Mowa o tych wszystkich prezenterkach z telewizji i innych damach tam i gdzie indziej występujących publicznie, które uważały, że w rozpuszczonych włosach wyglądają atrakcyjnie. Z nagła poczęły się pokazywać z włosami upiętymi lub krótko ostrzyżonymi. Nie inaczej pani Joanna Lichocka uczesała się ostatnio do występu przed kamerami internetowego partalu Gazeta Polska VD.
Pomińmy kwestie dobrych obyczajów i skupmy się tylko na estetyce. Rozpuszczone włosy dodają wdzięku tylko młodym dziewczętom. Panie po 30-tce wyglądają w takiej fryzurze przeważnie jak wiedźmy, które dopiero co wykaraskały się z wyra, a czym więcej wiosen mają poza sobą tym koszmarniejsze efekty i nic nie pomogą na to żadni styliści.
Zwierzyłem się małżonce ze swego spostrzeżenia o zmianie gustu i upięciu rozpuszczonych włosów przez panie z telewizji – „Te kobity wreszcie zmądrzały” – podsumowałem odkrywczo. Małżonka popatrzyła na mnie ironicznie – „Oj naiwny, naiwny, moda się pewno zmieniła”.
Nie wypieram się, jestem miłośnikiem damskich wdzięków, ale dużo racji miał Hugh Hefner w tym, że „Playboy” nie pokazywał golizny pań w wieku powyżej 24 lat. Wymyślona przezeń cezura może być dyskusyjna, ale z pewnością po 30. dziewczęca świeżość jest już historią. Wyjątki są przy tym niezmiernie rzadkie i – jak wiadomo – potwierdzają regułę.
W całej rozciągłości dotyczy to też wdzięków prezentowanych przez mini spódniczki. Przywiędłe uda i suche starcze kolanka tak samo jak tłuste „balerony” w normalnym mężczyźnie wywołują niesmaczne odruchy. Mogliśmy takie widowisko podziwiać na niedawnej konwencji PO, w której prezentowały swe kolanka dzierlatki raczej w wieku trolejbusowym*.
* - trolejbusy w Warszawie miały numery linii od 50 w górę
Inne tematy w dziale Polityka