kejow kejow
861
BLOG

Nieprawidłowości działania funkcjonariuszy organów dochodzenia w

kejow kejow Polityka Obserwuj notkę 0

Nieprawidłowości działania funkcjonariuszy organów dochodzenia w sprawach paliwowych 

 

 Edwarda C. Wrocław   był porządnym policjantem  w Wydziale Dochodzeniowym wrocławskiej Komendy Wojewódzkiej. W lutym 2001 r. pan Edek zdradził. "W celu osiągnięcia korzyści majątkowych" - czytamy w prokuratorskich dokumentach - przekazał Tomaszowi K. dwa tajne policyjne pisma. Pochodziły z wrocławskiego wydziału Centralnego Biura Śledczego. Te dokumenty znaleziono później na przeszukaniu w szczecińskiej firmie BGM - centrali mafii paliwowej.W latach 80. Edward C. pracował w wydziale Służb Bezpieczeństwa zajmującym się wydawaniem paszportów. Kiedy rozwiązano SB, przeszedł do Komendy Rejonowej Policji Wrocław Krzyki.  Karierę zakończył na początku 2002 roku, gdy dyscyplinarnie wyleciał z pracy. Wyszło na jaw, że pomagał oszustom podającym się za oficerów UOP-u. W tym czasie prokuratorzy wykryli też, że zamieszany jest w aferę paliwową. Został aresztowany i oskarżonych m.in. pod zarzutem prania brudnych pieniędzy i oszustwa, na którym skarb państwa miał stracić 277 milionów złotych.  

 

Wojciech G.  Śląsk jest byłym oficerem Urzędu Ochrony Państwa (ABW). Jego siostra Halina przez wiele lat pracowała w departamencie kontroli skarbowej Ministerstwa Finansów. Rodzeństwu G. przedstawiono zarzuty płatnej protekcji i nakłaniania świadka do składania fałszywych zeznań. Gliwiccy śledczy badają teraz, czy mogło dojść do korupcji w katowickiej prokuraturze, która prowadzi śledztwo przeciwko Henrykowi M. Nie wiadomo bowiem, czy G. chcieli tylko wyłudzić od niego pieniądze, czy też rzeczywiście załatwiali mu wyjście na wolność. - Na pewno jednak mieli z nim stały kontakt i przekazywali mu do aresztu pewne materiały. Rodzeństwo G. w EM-Transie zajmowało się ochroną transportów z paliwem oraz pilnowało spraw podatkowych. Służby specjalne ustaliły jednak, że dbało o interesy Henryka M. nawet po jego aresztowaniu. 

 

Gen. Mieczysław Kluk, Sląsk  były szef śląskiej policji  oskarżony przez Prokuratora Marcina Kowalskiego ze specjalnej krakowsko-szczecińskiej grupy śledczych ścigających mafię paliwową odczytuje 14 zarzutów, a wśród nich: - Mieczysław Kluk przyjął 200 tys. zł, w dwóch ratach po 100 tys. zł w zamian za odstąpienie od kontroli operacyjnej transportów paliwa z rafinerii w Trzebini do firm Artura K.  Znaczna część zarzutów dotyczy "wycieku szczecińskiego", w wyniku którego tajne dokumenty policji dotyczące mafii paliwowej trafiły w marcu 2001 r. do aktówki szczecińskiego biznesmena Jana B. z firmy BGM. Chodziło m.in. o analizę dotyczącą działania mafii paliwowej, poufną decyzję powołującą do życia grupę zadaniową, która miała ścigać gangsterów oraz materiały operacyjne katowickiej i wrocławskiej policji. Według prokuratury część tych dokumentów przekazał aferzystom gen. Kluk. Miał to być tylko fragment jego współpracy z mafią, na której zarobił ponad milion złotych. 

 

Gen. Józef Semik Warszawa  szef utworzonego przez Krzysztofa Janika Międzyresortowego Centrum ds. Przestępczości Zorganizowanej i Międzynarodowego Terroryzmu. W sprawie wycieku z tej instytucji tajnych materiałów, prokuratura wszczęła przed kilkoma dniami śledztwo. Według podejrzeń, nieznany sprawca skopiował dane zawierające opisy postępowań w sprawie tzw. Mafii Paliwowej i węglowej, szczegóły śledztwa w sprawie zabójstwa b. szefa policji Marka Papały, a także nazwiska funkcjonariuszy i policyjnych agentów. Wcześniej gen. Semik zasłynął nieuprawnionym zainteresowaniem postępowaniami prowadzonymi przeciwko Mafii Paliwowej. 

 

Wojciech M  Komendant Policji  w Sztumie i były już Piotr M. - emerytowanego  dyrektor Biura Strategii Komendy Głównej według informacji RMF przez kilka lat współpracowali z paliwowym baronem na Pomorzu Piotrem Komorowskim . zwanym "królem Sztumu" PS. KOMOR . Od niego za ochronę brali łapówki. Mówi się o dziesiątkach tysięcy złotych. W zamian za korzyści majątkowe policjanci ci ujawniali sprawcom przestępstw tajemnice służbowe dotyczące działań policji związanych z ujawnianiem nielegalnej produkcji produktów ropopochodnych, a także umożliwiali im uniknięcie odpowiedzialności karnej za popełnione przestępstwa  

 

Wojciechowi K Młodszemu inspektorowi. z wrocławskiego CBŚ. Przedstawiciele krakowskiej Prokuratury Apelacyjnej (tam prowadzone jest największe w Polsce śledztwo przeciwko mafii paliwowej) potwierdzili nam zatrzymanie policjanta. naszych informacji wynika, że Wojciech K. już na początku śledztwa był na celowniku policjantów, jednak wówczas nie zdołali zebrać wystarczających dowodów jego winy. Przełomem było zatrzymanie w sierpniu bieżącego roku trzech osób, które pomagały baronom paliwowym w zatarciu śladów słynnego przecieku. Według prokuratury owi mężczyźni - dwóch byłych oficerów SB i były szef kadr wrocławskiej delegatury UOP - przyjęli od właścicieli BGM 2,4 mln zł.  

 

B. funkcjonariusz SB Jerzy B.; b. funkcjonariusz SB ze Szczecina Zbigniew Ś. Z zarzutów postawionych Jerzemu B. wynika, że mafia paliwowa złożyła się na kwotę 2 mln 400 tys. zł przeznaczoną dla policjantów w zamian za zamianę tajnych dokumentów pochodzących z policji. Zamiana dokumentów miała na celu uniemożliwienia ustalenia osób, które te dokumenty przekazały podejrzanym, naruszając tajemnicę i zagrażając bezpieczeństwu innych funkcjonariuszy. Pieniądze te miał przekazać policjantom właśnie Jerzy B. 

 

Stanisław R., z Włocławka wysoki funkcjonariusz VI wydziału CBŚ z Warszawy, został aresztowany i – co dziwne – bardzo szybko wypuszczony. Prokuratura zarzuca mu, że 20 lipca 2002 r. w Gdańsku zażądał od Marii K. (żony Komora Piotra Komorowskiego ze Sztumu firma DIGGER ) 2 mln zł w zamian za usunięcie zgromadzonych przez CBŚ dowodów, zaprzestanie inwigilacji, uchylenie aresztu, czyli za uniknięcie przez K. odpowiedzialności karnej. Stanisław R. 31 sierpnia w Düsseldorfie przyjął jakoby 250 tys. euro, a 10 października w Warszawie miał zażądać reszty. Pokazał jej legitymację policyjną, a także "dokumenty wewnętrzne" CBŚ, które miały go uwiarygodnić. Powołując się na kontakty w krakowskiej prokuraturze obiecywał załatwienie uchylenia aresztu. Kobieta zapłaciła pierwszą ratę. Według prokuratury, o drugą ratę, już po wyjściu Piotra K. z aresztu, upomniał się jego były wspólnik - Robert W. Łódzka prokuratura postawiła mu zarzut płatnej protekcji, a sąd go aresztował. Podejrzani powoływali się na układ z prokuratorem Markiem Wełną z Krakowa. Prokuratura Apelacyjna w Łodzi w sobie tylko wiadomy sposób wykluczyła jakąkolwiek winę krakowskiego prokuratora. Stanisław R. ma 53 lata. Przepracował w policji 27 lat, najpierw we Włocławku, a od 1999 r. w CBŚ w Warszawie w pionie ds. przestępczości ekonomicznej.

 

 

  Sławomir D., funkcjonariusz gdańskiego CBŚ, oskarżony o przyjmowanie od Komora Piotra Komorowskiego  firma DIGGER łapówek w zamian za przekazywane informacje. 

 

Zastępca szefa Wojciech Walendziak i Zdzisław Ratowski, naczelnik wydziału ochrony świadka. , którym byli objęci wysocy rangą oficerowie CBŚ Biuro ds. Informacji Niejawnych i Inspekcji Komendy Głównej Policji prowadziło postępowanie dyscyplinarne. W Biurze miały się rozpłynąć ogromne pieniądze przeznaczone na program ochrony świadka koronnego w tym paliwowych. Oficerowie mieli ponoć zdefraudować nawet do czterech milionów złotych z tajnych środków operacyjnych przeznaczonych na ten program. 

 

24-letni Piotr N. i 32-letni Jacek W.  Oddziału Celnego w Terespolu (Lubelskie) zostali zatrzymani w czwartek. ABW przeszukała pomieszczenia, w których pracowali. W piątek przesłuchał ich prokurator. "Jacek W. obiecał korzyść majątkową Piotrowi N. w zamian za nierzetelną kontrolę pojazdu, którym wwożono paliwo.

 

 Andrzej Gadomski, (ze Szczecina), jeden z najlepszych w Polsce oficerów dochodzeniowych CBŚ zanim zginął od postrzału podczas czyszczenia broni (30 września 2003), skarżył się, że nie może wytrzymać nieustannych pijatyk przełożonych, odwoływania zaplanowanych akcji, bo pijany do nieprzytomności oficer nadzorujący zapomniał zamówić wsparcie. Opowiadał o sprzedawaniu za grosze najtajniejszych informacji operacyjnych. Żeby je zdobyć, jego koledzy ryzykowali życie W szczecińskim oddziale CBŚ dotyczy to już co dziesiątego funkcjonariusza. W krótkim czasie od strzału z broni służbowej zginęło tam dwóch policjantów: samobójstwo popełnił Maciej Bonarski pracujący w ramach programu świadków koronnych, a Andrzej Gadomski z pionu dochodzeniowego postrzelił się śmiertelnie w nie wyjaśnionych okolicznościach. 

 

Podinspektor Zenon Parchimowicz CBŚ Warszawa, który był przedstawicielem komendanta głównego w prestiżowym Międzyresortowym Zespole ds. Zwalczania Przestępczości Zorganizowanej. Na początku września 2003 odszedł z policji i podjął pracę w największym polskim koncernie paliwowym PKN Orlen jako specjalista ds. bezpieczeństwa.  Zarabia 20 tys. zł, pięć razy więcej niż w policji.  Podinspektor Parchimowicz, Warszawa  który po 20 latach służby miał już prawo do emerytury, był oficerem operacyjnym nadzorującym wszystkie sprawy związane z aferami paliwowymi. Jedną z ostatnich akcji Parchimowicza w policji była nieudana próba ściągnięcia do Polski ukrywającego się za granicą barona paliwowego i współwłaściciela spółki BGM Arkadiusza G.  Ten oficer miał dostęp do najtajniejszych materiałów śledztw. Był jednym z kluczowych funkcjonariuszy zorientowanym we wszystkim, łącznie z planami zatrzymań, siecią informatorów, dokumentacją finansową - powiedział "Gazecie" Wojciech Miłoszewski z krakowskiej prokuratury okręgowej, która prowadzi najważniejsze sprawy paliwowe. Proszony o skomentowanie przejścia Parchimowicza do pracy w Orlenie, która to spółka bardzo często przewija się w śledztwach, Miłoszewski mówi tylko: - To wysoce niepokojące. Nieoficjalnie w prokuraturze policjant określany jest jako przechrzta lub zdrajca.
Do Orlenu Parchimiowicza wciągnął pracujący już w tej spółce jako szef pionu bezpieczeństwa gen. Andrzej Anklewicz, w czasach PRL oficer SB, na początku lat 90. szef gabinetu ministra spraw wewnętrznych, potem dowódca straży granicznej. Anklewicz z Parchimowiczem znają się jeszcze z pracy w Służbie Bezpieczeństwa.
Zeznania przed Sejmowa Komisją Śledcza Zenona Parchimowicza były niespójne. 

 

Pięciu urzędników Izby Celnej w Poznaniuzatrzymali w 2006 r. funkcjonariusze Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego we współpracy z urzędnikami kontroli resortowej Ministerstwa Finansów. Celnicy, w zamian za łapówki, fałszowali dokumenty jednej z gnieźnieńskich firm handlujących m.in. gazem, zmieniając przeznaczenie magazynowanego w składach podatkowych gazu z napędowego na opałowy.

kejow
O mnie kejow

Działam głównie w samotności piszę pracuję - staram się robić to co lubię. Poszukuję nowości przy pewnym konserwatywnym podejściu i racjonalnym spojrzeniu - ale nie omijam słowa fantazja. lex brevem esse oportet quo facilius ab imperitis teneatur - przepis prawny powinien być zwięzły, aby ludzie z nim nie obeznani tym łatwiej go przestrzegali, łatwiej mogli go zapamiętać ------------------------

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Polityka