Ciasto, czyli dopłaty rolne w UE. Jedzą je wszyscy, tyle, że jedni zajadają grube pajdy, okraszone wisienką, a drudzy wyskrobują okruchy z dna brytfanki.
1. Wczoraj w Brukseli odbyliśmy konferencję na temat przyszłości polityki rolnej UE. Uczestniczyli w niej europosłowie oraz ministrowie i przedstawiciele rządów krajów UE. Była to ciekawa debata i dobrze, że do niej doszło. Wypada mi pochwalić ministra Sawickiego, bo debata odbyła się z jego inicjatywy, podjetej w ramach polskiej prezydencji. Dobra inicjatywa, potrzebna konferencja i całkiem sensowne wystapienie Sawickiego.
Krytycznej opinii o działalności Sawickiego nie zmieniam, ale za brukselską konferencję go chwalę.
2. Kluczową sprawą podczas debaty było wyrównanie dopłat bezpośrednich, a ściślej jego brak.. Przedstawiciele starych krajów członkowskich starali sie omijać temat, natomiast nowe kraje stawiały go bardzo mocno. Ministrowie rolnictwa i przedstawiciele rządów Rumunii, Słowacji, Litwy, Łotwy czy Estonii w ostrych słowach wystepowali przeciw dyskryminującej nierówności dopłat bezposrednich. Mocne i stanowcze wystapienia w tej sprawie mieli też posłowie z tych krajów, a takze z innych, np. pani Morvai z Węgier. .
Wystepowałem też i ja i mówiłem o tym, ze nierówność dopłat jest niezgodna z Traktatem o ustanowieniu Unii Europejskiej. Odwołałem sie do przykładu Danii i Litwy, które mają tyle samo hektarów ziemi, ale Litwa ma na dopłaty o ponad połowe mniej pieniędzy niz Dania i żadne obiektywne kryteria tego nie tłumaczą. Jedynym powodem, że Litwin dostaje ponad dwa razy mniej pieniędzy niż Duńczyk, jest to, iz nie jest Litwinem, a nie Duńczykiem, a przecież Traktat o ustanowieniu UE zabrania dyskryminacji ze wzgledu na przynależność państwową.
Podeobnie wyglada ta sprawa (pisałem juz o tym wielokrotnie), gdy zestawimy Polskę i Niemcy. Polski rolnik dostaje dwa razy mniej pieniędzy tylko dlatego, ze jest Polakiem, a nie Niemcem.
Wątek o dyskryminacji prawnej podjął też Sawicki, co mnie cieszy. Oby się tego trzymał i nie poszedł na zgniłe kompromisy.
3. Obecny na konferencji komisarz UE Dacian Ciolos starał sie załagodzic spór o nierówne dopłaty i użył przy tym dość barwnej metafory.
- Żyjemy w jednej europejskiej rodzinie - mówił komisarz. - I mamy na stole ciasto. Jemy to ciasto wspólnie i nie kłocimy się, ze ktoś ma trochę więcej, a ktos troche mniej. Nie kłócimy się, tylko cieszymy sie, że w ogóle mamy to ciasta i możemy go jeść.
Ciasto, czyli dopłaty.
4. Regulamin nie pozwolił mi wczoraj na niezwłoczne skomentowanie metafory Ciolosa, ale odwołam sie do niej przy najbliższej okazji i powiem z grubsza tak:
Owszem - wszyscy jemy to ciasto i cieszymy się, że jest. Tylko, że jedni siedzą przy głównym stole i maja na talerzach grube pajdy tego ciasta, w dodatku okraszone wisienką, podczas gdy inni siedzą z boku, przy małym stoliku i jedzą małe i pokruszone kawałki tego ciasta.
Głupio jest w rodzinie kłócic sie o ciasto, ale skoro jesteśmy już rodziną, to siedzimy razem przy jednym stole i staramy się, żeby każdy dostał w miarę równą porcję. Bo głupio tak i całkiem nierodzinnie, żeby lepiej odzywiedni krewni zajadali grube pajdy, a ci niedożywieni i mizerni wyskrobywali okruchy z dna brytfanki. Niby wszyscy jedzą ciasto, ale rodzinnej atmosfery przy stole brak.
5. Powiem to Ciolosowi i innym przy najbliższej okazji i powiem również to, że dalsza dyskryminacja nowych krajów członkowski w polityce rolnej UE przyniesie taki skutek, że zapomnijmy ciasto, bo chleba będzie brak....
Inne tematy w dziale Polityka