Well Plated by Erin
Well Plated by Erin
JanuszKamiński JanuszKamiński
285
BLOG

Gulasz a'la Ziemkiewicz, Cz.1

JanuszKamiński JanuszKamiński Kultura Obserwuj notkę 3

Wczoraj po raz pierwszy zabrałem się za gotowanie tradycyjnymi przepisami i własnymi kucharskimi zdolnościami, pysznego, staropolskiego, a nie węgierskiego, cygańskiego, czy myśliwskiego gulaszu.

Na naszej, już historycznej Hali Targowej kupiłem dwa piękne kawałki pręgi wołowej. Raczej unikam wołowiny. Podobno nie za bardzo nam służy. Czerwone mięso jest niedobre – mówią. Szkoda. Dodam jeszcze tylko, że według największych, onegdaj dworskich, dziś burżuazyjnych smakoszy, najlepszym mięsem jest dziczyzna.

Czasem jednak robię wyjątek dla steków. Smażę je zazwyczaj, jak u nas się mówi i wielu na to się brzydzi tego, krwiste. Według światowej klasy – medium rare. Spieczony na zewnątrz, różowy w środku, ale już bez wyciekającej krwi po nakłuciu. Do tego czosnkowe masełko u góry, albo sos pieprzowy. Mmmm...

Cóż z tego... polędwica dzisiaj trafiła tam gdzie kawior, świeże ostrygi, czy trufle. Czyli do towarów luksusowych, jak Rolls, czy Mercedes klasy S w wersji AMG.

Dobra polędwica wołowa to teraz nawet 120 zł za kilogram.

Więc odkładamy na kiedyś serwowanie steków, bouef strogonowa, czy samemu siekanego tatara.

Gulasz wyszedł pięknie i wszystkim smakował.

Szefowie kuchni i najlepsze gospodynie domowe wiedzą, że dobrego gulaszu nie udusi się w zwykłym aluminiowym, czy stalowym garnku. To musi być ciężka żeliwna brytfanna, na dodatek ze specjalną, również żeliwną pokrywką.

Dla 4 osobowej rodziny, lub nawet większej, najlepsza jest 6,5 litrowa.

No dobrze, najedliśmy się, odpoczęliśmy i zabrałem się za wymycie brytfanny.

Stara już jest. Dziedziczna. Więc, choćbyś był jak najbardziej czujny i mieszał gulasz tak, jak trzeba, to zawsze się przypala. Winna jest głównie mąka, którą oprósza się kawałki mięsa. No to do roboty Janusz.

Duszenie to proces długotrwały i delikatny. Ponad 3 godziny dusi się, by mięso rozpływało się w ustach i było soczyste. Więc poczytywałem sobie ostatnią książkę Rafała Ziemkiewicza. Kupiłem książkę w galerii w Empiku, którego nie lubię, gdy został w tajemniczy sposób przejęty przez tęczowe lewactwo. Oczywiście Ziemkiewicza nie było ani w Nowościach, ani w Bestsellerach. Sprzedawca ją gdzieś z zakamarków wygrzebał.

Jak mówiłem, takie gotowanie to ponad 3 godziny doglądania, więc w międzyczasie podczytywałem sobie tę książkę. Nie dobrnąłem nawet do pierwszego rozdziału. Za to wstęp przeczytałem trzy razy. Za trzecim razem, zaznaczałem sobie najważniejsze zdania.

Rezultatem tego gotowania i czytania była taka oto konkluzja:

Szefowie kuchni i najlepsze gospodynie domowe wiedzą, jak niewdzięczną czynnością jest czyszczenie przypalonego garnka. Wyjaśnijmy sobie, to nie metal, czy emalia są uszkodzone, to do garnka przywiera przypalona żywność, którą go napełniono. Przywiera bardzo skutecznie i trudno jest jej się pozbyć. Zalega w garnku, aż w końcu czyni go bezużytecznym, gdy kolejne gotowania powiększają warstwę przypalenia.

To samo jest z głową myślącego człowieka. Obserwuje rzeczywistość. Chłonie ją wszystkimi zmysłami. A wtedy tworzy poglądy. Tworzy też przekonania, stereotypy, uprzedzenia i schematy. Każdy lubi mieć sobie wszystko uporządkowane jak trzeba w głowie.

Lecz wówczas rzeczywistość, którą odbiera, już nie jest tą świeżą, czystą i prawdziwą rzeczywistością, jaka faktycznie istnieje. Jest już skażona tym nawarstwiającym się przez lata przypaleniem. Nagarem subiektywnych ocen i przekonań. Tak jest po prostu łatwiej żyć. Widzimy jakieś zjawisko, albo zdarzenie; czasami nawet fragmentaryczne i wtedy sobie myślimy, sięgając do biblioteki własnych schematów i mówimy: - Aha, to jest to. Po co się zastanawiać, czy to rzeczywiście jest to, co nam się wydaje.

Nagaru swoich poprzednich przemyśleń, które się w neuronach mocno utrwaliły, tworząc nasz światopogląd, bardzo trudno się pozbyć. Bo jakże to, czyżbyśmy się tak długo mylili? Ego nie dopuszcza takich wątpliwości. Bo ego każdego z nas powoduje, że siebie samego oceniamy znacznie wyżej, niż w rzeczywistości jesteśmy.

Dlatego dosyć rzadko spotyka się ludzi, o których można z całą pewnością powiedzieć, że mają otwarty umysł.

A nawet pomyśleć za Sokratesem – WIEM, ŻE NIC NIE WIEM...

Część drugą, gdzie nieco zajmę się rozważaniami Ziemkiewicza (i będę nieco cytował, bo warto) dedykuję naszemu mądremu koledze, klasycznemu myślicielowi, pisarzowi i dziennikarzowi, Ryśkowi Surmaczowi.

Należy się to Jemu.

......

Sokrates był fascynującym myślicielem i wszystkim powinien być bliski, bo koncentrował się głównie na jednym – jak żyć.

Powiedział też on:

"obawiać się śmierci (…) to nic innego nie jest jak tylko mieć się za mądrego, choć się nim nie jest. Bo to znaczy myśleć, że się wie to, czego człowiek nie wie.

Bo przecież o śmierci żaden człowiek nie wie, czy czasem nie jest dla nas największym ze wszystkich dobrem, a tak się jej ludzie boją, jakby dobrze wiedzieli, że jest największym złem. A czyż to nie jest głupota, i to ta najpaskudniejsza: myśleć, że się wie to, czego człowiek nie wie? "

https://pl.aleteia.org/2018/12/03/sokrates-wiem-ze-nic-nie-wiem-nic-bardziej-mylnego/(link is external)

 

Czy ktoś nie wie jeszcze o mnie?

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura