Głos Szczeciński
Głos Szczeciński
JanuszKamiński JanuszKamiński
169
BLOG

Strachliwi są pożerani w całości

JanuszKamiński JanuszKamiński Rozmaitości Obserwuj notkę 16


Mądrzy to wiedzą: na siłę trzeba odpowiedzieć siłą.

Wiedzą o tym nawet słabiutkie zwierzęta. Obejrzałem chyba dziesięć razy krótki przyrodniczy epizod. Lis zaatakował kaczą rodzinę – matkę z kilkoma młodymi kaczuszkami. Wyraźnie miał ochotę porwać jedno z małych kacząt. Prosta robota dla chytrusa. Jednakże musiał zmykać, jakby go dopadł rój szerszeni.
Mama kaczka uniosła swe ciało do góry, wyciągnęła szyję ile tylko mogła, rozpostarła skrzydła trzepocząc nimi i ze złowrogim sykiem rzuciła się na lisa.
Tego się złodziej nie spodziewał, skonsternowany i wyraźnie przestraszony, po prostu dał nogę. Przecież mógł tylko kłapnąć zębami i bojowniczy ptak padłby martwy. Lecz nie – uciekł, bo nie spodziewał się żadnego oporu.

W lipcu 1532 Francesco Pizzaro, nieślubne dziecko wieśniaczki i kapitana hiszpańskiej armii wylądował w dzisiejszej Wenezueli. Miał wszystkiego 180 żołnierzy oraz 37 koni.
Już parę miesięcy później, ta marna garstka podbiła całe królestwo Inków na terytorium dzisiejszego Peru.
Jak to możliwe? Co takiego się stało, że wielowiekowy, dumny naród, ze swoim królem Atahualpą, pozwolił się rozbić i opanować garstce hiszpańskich żołdaków?
Ten historyczny fakt, z prawie sześciuset lat temu, powinniśmy mieć stale w pamięci.
Tak dzieje się zawsze, gdy się na siłę nie odpowie siłą. Dumny naród, pełen swojej wielowiekowej tradycji, zginął z rąk garstki oprawców. W Cajamarce, w jednej rzezi, Hiszpanie zabili 5 tysięcy Inków, a króla Atahualpę uwięzili. Hiszpanie zapanowali nad Peru. Świat Inków się skończył.
I wszystko to się stało z żądzy złota i bogactwa. Zawsze tak jest.
A przecież mogło być inaczej. Gdyby Inkowie zdecydowali się walczyć, to w jednym momencie zasypali by strzałami nędzny oddziałek.
Lecz oni jeszcze nie wiedzieli, że zawsze na siłę należy odpowiedzieć siłą.

W Rosji po tak zwanej rewolucji październikowej komunizm, a w rzeczywistości też garstka oprawców, wymordował 10 milionów własnego narodu. Bezwolni i ogarnięci strachem ludzie szli na rzeź jak stado zwierząt hodowlanych. Nikt, dosłownie nikt nie odważył się na siłę odpowiedzieć siłą.
Cóż takiego jest w ludziach, że wobec siły spuszczają głowy i dają się prowadzić na rozwałkę? Dlaczego siedemset młodych ludzi zgromadzonych na norweskiej wyspie Utoya, uciekało lub chowało głowę pod poduszkę, wobec jednego, JEDNEGO! oprawcy, schizofrenicznego mordercy? Przecież w kilku mogliby go powalić i unieszkodliwić. Ba, zabić właśnie jego, zanim on zastrzeliłby prawie setkę z nich.

Czy tak zawsze musi być? Czy na siłę odpowiedzią zawsze będzie bierność i uległość i oczekiwanie na strzał w potylicę? Kiedy wreszcie ludzie to sobie zakodują, wypalą w mózgach dymiącymi zgłoskami, że na siłę zawsze należy odpowiedzieć siłą.
Napastnik właśnie na to liczy, że się nie postawimy. Że będziemy bierni, że będziemy uciekać i się chować. Ma cały arsenał środków by nas do tego zmusić, by nas zastraszyć. Skrywa twarz oprawców za czarnymi maskami, a ich ciała za wielkimi tarczami. Potężne głośniki mają nas przerazić swoim rykiem. Dymy i gazy zasnuć nasze oczy. Mamy być przerażeni, zanim jeszcze dojdzie do walki. Bo tak na prawdę, oni tej walki się boją. Oni chcą byśmy uciekli bez walki. To nie są jacyś super ludzie, ci oprawcy. To jeszcze bardziej wystraszeni od nas osobnicy skryci za swoimi pancerzami.
Nasz solidny opór, choćby przez chwilę i pójdą w rozsypkę. Oni nie zniosą sytuacji, gdy ktoś na siłę odpowie siłą.

W Polsce, konkretnie w Gdańsku i Gdyni, w 1970 roku widziałem na własne oczy, bo sam zresztą w tym uczestniczyłem; gdy tłum osiągnął taki poziom desperacji, że wspólnie przystępował do ataku, a wtedy uzbrojeni oprawcy ZOMO uciekali i szli w rozsypkę. Chowali się za czołgami. Głupieli doszczętnie. Oszalały oprawca gołą ręką chciał odciągnąć zerwany przewód energetyczny, zanim padł porażony prądem. Wtedy widziałem, że wobec oporu, wobec siły na siłę, oni stają się jeszcze bardziej przerażeni, niż kobiety i małe dzieci.
Wszystko co robi przeciwnik, to jest niedopuszczenie do tego, by zaistniał opór. Wobec siły wróg się cofa. Oni chcą wygrać bez walki.

Tak jak Francesco Pizzaro wobec potężnego państwa Inków.

Unia Europejska pełna jest takich lisów, Na nasze stado zawzięła się cwana, wyleniała lisica z Czech, komisarz Vera Jourowa. Lecz my mamy nie tylko kaczkę, a nawet Kaczora. Czy on też, jak to opisałem na początku potrafi być bojowy i rozgonić te rude przechery?
.

Czy ktoś nie wie jeszcze o mnie?

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości