Prokuratura Okręgowa w Warszawie umorzyła 30 listopada śledztwo przeciwko podejrzanym o składanie fałszywych zeznań bohaterom „afery gruntowej”: Januszowi K., Ryszardowi K., Konradowi K. i Jaromirowi N., motywując to prawem do obrony na podstawie orzeczenia Sądu Najwyższego z września 2008 r., które nie dopatrzyło się przestępstwa w składaniu fałszywych zeznań przez świadka.
Warto w tym miejscu wspomnieć, że w polskim systemie prawnym nie ma instytucji „precedensu”, bowiem Konstytucja RP, Rozdział III nie ustanawia orzecznictwa sądowego jako źródła prawa. Tak więc wyrok sądu jest obowiązujący tylko w odniesieniu do sprawy, w której zapadł.
Natomiast równo miesiąc wcześniej wzmiankowana prokuratura uznała „przeciek” za niebyły z braku dowodów przestępstwa. Dostojni panowie prokuratorzy warszawscy sami sobie zaprzeczyli, bowiem uznali za uzasadnioną obronę przed oskarżeniem, które – jak sami orzekli - jest bezzasadne. Nie zauważyli też publicznego oświadczenia pana Leppera, w którym poinformował, iż ostrzeżenie otrzymał, a to mogło być tylko konsekwencją przestępstwa...
W normalnych państwie tak pokrętna akcja, mająca na celu wybielanie podejrzanych, byłaby bardzo ryzykowna nawet dla kancelarii adwokackiej. Taka manifestacja braku logiki i demonstrowanie nieznajomości obowiązującego prawa, lub tak daleko posunięte jego lekceważenie, groziłoby bowiem nie tylko utratą dobrego imienia ale też uprawnień adwokackich. U nas postępuje tak stołeczna prokuratura, pod rządami koalicji, która zarzuca poprzednikom polityczne naciski na organy ścigania.
To bardzo interesujące wydarzenie przyozdabiane jest wypowiedziami różnych mędrców przypominającym nam, że podejrzanemu przysługuje miano niewinnego aż do zapadnięcia i uprawomocnienia wyroku sądowego. Tylko jak ten wyrok ma zapaść jeśli prokuratura takiego niewinnego nie postawi przed sądem?
Przypomina mi to odmianę klasycznej moralności Kalego – gdy naciskano aby zamykać naszych, to niedobrze, och jak niedobrze! – Gdy naciska się aby naszych uchronić przed zamknięciem, to dobrze, och jak dobrze!
Całej tej hecy dodają smaczku aprobujące ją wypowiedzi autorytetów legitymujących się tytułami profesorskimi w dziedzinie prawa...
Panie Boże, zmiłuj się nad nami!
Inne tematy w dziale Polityka