Co się dzieje z polskim społeczeństwem? – w Krakowie na to pytanie odpowiadało ponad tysiąc socjologów na swoim zjeździe. W ciągu czterech dni odbywa się ponad setka sesji, sympozjów, grup roboczych. To właściwie targ socjologiczny. Poprzedni kongres odbył się cztery lata temu. Przyjechał tam wtedy i dyskutował z naukowcami prezydent Lech Kaczyński, który patronował imprezie. Obecny prezydent, Bronisław Komorowski też objął patronat nad Kongresem w Krakowie się nie pojawił. Ale jak wiadomo to ten przynoszący nam wstyd i obciachowy Lech Kaczyński był prezydentem ciemnego, niewykształconego ludu z małych wsi i miasteczek a reprezentantem klasy oświeconej jest Bronisław Komorowski. Eh, mała złośliwość, ale podczas Kongresu była tez mowa o tym, jak gwałtownie zmieniło się postrzeganie Prezydenta Kaczyńskiego po 10 kwietnia.
Byłem tam przez dwa dni. Nie sposób było wziąć udziału nawet w niewielkim procencie imprez, ale w kilku wziąłem. I muszę przyznać, były bardzo ciekawe. Była dyskusja o politycznych skutkach katastrofy 10 kwietnia, o społecznych skutkach tego wydarzenia. Słuchałem wystąpień o grze grup interesów, lobbingu, walce firm farmaceutycznych, o konfliktach interesów. Wystąpili niemal wszyscy najważniejsi polscy badacze i ci utytułowani i wielu młodych. Dyskusje, którym się przysłuchiwałem były pozbawione piętna politycznej poprawności i to jest dość optymistyczne. Choć jak twierdzi nie bez racji Andrzej Zybertowicz w wystąpieniu poświęconym strukturalnym konfliktom interesów, polska socjologia wieloma zjawiskami się nie zajmie, właśnie z powodu tego strukturalnego konfliktu.
Na czym on polega? Na tym, że w wielu dziedzinach życia w Polsce ale w nauce zwłaszcza, choć także w mediach czy w Kościele, jest wiele osób, które nie chcą zajmować się badaniem pewnych aspektów przeszłości, bo wpędzałoby to ich w pewien dyskomfort. Z tego powodu nie zrobią też ich przyjaciele, zwierzchnicy podwładni. Młody prawnik nie napisze pracy doktorskiej o lustracji jeśli wie, ze jego promotor był umoczony we współprace w SB. Jak twierdzi Zybertowicz, nawet jeśli ten problem dotyczy niewielkiej grupy ludzi, to jego promieniowanie jest bardzo duże. I coś w tym jest. Ale – Zybertowicz mówił o tym na zjeździe socjologów i nie słyszałem, by w tej grupie słuchaczy, do których mówił spotkał się z jakimś potępieniem. Ale była to tylko jedna z grup roboczych.
Bardzo ciekawe były referaty dotyczące zmian politycznych i społecznych po 10 kwietnia. Te ostatnią zorganizował szef Polskiego Towarzystwa Socjologicznego profesor Piotr Gliński, który współorganizował cały Kongres.
Z rozmaitych badań wynika, że katastrofa i to co stało się po niej, nie zniwelowało, ale umocniło i pogłębiło istniejące podziały. Na płaszczyźnie czysto politycznej, wyniki wyborów 2010 i 2005 są bardzo podobne. Wyborcy Lecha Kaczyńskiego i Jarosława Kaczyńskiego podobnie jak kandydatów Platformy zachowywali się bardzo podobnie. W stosunku do sytuacji sprzed pięciu lat nie zaszły jakieś zamiany. PiS zyskał natomiast w stosunku do sytuacji z 2009 roku, kiedy notował dołek.
Ciekawe jest o, ze po 10 kwietnia nastąpił znaczący skok poprawy nastrojów. Tragedia i zachowanie ludzi po niej wywołały, że ludzie zaczęli bardzo ufnie patrzeć w przyszłość, poprawiły się znacząco niemal wszystkie wskaźniki. Brzmi paradoksalnie, ale tylko pozornie. Wspólne, intensywne przeżycie wspólnotowe spowodowało, że wszyscy poczuli się lepiej. Co ciekawe, podobne skok optymizmu zanotowano w Stanach Zjednoczonych po 11 września. Podobnie skoczyły wskaźniki optymizmu, poprawiła się ocena sytuacja. Gwałtownie tez podskoczyło poparcie dla George W. Busha.
Niestety bardzo szybko, bo już w sierpniu, wszystkie wskaźniki zaczęły gwałtownie spadać i wróciły do stanu przed 10 kwietnia. To czas afery wokół krzyża, trzecie fali powodzi i decyzji rządu o wzroście podatków. W moim przekonaniu kluczowe była historia z krzyżem.
Co bardzo ciekawe i co pokazuje jak zmienia się komunikacja i relacje społeczne, wydarzenie, w którym uczestniczy stosunkowo niewielka grupa ludzi, i które w innym momencie mogłoby być lokalnym konfliktem, t u stało się ogólnokrajową awantura wywołują wielkie emocje.
Do afery wokół krzyża odnosiło się w swoich wystąpieniach bardzo wielu mówców. Bo właśnie ta sprawa była symbolicznym zakończeniem podniosłej atmosfery jaka panowała w Polsce po 10 kwietnia. Polityka i życie publiczne nie tylko wróciło do swego ostrego tonu sprzed katastrofy. Milczący przez jakiś czas Palikot zaczął mówić w sposób jeszcze bardziej bulwersujący. A i język Jarosława Kaczyńskiego (w żadnym wypadku nie porównuje tych dwóch postaci) stał się dużo ostrzejszy. Atmosfera gwałtownie siadła. Co ciekawe – w USA po 11 września nastroje – choć nie tak szybko – jak w Polsce tez siadły i poparcie dla Busha zaczęła zjeżdżać.
Bardzo ciekawe wystąpienie miał Michał Łuczewski, który opisywał jak następował o desakralizowanie-sakralizowani i znowu desakralizowanie Lecha Kaczyńskiego. Zdarzenia wokół śmierci prezydenta opisywał używając teorii kozła ofiarnego francuskiego filozofa antropologa Rene Girarda. Bardzo ciekawe. Poproszę Łuczewskiego, aby sam o tym napisał w Salonie24.
Z punktu widzenia przemian społecznych w Polsce ostatnie pól roku było naprawdę ciekawe. Ujawniło się wiele zjawisk. Dobrych i złych. Niestety z tych dobrych niewiele zostało. To pierwsze, przelotne uwagi, z pociągu Kraków-Warszawa. Kto ciekaw o czym była i jest jeszcze mowa- niech zajrzy na stronę Zjazdu.
P.S. Na blogu Warszatatów Socjologicnycznych jest otwierające przemówienie prof Piotra Glińskiego.
Autor podcastu Układ Otwarty. Prezes niezależnego think tanku Instytut Wolności
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka