Janusz Ch. Janusz Ch.
2577
BLOG

Santo subito? Upamiętnienie czy ośmieszenie

Janusz Ch. Janusz Ch. Samorząd Obserwuj temat Obserwuj notkę 87

 Przed nami trudny czas - pierwsza rocznica śmierci Prezydenta Miasta Gdańska, Pawła Adamowicza. Był to niespodziewany cios, niespodziewany atak, można by powiedzieć - publiczna egzekucja, na oczach tysięcy ludzi, chcących czynić dobro. Nie było mnie na samej imprezie, ale tej nocy czuwałem pod szpitalem, czekając na jakieś pozytywne informacje. Niestety, nie przeżył tego ataku...

Konferencja pod UCK

  Jaki był Paweł Adamowicz? Nie znałem go prywatnie. Czasem widywałem go maszerującego z teczką w ręku po centrum, lub przy okazji miejskich imprez, czy uroczystości. Czasem jadał w tamtejszych “mleczakach”. Bardziej znam go jako mieszkaniec, więc mogę mówić tylko o tym, jak działał na swoim stanowisku. Były momenty lepsze, momenty gorsze, ogólnie - miasto się rozwinęło, przybyło miejsc pracy, mocno wypiękniało, zostało zauważone przez rzesze zagranicznych turystów, w kraju też jest uważane jako jedne z najlepszych do życia. Zarządzanie można zaliczyć raczej na plus.

 Jednak, trzeba zauważać też wiele negatywów - fatalnie działająca komunikacja miejska (z prezesem odbywającym tournee po spółkach i stanowiskach), zawładnięcie miasta przez deweloperów, którzy niedługo zabudują każdy wolny kawałek przestrzeni, czy sprzedaż miejskich firm, przynoszących dochody, szerokim echem odbiła się też sprawa podwyżek czynszów w lokalach komunalnych.

  Była też - nieco zapomniana - sprawa śmierci pana Wojciecha, który kilka lat temu pod gdańskim Urzędem Miejskim prowadził protest głodowy - nie spotkano się z nim, a chciano też zmusić go do uiszczenia opłaty za zajęcie pasa drogowego przez jego namiot. Nie wspominam też o wielokrotnie już omawianej sprawie bogactw zgromadzonych przez zmarłego i jego rodzinę, bo podobnych artykułów napisano prawdopodobnie tysiące.

  Takich nieprzyjemnych spraw nazbierało się w czasie jego prezydentury bardzo dużo. Ale zostawmy to co było, przejdźmy może do teraźniejszości i do aktualnego włodarza miasta, również w kontekście zbliżającej się rocznicy. 

  Jest dziesiąty stycznia, nowy rok 2020. Aleksandra Dulkiewicz rządzi miastem od dziesięciu miesięcy - jej prezydentura nie przyniosła wiele nowego, ponieważ jak to określiła sama “prezydentka” - chce kontynuować bliżej nieokreśloną “misję Pawła”. Lub jak kto woli, program można przeczytać na jej stronie internetowej, gdzie czytamy że priorytetem jest “szczęście i zdrowie gdańskich rodzin”. A co z samotnymi matkami, lub singlami? Także w innych sprawach konkretów brak - przez ten czas mogliśmy za to wielokrotnie usłyszeć słowa “testament, dziedzictwo, pamięć, spuścizna”. 

  Sama prezydentka zaliczyła przez ten czas mnóstwo wpadek, zaczynając od problemów wizerunkowych, następnie strasząc niezależnych dziennikarzy prokuraturą, zaliczając spektakularny upadek Mevo, poprzez większe zainteresowanie polityką krajową, lub też ogólnie - wiecznymi sporami z aktualnie rządzącymi krajem, podczas gdy na własnym podwórku piętrzą się kłopoty - awarie komunikacji miejskiej czy opóźnione inwestycje.

  Przejdę do sedna - zaraz zaczną się dość rozdmuchane, szeroko rozumiane uroczystości rocznicowe - będzie to odsłonięcie tablicy, msza, konferencja, promocja książki o prezydencie, nadanie imienia jednemu z liceów (kiedy jedna ze szkół już nosi jego imię), a nawet… kolędowanie (!!!). 

  Ostatnia pozycja wydaje mi się być bardzo mocną przesadą. W przypadku nazwania jednej z dróg im. Pawła Adamowicza miasto ominęło nawet pięcioletni okres karencji od śmierci danej osoby. 

image

  Może to wywoływać skojarzenia z sytuacją, kiedy po śmierci Prezydenta RP masowo nadawano placom, ulicom, parkom, rondom, nazwisko zmarłego. Gdzieniegdzie, a w Gdańsku szczególnie, napotykano na protesty mieszkańców - nazwiskiem Prezydenta zastąpiono Dąbrowszczaków. Wtedy też prezydent Adamowicz utyskiwał, że zrobiono to nie pytając nikogo o zdanie. Teraz - nikomu to nie przeszkadza, przynajmniej oficjalnie, bo i też nikogo o opinię nie poproszono.

  Prezydent Dulkiewicz w takim promowaniu i upamiętnianiu nieco na siłę najwyraźniej nie widzi nic złego - być może zapomniała  jak śmiano się, że Jarosław Kaczyński doprowadzi swojego brata do beatyfikacji.

Przypomnę tylko - co za dużo, to niezdrowo.

A o prezydencie będę pamiętał, nawet bez szkół i ulic jego imienia.

Janusz Ch.

Janusz Ch.
O mnie Janusz Ch.

Słynny komentator z Trójmiasta. Zaczepiam, zagaduję

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka