Janusz Ch. Janusz Ch.
60
BLOG

LEGITYMACJA NUMER 24, KOBIETA NUMER JEDEN

Janusz Ch. Janusz Ch. Społeczeństwo Obserwuj notkę 1

LEGITYMACJA NUMER 24, KOBIETA NUMER 1

  Jedna z najsłynniejszych kobiet Stoczni Gdańskiej, ale nigdy nie była w niej zatrudniona, pracująca całkowicie społecznie, choć później zajmowała się drobnym handlem, ikona Placu Solidarności, powszechnie lubiana, ale niestety, nie była powszechnie znana. O kim mowa? O pani Aleksandrze Olszewskiej, choć większość kojarzy ją raczej jako panią Alę. Albo Marię - takiego imienia używała w minionych czasach, żeby chronić swoją tożsamość.

  O jej młodości nie udało mi się dowiedzieć zbyt wiele. Urodziła się 28 listopada 1927 roku w Ostrowie Wielkopolskim. Rodzina jej matki pochodziła z Wielkopolski, ojca z Częstochowy, gdzie również przez pewien czas mieszkała. Mama była nauczycielką i uczyła języka niemieckiego. Pani Ala z wykształcenia była księgową. Miała braci, w tym brata bliźniaka. Z czasem przeniosła się do Gdańska, wyszła za mąż, urodziła syna Tadeusza.

 Zamieszkała w gdańskiej dzielnicy Oliwa, w dwupokojowym mieszkaniu. Do pracy nie miała daleko, bo pracowała w Zakładach Przemysłu Cukierniczego “Bałtyk”, które istnieją do dziś. Następnie do 1985 r. pracowała jako kierownik do spraw rozliczeń w Rzemieślniczych Domach Towarowych, gdzie została zmuszona do przejścia na wcześniejszą emeryturę, z powodu przesiadywania na Placu.

 Historiami, które przytrafiły się Pani Ali, możnaby wypełnić kilka życiorysów. Z placem związana była od 1970 roku, przychodziła tutaj do swojego męża pracującego w Stoczni Północnej, pracował na wydziale wyposażenia okrętów, również był w Solidarności.

Służbę na placu zaczęła w latach 80-tych. Zaczęło się od układania w kształt krzyża kwiatów, przynoszonych przez mieszkańców strajkującym stoczniowcom. Wkrótce dołaczyli do niej pan Stanisław, mieszkający nieopodal, Pan Edward czy Pani Maria. Dbała o plac, jak o swoje, czasem też z własnych pieniędzy. Zawsze uśmiechnięta, w kolorowym fartuszku i z miotłą w ręku. Kwiaty kupowała, lub zrywała na rozległych łąkach z terenu Stoczni, jednak często jej praca szła na marne. Ciągle śledzona przez esbeków, milicjanci niszczący i wyrzucający kwiaty, ciągle wyrzucana, zawsze jednak tutaj powracała i sprzątała, dekorowała, doglądała Placu. Niedługo potem przejęła budkę przy bramie nr 2, prowadząc tam zwykły kiosk i sprzedając solidarnościowe pamiątki, po pracy sprzątała plac. 

 Widziała tutaj między Papieża Jana Pawła II, Ronalda Reagana, George’a Busha, Margaret Thatcher, polityków z pierwszych stron gazet, ale witała też tłumy zwykłych turystów.

Lubiła młodzież. Kiedyś napis “im. Lenina” zasłoniono napisem “Solidarność”, okazało się, że są to studenci ASP.

Rozmawiała z każdym, często też pomagała innym, nieraz dokładając do interesu.

  Była wizytówką tego miejsca. W 1999 roku oddział TVP w Gdańsku nakręcił o niej film dokumentalnyKiosk na Placu Solidarności” (reż. Barbara Balińska, Krzysztof Kalukin). Pokazano jej pracę w kiosku, rozmowy z przechodniami i turystami, wspomnienia z dawnych lat. Film kończy się sceną, kiedy pani Ala kończy pracę i porządkuje Plac. 

Co roku, w rocznicę jej śmierci, jest emitowany w TVP Gdańsk.

30 sierpnia 2018 w sali BHP przy ulicy Doki 1 otwarto wystawę poświęconą Pani Aleksandrze. Pokazano panią Olę przy pracy, zdjęcia z ważnymi osobistościami czy zdjęcia rodzinne. Najważniejszym elementem wystawy był jej fartuch i miotła, której używała do sprzątania.

 Dziwi mnie fakt, że miasto zupełnie o niej zapomniało. Często jestem obok jej kiosku - jest tam zwyczajnie brudno. Chwasty, butelki po alkoholu, śmieci.

Szukając informacji o bohaterce, zauważyłem że w Gedanopedii - internetowej encyklopedii Gdańska, nie ma o niej ani słowa!

Portal gdansk.pl wspominając jej osobę, cytuje dwa zdania z artykułu lokalnego dziennika sprzed kilku lat.

Panią Alę znałem tylko z widzenia, dopiero później poznałem bogatą historię jej życia. Wychodzę z propozycją pomysłu zbiórki pieniędzy w celu ufundowania tablicy pamiątkowej dla Pani Aleksandry. Możnaby zamontować ją na kiosku, w którym spędziła tyle lat, lub na budynku portierni.

Kto wie, może zdążymy do drugiego czerwca, na czwartą rocznicę jej śmierci?

Napiszę do osób, instytucji związanych z Nią, ale także do urzędników, w końcu można powiedzieć, że pracowała dla miasta. Po tylu latach należy się to jej jak mało komu!

Janusz Ch.

Źródła z których korzystałem podczas tworzenia tego tekstu:

Ambasadorka Placu Solidarności, Dziennik Bałtycki

Pani z Bramy nr 2, Gość.pl

Biło od niej takie ciepło. W Gdańsku otwarto wyjątkową wystawę, Radio Gdańsk

Strażniczka. Gazeta Wyborcza

Starsza pani z Kiosku co Solidarność obroniła, wpolityce

Kiosk na Placu Solidarności, FILM POLSKI


Janusz Ch.
O mnie Janusz Ch.

Słynny komentator z Trójmiasta. Zaczepiam, zagaduję

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo