Dla lewicy czas zatrzymał się w roku 2007. Oni wciąż obalają rządy PiS-u...
Kiedy słucham w telewizji panów Millerów, Kwiatkowskich czy innych Czarzastych, odnoszę wrażenie, że dla nich polityczny kalendarz zatrzymał się w 2007 roku. Oni wciąż usiłują obalić rządy PiS-u. Pokazują nabrzmiałe sińce po kajdanach i cierpią, razem z całym narodem, udręczonym w latach 2005-2007.
Biedacy mają jednak krótką pamięć. Wyparli już z niej dramatyczną historię posła Gruszki, którego służby specjalne, pod rządami SLD, osaczały, bo zanadto się dobierał w komisji śledczej do mafii paliwowej. Aresztowali jego asystenta Marcina Tylickiego pod zarzutem szpiegostwa na rzecz Rosji. Bogu ducha winien chłopak przesiedział kilka miesięcy, został uniewinniony, z oskarżenia wióry się posypały w sądzie. Raz w życiu składałem za kogoś poręczenie, właśnie wtedy za Tylickiego. Gruszka przypłacił tę historię wylewem i paraliżem, a matka Tylickiego umarła wtedy na zawał, serce matki nie wytrzymało zgryzoty po aresztowaniu jedynego syna.
Zapomnieli też „Układ zamknięty” - a to historia też z czasów władzy SLD, gdy mafia prokuratorsko-skarbowa osaczała i niszczyła przedsiębiorców, by przejąć ich biznes.
Zapomnieli Kluskę, zapomnieli aresztowanie prezesa Orlenu Modrzejewskiego, zapomnieli tragedię Krzysztofa Olewnika.
Niech sobie to przypomną, zanim znów zaśpiewają starą pieśń - PiS ma dla nas kajdan dużo, ma też dużo turem...
Inne tematy w dziale Polityka