyskusję. Odebranie prof. Janowi T. Grossowi przez Prezydenta RP odznaczenia państwowego, byłoby karą za słowa, za poglądy. A to byłby dla świata jednoznaczny sygnał zamykania w Polsce wolnej debaty. Czy tego chcemy?
Jako Polacy mamy podstawy do poczucia dumy, która ma wartość tylko wtedy, gdy potrafimy zobaczyć także to, z czego dumni być nie powinniśmy. Musimy zacząć poznawać złożoność naszej historii. Z fałszywymi tezami trzeba dyskutować. Dlatego, moim zdaniem, Prezydent RP, Andrzej Duda zamiast odbierać odznaczenie Grossowi, powinien zorganizować, jak robił to Prezydent Lech Kaczyński, seminarium naukowe na temat stosunków polsko - żydowskich, na które zaproszeni byliby najwyższej klasy historycy o różnych poglądach, polscy i światowi, także prof. Jan T.Gross.
