Andrzej Ro Andrzej Ro
60
BLOG

Reformy socjalne w Chinach — realia i wyzwania

Andrzej Ro Andrzej Ro Chiny Obserwuj temat Obserwuj notkę 0
Chiński system emerytalny staje dziś przed jednym z największych kryzysów w swojej historii. Reforma składek, która miała wzmocnić bezpieczeństwo społeczne i przygotować kraj na starzenie się populacji, w praktyce uderza w małe i średnie firmy, zmniejsza konsumpcję i obnaża brak zaufania obywateli do państwa. W tle demograficzna zapaść – z dzietnością na poziomie około 1 dziecka na kobietę i gwałtownym przyrostem liczby osób starszych – sprawia, że Chiny mogą w najbliższej dekadzie stanąć wobec narastającego kryzysu finansowego i społecznego. Reforma, która miała być fundamentem nowoczesnej gospodarki opartej na konsumpcji, może okazać się początkiem kolejnego etapu destabilizacji.

Chińskie najwyższe sądownictwo wydało niedawno orzeczenie, które zakazuje unikania obowiązkowych składek na ubezpieczenia społeczne – dotyczy to zarówno pracodawców, jak i pracowników. Przepis ten, formalnie obowiązujący od 1 września 2025, ma na celu uzupełnienie uszczuplonych kas emerytalnych, zwłaszcza w regionach starzejących się demograficznie. Nowe przepisy dotyczące składek emerytalnych w Chinach mają ogromne konsekwencje zarówno dla gospodarki, jak i dla życia społecznego. Wymóg pełnego opłacania składek – około 10 procent wynagrodzenia ze strony pracownika oraz dodatkowo od 20 do 28 procent po stronie pracodawcy – stał się poważnym obciążeniem, szczególnie dla małych i średnich przedsiębiorstw działających na niskiej marży. Dla wielu z nich to kwestia nie tylko ograniczenia zysków, ale wręcz przetrwania. Ekonomiści Société Générale wyliczyli, że rygorystyczne egzekwowanie tych regulacji może kosztować chińską gospodarkę nawet jeden procent PKB. Do tej pory przedsiębiorcy obchodzili przepisy, a dane pokazują, że jedynie 28,4 procent firm faktycznie odprowadzało pełne składki – reszta działała w oparciu o elastyczne, często nielegalne ustalenia.

Zmiany mają także wymiar społeczny i polityczny. Nowe orzecznictwo daje pracownikom realną ochronę: jeśli firma nie odprowadza składek, zatrudniony może odejść i zażądać odszkodowania. W praktyce może to wzmocnić pozycję pracowników, ale równocześnie tworzy presję na przedsiębiorców, którzy często balansują na granicy wypłacalności. Problemem pozostaje również brak zaufania obywateli do systemu – raporty wykazały, że w trzynastu prowincjach aż 40,6 miliarda juanów zostało wyprowadzonych z kont emerytalnych na cele państwowe niezwiązane z wypłatami świadczeń. Tego rodzaju praktyki podkopują wiarę w stabilność reform i budzą obawy, że składki pracowników nie zapewnią im żadnego realnego zabezpieczenia na starość.

Cała reforma staje się politycznym testem. Chiny próbują przejść od modelu wzrostu opartego na taniej sile roboczej i inwestycjach infrastrukturalnych do modelu, w którym kluczową rolę odgrywa konsumpcja wewnętrzna i silne systemy zabezpieczenia społecznego. Jednak koszty tej transformacji pojawiają się natychmiast i uderzają zarówno w pracodawców, jak i w gospodarstwa domowe. Efekt może być odwrotny do zamierzonego: spadek konsumpcji, mniejsze inwestycje i dalsze spowolnienie wzrostu gospodarczego. W rezultacie reforma, która miała budować długofalową stabilność, może w krótkim okresie pogłębić kryzys zaufania i uwypuklić słabości chińskiego modelu gospodarczego.

Chiński system emerytalny jest wielowarstwowy, ale opiera się głównie na dwóch filarach: powszechnym ubezpieczeniu pracowniczym w miastach, które łączy „wspólną pulę” finansowaną przez pracodawcę z indywidualnymi kontami finansowanymi przez pracownika, oraz skromniejszym programie dla mieszkańców bez etatu i wsi. W praktyce to system częściowo repartycyjny, częściowo kapitałowy, z licznymi „pustymi kontami” (indywidualne rachunki zasilane środkami, które w wielu prowincjach są na bieżąco konsumowane na wypłatę bieżących świadczeń). Obejmując ponad miliard osób, system wykazuje ogromne różnice świadczeń między miastem a wsią oraz między bogatszymi i uboższymi prowincjami, a formalne pokrycie nie zawsze oznacza realnie adekwatną emeryturę. 

Najbardziej krytycznym zagrożeniem dla chińskiej gospodarki jest demografia. Dzietność spadła do poziomu około 1 dziecka na kobietę, a populacja już drugi rok z rzędu maleje – w 2025 roku wynosi około 1,409 mld. Równocześnie starzenie społeczeństwa przyspiesza: blisko 300 mln obywateli ma ponad 60 lat. W 2002 roku na jednego emeryta przypadało w Chinach około 10 osób w wieku produkcyjnym, w 2021 roku już tylko 5, a prognozy na 2030 rok mówią o proporcji 4:1. Około 2050 roku sytuacja może się zrównać do poziomu 2:1, czyli na dwóch pracujących przypadnie jeden emeryt. To dramatyczny spadek w porównaniu z Indiami, gdzie dziś proporcja wynosi około 7:1 i będzie jeszcze długo utrzymywać się powyżej 5:1, a także ze Stanami Zjednoczonymi i Europą Zachodnią, gdzie obecnie relacja pracujących do emerytów kształtuje się na poziomie około 3–4:1 i spadnie stopniowo do 2:1 dopiero po 2050 roku. Oznacza to, że Chiny znacznie szybciej wejdą w fazę krytycznego starzenia się społeczeństwa niż Zachód, a ciężar utrzymania rosnącej liczby emerytów spadnie na malejącą liczbę młodych pracowników. W praktyce grozi to eksplozją kosztów socjalnych, kryzysem fiskalnym i gwałtownym spowolnieniem konsumpcji wewnętrznej, która miała być filarem nowego modelu wzrostu gospodarczego Chin. Taka arytmetyka oznacza coraz większą presję na bieżące finansowanie świadczeń przy mniejszej liczbie płatników składek. Władze centralne próbują kupić czas. Po latach zapowiedzi zatwierdzono stopniowe podnoszenie wieku emerytalnego od 2025 r. (mężczyźni docelowo 63, kobiety 55–58 w zależności od rodzaju pracy) z okresem przejściowym około 15 lat. To posunięcie ma złagodzić deficyty funduszy w prowincjach i utrzymać większą liczbę osób w wieku produkcyjnym, ale budzi opór społeczny przy wysokiej frustracji młodych na rynku pracy. Równolegle poszerzono ogólnokrajowo trzeci filar – dobrowolne indywidualne konta emerytalne z ulgami podatkowymi – by wzmocnić kapitałową część systemu, choć ich skala jest wciąż niewielka względem potrzeb. 

Z punktu widzenia finansów publicznych kluczowy jest rezerwowy Narodowy Fundusz Ubezpieczeń Społecznych (NCSSF), który ma pełnić rolę „stabilizatora” w szczycie starzenia. Jego aktywa to rząd wieluset miliardów dolarów (ok. 2,5–2,9 bln RMB według najnowszych dostępnych danych), a rząd sukcesywnie dokapitalizuje go transferami udziałów w przedsiębiorstwach państwowych. To jednak wciąż za mało wobec prognozowanych niedoborów – rządowe i niezależne analizy od lat ostrzegają, że bez reform na poziomie prowincji i konsolidacji krajowej system w niektórych częściach kraju może wchodzić w chroniczne deficyty w latach 30. Słabością pozostaje też ściągalność składek i „szara strefa” w zatrudnieniu. W 2023 r. Pekin nakazał w skali kraju audyty i egzekwowanie zaległych składek w firmach prywatnych, co poprawia krótkookresowy dopływ gotówki do funduszy, ale podnosi koszty pracy i ryzyko dla MŚP. Rozszerzanie bazy płatników jest nieuniknione, ale bez głębokiej przebudowy zachęt na poziomie lokalnym, w tym realnych transferów wyrównawczych między prowincjami, będzie to tylko doraźne łatanie. 

Co to oznacza na najbliższe lata? Do 2030 r. udział osób 65+ wzrośnie wyraźnie, a współczynnik obciążenia systemu będzie szybko się pogarszał. Rząd będzie równolegle stopniowo wydłużał aktywność zawodową, centralizował rozliczenia (większy pooling krajowy zamiast prowincjonalnego), pompował środki do rezerwy z prywatyzacji udziałów państwowych i promował prywatne oszczędzanie emerytalne. Ale demografii nie da się „dosztukować” – niska dzietność i słaby impuls konsumpcyjny utrwalają środowisko niskiej inflacji i presji na finanse samorządów, które i tak są obciążone długiem okołobudżetowym po kryzysie deweloperskim. W rezultacie realna wartość przeciętnej emerytury może rosnąć wolniej niż płace, a różnice między miastem i wsią, oraz między bogatymi i biednymi regionami, mogą się utrzymywać, jeśli nie nastąpi konsolidacja systemu i wyrównanie standardów świadczeń. 

Największy problem chińskiego systemu emerytalnego polega na tym, że został zbudowany dla młodego, szybko bogacącego się społeczeństwa, a obecnie wchodzi w epokę gwałtownego starzenia i spadającej liczby pracowników. Dzietność na poziomie około 1 dziecka na kobietę oznacza, że w kolejnych dekadach drastycznie zmniejszy się baza płatników składek, a przybędzie emerytów – i to w tempie, które już teraz niepokoi demografów i ekonomistów.

Negatywne konsekwencje są wielowymiarowe. Po pierwsze, system repartycyjny oparty na bieżących wpłatach pracujących może generować chroniczne deficyty, które prowincje będą musiały pokrywać z długów lub transferów centralnych. Już teraz w wielu regionach konta indywidualne są „puste”, bo składki przejadane są na bieżące wypłaty. Oznacza to, że młodzi Chińczycy mogą nigdy nie zobaczyć realnych pieniędzy z własnych kont emerytalnych, a zaufanie do systemu będzie spadać.

Po drugie, rosnąca liczba emerytów w stosunku do pracujących oznacza coraz większe obciążenie finansowe dla firm i gospodarstw domowych. Wyższe składki i większa presja fiskalna mogą osłabiać konkurencyjność przedsiębiorstw, zwiększać koszty pracy i prowadzić do dalszego unikania formalnego zatrudnienia. W efekcie luka między oficjalnym systemem a szarą strefą może się jeszcze pogłębiać.

Po trzecie, starzenie się społeczeństwa osłabi konsumpcję i dynamikę gospodarki. Emeryci w Chinach otrzymują średnio stosunkowo niskie świadczenia (często poniżej 40% ostatniego wynagrodzenia), a więc nie będą w stanie generować wewnętrznego popytu, który Pekin chciałby wykorzystać jako motor wzrostu zamiast eksportu. To zderzy się z koniecznością finansowania coraz większych kosztów opieki zdrowotnej, które w przypadku starzejącego się społeczeństwa będą rosły lawinowo.

Po czwarte, utrzymywanie niskiego wieku emerytalnego w przeszłości spowodowało, że do systemu wchodzi nagle ogromna fala seniorów – a dopiero teraz podnoszenie tego wieku zaczyna być wdrażane. Jednak proces ten jest społecznie niepopularny i może prowadzić do niepokojów społecznych, bo oznacza wydłużenie pracy w sytuacji, gdy młodzi i tak mają trudności ze znalezieniem zatrudnienia.

Wreszcie, kluczowym problemem jest gigantyczne zadłużenie wewnętrzne Chin. Państwo, które już teraz wydaje setki miliardów dolarów na ratowanie sektora nieruchomości, musi dodatkowo dopłacać do deficytowych funduszy emerytalnych. To tworzy efekt domina: więcej długu, mniej środków na inwestycje rozwojowe, mniejsza stabilność finansowa. W dłuższej perspektywie ryzyko kryzysu społecznego i gospodarczego staje się bardzo realne – może objawić się zarówno w spadku realnych emerytur, jak i w protestach ludzi, którzy poczują się oszukani, kiedy świadczenia nie będą odpowiadać obietnicom.

Innymi słowy – chiński system emerytalny to tykająca bomba demograficzno-finansowa. Z pozoru masywny i stabilny, w rzeczywistości coraz mniej zdolny do utrzymania równowagi. Starzenie się ludności w połączeniu z kryzysem zadłużenia i nieruchomości może w ciągu kilkunastu lat stać się jednym z największych zagrożeń dla stabilności gospodarczej i społecznej Chin.

Andrzej Ro
O mnie Andrzej Ro

Przekazuję realistyczne scenariusze strategicznie

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Polityka